Polska waluta mocno traci dziś na wartości. Za euro trzeba było po południu zapłacić już 3,98 zł, za dolara 2,84 zł, a za szwajcarskiego franka rekordowe 3,40 zł. Ekonomiści przewidują jednak, że to jeszcze nie koniec wzrostów cen walut, których przyczyn upatrują we wciąż nierozwiązanych problemach Grecji oraz niepokojących informacji napływających z Włoch.
W poniedziałek euro podrożało o ponad dwa grosze, dolar - o ponad pięć, a frank aż o dziewięć. Szwajcarska waluta nigdy jeszcze nie była tak droga.
Główny ekonomista BGK Tomasz Kaczor zauważa, że na krótko starczyło radości po przyjęciu przez grecki parlament pakietu oszczędnościowego, który był gwarancją udzielenia Grecji kolejnej transzy pożyczki przez UE wartej 11 mld euro. - Teraz wracamy do szarej rzeczywistości - wokół Morza Śródziemnego znajduje się dużo problemów, a to, że znalazły się pieniądze dla Grecji wcale ich nie rozwiązuje - powiedział Kaczor.
Klub bankrutów się powiększa
Tracący na wartości złoty to jednak nie skutek wyłącznie problemów Grecji, ale informacji napływających od piątku z Włoch.
- W tym tygodniu we włoskim parlamencie rozpocznie się debata dotycząca głębokich cięć wydatków, które mają na celu zbilansowanie włoskiego budżetu do 2014 roku. Tymczasem główny promotor tych działań, minister gospodarki Giulio Tremonti jest coraz bardziej osamotniony w rządzie, w którym widać coraz częstsze spory. Stąd też w piątek po południu po krytycznych wobec niego słowach premiera Berlusconiego, pojawiły się spekulacje, jakoby Tremonti mógł odejść z rządu, co natychmiast doprowadziło do silnej wyprzedaży włoskich aktywów - wyjaśnia analityk DM BOŚ Marek Rogalski.
Rynki działają pod wpływem nastrojów, które przez najbliższe dni będą negatywne. W efekcie złoty nadal będzie się osłabiał. Euro może się umocnić do czterech zł, a frank szwajcarski do około 3,42-3,45 zł chrapek
- Nieoficjalnie urzędnicy Europejskiego Banku Centralnego są też coraz bardziej niezadowoleni z przedłużających się rozmów i negocjacji ws. drugiego pakietu pomocowego dla Grecji. Pojawiają się głosy, iż nie można z tym czekać do września. Tyle, że kluczowym punktem pozostaje wciąż sporna kwestia udziału inwestorów prywatnych w przedsięwzięciu. "Wall Street Journal" pisze, iż europejscy politycy są coraz bliżej uznania częściowej niewypłacalności Grecji, a "Handelsblatt", że jakoby EBC sondował w ostatnich dniach możliwości działania, gdyby taki scenariusz zaistniał - powiedział Rogalski.
Nic, tylko zaciskać zęby
A to jeszcze nie koniec. Ekonomista banku Citi Handlowego Cezary Chrapek uważa, że w najbliższych dniach złe nastroje wśród inwestorów utrzymają się.
- Rynki działają pod wpływem nastrojów, które przez najbliższe dni będą negatywne. W efekcie złoty nadal będzie się osłabiał. Euro może się umocnić do czterech zł, a frank szwajcarski do około 3,42-3,45 zł - powiedział Chrapek.
Dodał, że później powinna nastąpić niewielka korekta, ale wszystko będzie zależeć od danych napływających ze światowej gospodarki.
Co przez ten czas mają robić kredytobiorcy? - Niestety. Pozostaje im zacisnąć zęby i czekać. To co dzieje się z kursem złotego to efekt osłabienia się euro na światowym rynku i braku odważnych decyzji europejskich polityków - mówi cytowany w komunikacie Przemysław Kwiecień z X-Trade Brokers.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu