Praca zdalna upowszechniła się w marcu 2020 roku wraz z wprowadzeniem ogólnopolskich lockdownów. Teraz, pięć lat po wybuchu pandemii, część firm wycofuje się z możliwości pracowania z domu. Ale czy jest jeszcze powrót do sytuacji sprzed tej rewolucji?
Nie zawsze od razu wiemy, że dzieje się historia. Tak było w marcu 2017 r., kiedy Robert E. Kelly, amerykański analityk polityczny, udzielał wywiadu stacji BBC. Kelly miał za zadanie skomentować zmiany polityczne w Korei Południowej - prezydentkę Park Geun-hye właśnie usunięto z urzędu. Ponieważ na co dzień wykłada na Uniwersytecie w Busanie, z telewizją połączył się zdalnie, siedząc w gabinecie w swoim domu. I nikt dziś by o tym nie pamiętał, gdyby nie to, że w trakcie połączenia otworzyły się drzwi.
Najpierw do pokoju dziarskim krokiem weszła Marion, 4-letnia córka Kelly'ego. Za nią, w chodziku, wtoczył się James, 9-miesięczny syn. Analityk próbował kontynuować wypowiedź, ale nie był w stanie ukryć zaskoczenia. Ostatecznie do pokoju wparowała Jung-A Kim, żona naukowca, i błyskawicznie zabrała dwójkę dzieci, na koniec zamykając drzwi. Życie zawodowe i prywatne Roberta E. Kelly'ego zderzyły się ze sobą. Analityk wydał oświadczenie, w którym zapewniał, że podczas wywiadu miał na sobie spodnie; nie wstał od biurka, bo liczył, że uda się uratować wywiad.
Kelly i jego rodzina stali się bohaterami niezliczonych memów i przeróbek. Świat przez chwilę się pośmiał, a potem zapomniał. Do czasu. Jak napisał jeden z komentujących filmik z wywiadem: "2017: śmiejemy się z niego. 2020: wiemy, jak się czuł".
Więcej czasu i pieniędzy
Przed marcem 2020 r. praca zdalna była rzadkością. Mało kto kwestionował podział, który wydawał się naturalny: dom jest od odpoczynku, a pracujemy w biurze (lub w innym miejscu, ale to właśnie zajęcia biurowe najlepiej sprawdziły się podczas przejścia na zdalne wykonywanie obowiązków).
W pierwszej chwili po wprowadzeniu lockdownu i związanej z nim pracą z domu, większość osób była zbyt zdenerwowana sytuacją na świecie, by móc realistycznie ocenić zmianę. Ale już kilka miesięcy później, gdy koronawirus nieco odpuścił, zaczęto zauważać plusy nowego układu.
- Pamiętam, jak w marcu 2020 roku moja poprzednia firma ogłosiła pracę z domu i nie mogłam ogarnąć, że to, co zajmowało mi pełne osiem godzin albo więcej, robiłam w sześć. Czułam, że kogoś oszukuję - opowiada Marzena, która pracuje w branży dóbr szybkozbywalnych (np. artykuły spożywcze).
Postrzeganie przez pracowników pracy zdalnej obrazują badania przeprowadzone przez Pracuj.pl w ostatnim kwartale 2021 r. Wynika z nich, że osoby zostające w domach szczególnie doceniały oszczędność czasu, który normalnie poświęcałyby na dojazdy (64 proc. ankietowanych). W związku z tym nie wydawały też pieniędzy np. na benzynę czy jedzenie w biurze (42 proc.). Ankietowani twierdzili, że w domu są bardziej efektywni, mogą skupić się na obowiązkach, cenili też możliwość bardziej elastycznego ułożenia pracy.
- Praca zdalna i hybrydowa to nie tylko prosty komfort pracy z domu. Każda grupa odbiorców odnajduje w niej inne atuty, charakterystyczne dla swoich potrzeb - komentowała Agnieszka Bieniak, dyrektor HR w Grupie Pracuj. - Dla osób żyjących w miastach liczących ponad 500 tysięcy mieszkańców, narażonych na korki czy pracujących w odległych dzielnicach, szczególnie ważna jest oszczędność czasu na dojazdach. Natomiast dla osób wychowujących dzieci dużym atutem może być większa elastyczność godzin pracy. Jak pokazują wyniki, każda z historii pracy zdalnej i hybrydowej może być nieco inna. Nie ma jednak wątpliwości, że okres pandemii pozwolił zapoznać się szerokiemu gronu pracowników z atutami tych modeli na niespotykaną wcześniej skalę - dodawała.
W mediach społecznościowych krążył wtedy list otwarty niewiadomego autorstwa, który zachęcał pracowników do buntu i forsowania wprowadzenia pracy zdalnej na stałe. Argumentem miałoby być ograniczanie emisji spalin w miastach, a także sprawienie, że mniejsze miejscowości i wsie przestałyby się wyludniać, bo ludzie nie musieliby z nich wyjeżdżać za pracą.
Już wtedy zwracano też jednak uwagę na wady takiego rozwiązania. Niemal połowa respondentów narzekała na zatarcie granicy między życiem zawodowym a prywatnym. Dla 37 proc. ankietowanych problemem były też rzadsze kontakty ze współpracownikami.
Praca zdalna a zdrowie
Długotrwała praca zdalna może mieć negatywny wpływ na zdrowie - twierdzą naukowcy. Wśród możliwych konsekwencji wymieniają m.in. zaburzenia snu, bóle mięśni i stawów.
Naukowcy z Zakładu Środowiskowych i Zawodowych Zagrożeń Zdrowia z Instytutu Medycyny Pracy im. prof. Jerzego Nofera w Łodzi przeprowadzili badania na ponad 1300 osobach podzielonych na trzy grupy. Każda z nich pracowała w inny sposób - stacjonarnie, zdalnie oraz hybrydowo.
Na dolegliwości najbardziej narażone były osoby pracujące hybrydowo: częściowo z domu, częściowo z miejsca pracy. Z badań wynika, że zmieniał się ich rytm dobowy. Z kolei praca zdalna negatywnie wpływała na godziny zasypiania i wstawania. Problemem były też nieergonomiczne miejsca pracy, czyli mówiąc bardziej po ludzku: praca z kanapy, z fotela czy z innych miejsc, które sprzyjają nieprawidłowej postawie. Stąd objawy ze strony układu mięśniowo-szkieletowego.
A jak ze skutkami psychologicznymi?
- Chociaż obecne negatywne skutki pracy zdalnej mogą wydawać się dyskretne, to jeśli ten trend "życia online" utrzyma się, będą one nasilały się z biegiem czasu - uważa psycholożka Karolina Wincewicz-Cichecka. - Praca zdalna najbardziej będzie pogłębiała deficyty nawiązywania i podtrzymywania relacji u osób już przejawiających trudności w relacjach oraz u osób młodych, które świeżo wkraczają na rynek pracy, a które być może już od lat żyją w tzw. chmurze. Proszę pamiętać, że za budowanie relacji z ludźmi odpowiada posiadanie kompetencji społecznych, których można się nauczyć, tylko trzeba je ćwiczyć, wchodząc w interakcje społeczne. Praca zdalna ogranicza tę możliwość - tłumaczy.
Jakie jest więc zdrowe podejście? Takie, które zakłada pewną dyscyplinę. Wincewicz-Cichecka mówi tak: - Oczywiście są osoby, którym ta formuła służy, ale trzeba z niej korzystać naprawdę z rozwagą. Nadać dniu strukturę, pilnować godzin pracy, dbać o stałą godzinę wstawania, spać minimum 7 godzin, dbać o aktywność fizyczną, wydzielić ergonomiczną przestrzeń przeznaczoną tylko do pracy, wychodzić codziennie z domu chociaż na chwilę i przede wszystkim dbać o relacje, bo to właśnie one są gwarantem szczęścia i zdrowia psychicznego - podsumowuje psycholożka.
