Koszt OC to kilkaset złotych, ale jego brak może oznaczać wydatek dużo większy - w ekstremalnym przypadku nawet wielomilionowy. Nie jest ważne, czy zapomnieliśmy, czy chcemy zaoszczędzić. Powód nie ma znaczenia, a kara może być dotkliwa. Materiał Łukasza Wieczorka z programu "Polska i Świat" w TVN24.
Kto nie przeleje pieniędzy na czas - straci kilka tysięcy złotych, a że to nie jest żart, przekonał się pan Wojciech, który zapomniał wykupić OC na samochód.
- Zatrzymała mnie policja, sprawdzili to w danych i okazało się, że nie mam ciągłości ubezpieczenia. No i przy tej okazji musiałem pozbyć się 5 tysięcy złotych kary - powiedział Wojciech Hada.
Brak ubezpieczenia OC
Kto spóźni się choć jeden dzień z zakupem polisy, zapłaci ponad 1400 złotych kary. Z kolejnymi dniami kara rośnie. Pieniądze ściąga Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny (UFG).
- To nie jest nasze widzimisię, to nie jest coś, że nam się, kolokwialnie mówiąc, nudzi. Ustawodawca po to nas powołał, żebyśmy tego pilnowali i my wykonujemy obowiązek ustawowy - wyjaśnił Damian Ziąber, rzecznik UFG.
To właśnie fundusz sprawdza, kto nie ma OC. Dane zbiera od ubezpieczycieli, dostaje je też od służb, które podczas kontroli ujawniają, że ktoś nie ma aktualnej polisy.
- Konsekwencje dla takiego kierującego są dotkliwe - w postaci sporządzenia dokumentacji przez policję do Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego. No i tutaj kary niestety są bardzo wysokie - podkreślił nadkomisarz Robert Opas z Biura Ruchu Drogowego, Komenda Główna Policji.
- Ponad 300 tysięcy pojazdów, dużo ponad 300 tysięcy pojazdów, które w ciągu roku przez jakiś okres czasu nie były ubezpieczone, nie posiadały ważnego ubezpieczenia - powiedział Ziąber.
Skąd tak duży problem? Często kierowcy, kupując używany samochód, zapominają o przedłużeniu OC.
- Kupują używany samochód, ten samochód ma polisę, kierowcy nie przejmują się tym przez jakiś czas, no bo skoro jest polisa, to do czasu, kiedy ona obowiązuje, to można jeździć. I tutaj zdarzają się właśnie wpadki - informuje Agnieszka Durska, rzeczniczka Polskiej Izby Ubezpieczeń.
Brak OC - wypadek i szkody
Czasem dochodzi do zrujnowania budżetu kierowcy. Gdy nie ma on OC i doprowadzi do wypadku, to sam musi zapłacić za szkody.
- Obcierka w ruchu ulicznym, ktoś zmieniał pas, trafił w bok bentleya - 120 tysięcy złotych naprawa drzwi, całego pasa bocznego plus urwanego lusterka - opisał Ziąber.
- Akurat cadillaca otarłam przy cofaniu. Nie wiem jeszcze, ile wyjdzie wycena, ale prawdopodobnie błotnik kosztuje 5 tysięcy, tak że to byłoby bogato - powiedziała pani Elżbieta, która jednak śpi spokojnie, bo ma aktualne OC.
- Średnia szkoda z OC to jest ponad 9 tysięcy złotych. To znaczy, że może się zdarzyć tak, że spowodujemy naprawdę potężny wypadek, wtedy koszty są ogromne - zaznaczyła Durska.
Rekordzista ma do oddania ponad 2 miliony złotych.
Bierzemy od sąsiada, na chwilę (samochód - red.), chcemy przewieźć pralkę, powiedzmy ma większy samochód, pożyczamy to auto i nie sprawdzamy, czy ma ubezpieczenie OC. Załóżmy, że nie ma, dochodzi do kolizji. Co wtedy?
- No i właśnie, wtedy my jako kierujący i sprawca tej kolizji, jeśli ten pojazd nie jest ubezpieczony, razem z właścicielem solidarnie odpowiadamy za szkodę - wytłumaczył Ziąber.
To, czy samochód ma aktualną polisę, można sprawdzić na stronie UFG, potrzebny jest tylko numer rejestracyjny.
Za OC trzeba zapłacić średnio około 500 złotych. Jazda bez OC i doprowadzenie do poważnego wypadku może oznaczać nawet wielomilionowy wydatek.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock