Chcieli zarobić dodatkowo kilkaset złotych, dostali pozwy na kilkanaście tysięcy. Prosili o pomoc urzędy, policję, prokuraturę, a nawet Ministerstwo Sprawiedliwości. - Nigdy nie widziałam czegoś takiego na rynku pracy, aby ludzie byli oszukiwani, wykorzystywani i jeszcze ciągani po sądach - opowiada w rozmowie z tvn24.pl jedna z oskarżonych w sprawie.