Wracajmy i pracujmy więcej
Ale nie wszyscy są fanami pracy zdalnej. Raz na jakiś czas prezesi dużych firm próbują zachęcić albo wręcz zmusić pracowników do powrotu do biur.
Niedawno na jaw wyszedł komunikat, który do pracowników Google'a wystosował Sergey Brin, współzałożyciel firmy. Nie tylko wzywał ich do powrotu do biura, ale zachęcał też do wydłużenia tygodnia pracy do 60 godzin. W lutym wyciekło nagranie, na którym Jamie Dimon, dyrektor zarządzający bankiem J.P. Morgan Chase, krytykował pracę zdalną, argumentując, że ten model nie sprzyja kreatywności i spowalnia podejmowanie decyzji. Tym samym dyrektor odrzucił petycję pracowników, którzy wystąpili z prośbą o zachowanie hybrydowego modelu pracy.
Według badań także w Polsce duże i średnie firmy w ciągu ostatniego roku ograniczyły możliwość pracy zdalnej. Z przeprowadzonej na zlecenie Grant Thornton ankiety wynika, że na początku 2024 r. zapewniało ją 71 proc. przedsiębiorstw, a pod koniec - już tylko 62 proc. Wzrósł - i to aż o 14 punktów procentowych - także odsetek firm, które nie zgadzały się na pracę z domu (do 37 proc.).
Przyczyny? Firmy, które nie oferowały pracy zdalnej, powoływały się na brak odpowiednich narzędzi, na przykład komputerów niestacjonarnych (38 proc.). Wśród odpowiedzi przewijały się obawy o spadek efektywności i jakości pracy (24 proc.).
- Znam konkretne przykłady firm, które stanowczo się z tej formuły wycofały - opowiada Karolina Wincewicz-Cichecka.
Jak dodaje, czasem pracodawcy stawiają na formułę hybrydową: pozwalają pracownikom na pracę zdalną np. raz w tygodniu. - Może to rodzić niezadowolenie wśród pracowników - stwierdza.
Warto pamiętać, że z zalet pracy zdalnej korzystają nie tylko oni. - Także po stronie pracodawcy jest wiele odczuwalnych plusów dla firmy, które powodują, że może być ciężko im zrezygnować z pracy zdalnej, tj.: mniejsze koszty najmu i jego utrzymania, dostęp do pracowników z całego świata oraz niższa absencja pracowników - wymienia Wincewicz-Cichecka.
- Pracodawcy, nawet jeżeli wiedzą, że wydajność pracy jest niższa, to i tak oszczędność na powierzchniach biurowych im to wynagradza - mówi Natalia, właścicielka kilku biur na wynajem. - My oczywiście jesteśmy jakimś tam małym rynkiem, ale to, co wydarzyło się w Nowym Jorku czy San Francisco, to dopiero skala. Idąc wieczorem po Nowym Jorku po pandemii, zobaczyłam, jaka jest ogromna liczba pustych biur! W San Francisco tzw. city umarło całe. Zamknęły się wszystkie knajpy. Cała dzielnica widmo! - opowiada.
Sama prowadzi też kilka firm. I widzi, że poza plusami są też minusy. - Moje doświadczenia są takie, że do pracy zdalnej nie każdy się nadaje. Potrzeba dużej samodyscypliny, żeby wykonać pracę w domu, w którym jest masa rozpraszaczy. Nie mówiąc już o sytuacjach, gdzie orientowałam się, że moi pracownicy są w tym czasie na treningach, zakupach, zajmują się małymi dziećmi itd.
Nie ma zdalnej, nie ma mnie
Czy jest możliwa całkowita rezygnacja z pracy zdalnej? Zapytałam pracowników, którzy dziś korzystają z tej formy zatrudnienia, o to, co by zrobili, gdyby pracodawca nakazał im powrót do biura. Odpowiedzi można podzielić na kilka podgrup.
