Bułgaria domaga się od Rosji lepszego rozdania a gazowej grze. Tamtejszy minister gospodarki i energetyki Trajczo Trajkow oświadczył, że jego kraj wystąpiła do rosyjskiego Gazpromu o zwiększenie opłat za tranzyt gazu do Turcji, Grecji i Macedonii. Bułgaria tłumaczy, że planowany przez Rosjan gazociąg South Stream znacznie uszczupli jej wpływy.
W Sofii o gazie rozmawiali premier Bułgarii Bojko Borysow z szefem Gazpromu Aleksiejem Millerem.
W trakcie rozmowy Borysow oświadczył, że "realizowany obecnie tranzyt gazu powinien być rozpatrywany w kontekście projektu South Stream, w sposób, który nie narażałby Bułgarii na straty". Trajkow, który uczestniczył w spotkaniu, wyjaśnił, że obecnie Gazprom wiąże realizację South Stream ze zmniejszeniem tranzytu przez Bułgarię. Dlatego domaga się ona podniesienia opłat za tranzyt. Obecnie Bułgaria otrzymuje 1,7 dolara za przesłanie 1000 m sześc. gazu na odległość 100 km.
South Stream niezgody
Według bułgarskich analityków, chodzi nie tylko o opłaty tranzytowe, ale również o trasy przesyłowe. Gazprom nie rezygnuje z idei wykorzystywania dla South Stream istniejącej bułgarskiej sieci gazociągowej, co zmniejszyłoby koszty realizacji projektu.
Bułgarzy chcą pociągnąć nową nitkę przez swój kraj, której właścicielami byli po połowie z Rosjanami. Obawiają się, że wykorzystywanie ich sieci gazociągowej przez Gazprom może doprowadzić w przyszłości do kolejnych prób przejęcia przez rosyjski koncern tej infrastruktury. Takie próby podejmowano kilkakrotnie w minionych 15 latach i mimo dość dobrych stosunków bułagarsko-rosyjskich, były one odrzucane przez bułgarskie rządy wszystkich opcji politycznych.
South Stream ma liczyć 900 km i prowadzić z Rosji po dnie Morza Czarnego do Bułgarii, gdzie podzieli się na dwie nitki: północną - do Austrii i Słowenii przez Serbię i Węgry oraz południową - do Włoch przez Grecję. Jego przepustowość wyniesie 63 mld metrów sześciennych gazu rocznie. Koszty jego budowy szacuje się na 20 mld euro. Gazprom chce oddać tę rurę do użytku przed końcem 2015 roku.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24