Grupa pragmatyczna: "Jakby wszędzie zlikwidowali, to pewnie trzeba by się było przestawić na nowo"; "Przestawiłabym się. Z bólem"; "Z czegoś trzeba żyć. Człowiek się umie adaptować na szczęście".
Grupa negocjująca: "Zgłosiłbym się po podwyżkę!"; "Myślałabym o zmniejszeniu liczby godzin pracy, np. 30 na tydzień"; "Negocjowałabym przywrócenie (pracy zdalnej) - dla siebie i innych".
Grupa zdeterminowana: "Szukałabym roboty, gdzie (praca zdalna) jest". "Postawiłabym wszystko na jedną kartę i otworzyła własny biznes". Czcze pogróżki? Na pewno nie dla wszystkich: "U mnie jak zlikwidowali w 100 proc. pracę zdalną, to odeszłam i zaczęłam pracować na swoim" - napisała Joanna. Zniechęciła ją przede wszystkim konieczność długich dojazdów.
Ci, dla których możliwość pracy zdalnej czy hybrydowej jest ważna, tłumaczą to w różny sposób. Część osób podkreśla wygodę tego rozwiązania, oszczędność czasu i pieniędzy. "Nie byłabym produktywna w pracy z powodu dwugodzinnych dojazdów w jedną stronę" - pisze jedna z czytelniczek. Pojawiły się też głosy o konieczności ponownej przeprowadzki do dużego miasta albo o zmianie pracy - na taką, która jest bliżej domu.
Ważnym wątkiem jest zdrowie. Część odpowiedzi dotyczyła problemów związanych z przewlekłymi chorobami (osłabiona odporność, trudności z chodzeniem), które utrudniają bądź uniemożliwiają pracę z biura.
I trzeci wątek, chyba najczęściej podnoszony - życie rodzinne. "Nie zdążyłabym odbierać dzieci ze żłobka"; "Musiałabym rzucić pracę ze względu na dzieci" - pisały kobiety. Jedna z nich, Agata, stwierdziła wręcz, że nie zdecydowałaby się na dziecko, gdyby nie praca zdalna jej męża. - Żadne z nas nie ma umowy o pracę. Na macierzyńskim byłam cztery miesiące - relacjonuje. - Pandemia zupełnie zmieniała charakter pracy mojego męża. On od ponad dwóch lat pracuje w pełni zdalnie. Dzięki temu odbiera młodą ze żłobka, siedzi z nią, jak jest chora.
Trzeba balansować
Możliwość pracowania zdalnie bądź hybrydowo wyrasta na jedno z najważniejszych pozapłacowych benefitów. - Przy nowych rekrutacjach to jest dosłownie pierwsze pytanie, jakie pada. Trudno w tej chwili o pracownika, który w 100 procent chce pracować w biurze - opowiada Natalia, właścicielka kilku firm.
Podobnie mówiła mi przed kilkoma miesiącami Monika Smulewicz z firmy HR na Szpilkach. - Pandemia nas rozochociła i rozluźniła. Okazało się, że te sztywne formuły pracy niekoniecznie są potrzebne, żeby wykonywać swoje obowiązki. Widać to chociażby po strojach w pracy, dresscode mocno się poluzował - tłumaczyła Smulewicz.
Pracodawcy kuszą więc pracowników na różne sposoby. Oferują darmowe przekąski, zachęcają do odwiedzania biur z psem. Czasem proponują elastyczne godziny pracy.
- To jest wyzwanie dla pracodawców. Już teraz biura projektowane są jako miejsca współpracy, spędzania razem czasu. Trzeba balansować, żeby nie zniechęcić ludzi siłowymi rozwiązaniami, ale żeby utrzymać ducha zespołu - dodaje Smulewicz.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Roman Samborskyi/Shutterstock