Nieopodal komendy policji w Kraśniku (woj. lubelskie) pracujący w pasie drogowym operator koparki trafił na szczątki dwóch osób. Według historyka to żołnierze Wehrmachtu. Jeden z nich miał zginąć w wyniku egzekucji, miał spętane ręce i strzaskaną czaszkę. Do badaczy zgłosiło się też dwóch mężczyzn, którzy twierdzą, że widzieli, co stało się w tym miejscu w 1944 roku.
Jak informuje społeczny opiekun zabytków powiatu kraśnickiego dr Dominik Szulc, do odkrycia doszło w pasie drogowym w pobliżu skrzyżowania ulic Ostrowieckiej i Willowej w Kraśniku, na wysokości wjazdu do bramy bocznej Komendy Powiatowej Policji.
Podczas wykopów pod światłowód odsłonięte zostały ludzkie szczątki.
Strzaskana czaszka, spętane ręce
- Operator koparki poinformował mnie, Instytut Pamięci Narodowej, Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków oraz policję. Prace w tym miejscu zostały wstrzymane. Do odkrycia doszło przeszło dwa tygodnie temu. Wykonawca prac dopełnił już ostatnie formalności, więc mogę o tym mówić - podkreśla Szulc.
Dodaje, że nie ma wątpliwości, iż szczątki należą do dwóch żołnierzy Wehrmachtu.
- Potwierdza to, bardzo dobrze zachowany, nieśmiertelnik jednego z nich. Są też dowody, że jeden z nich zginął w wyniku egzekucji. Miał poważnie strzaskaną czaszkę, być może wskutek silnego uderzenia w głowę, na przykład kolbą karabinową. Ręce zaś miał spętane. W takiej pozycji został odnaleziony - na plecach z rękoma związanymi nad głową - wyjaśnia historyk.
Twierdzą, że widzieli, co się stało
Zgłosiło się do niego dwóch mężczyzn, którzy twierdzą że wiedzą, co się stało w miejscu odkrycia, bo byli świadkami wydarzeń z 1944 roku.
- Mężczyzna, który zgłosił się jako pierwszy mówi, że szczątki należą do niemieckiego sapera, który miał za zadanie być może wysadzić most na Wyżnicy (rzeka przepływająca przez Kraśnik - przyp. red.), jednak został schwytany przez czołówki Armii Czerwonej i doprowadzony w okolice obecnej komendy policji, gdzie go rozstrzelano. Drugi z mężczyzn powiedział zaś, że żołnierz nie był saperem. A wpadł w ręce Armii Czerwonej, bo pomylił drogę i zgubił się w tych okolicach - relacjonuje Szulc.
Szczątki mają trafić na cmentarz
Zaznacza, że choć obie relacje świadków są cenne, to nie zmienia to jednak faktu, że w ziemi znaleziono szczątki nie jednej, ale dwóch osób. Świadkowie mówią zaś o egzekucji jednego żołnierza. - Możliwe, że panowie byli więc świadkami dwóch różnych egzekucji. Może znaleziono szczątki zupełnie innych osób niż te, które widzieli. Na pewno dzięki nieśmiertelnikowi będzie możliwa identyfikacja jednego z żołnierzy - podkreśla nasz rozmówca.
Czytaj też: Archeolodzy badają cmentarzysko Jaćwingów. "To największe tego typu odkrycie w historii"
Informuje też, że szczątki zostały zabezpieczone przez specjalistę pracującego na zlecenie Niemieckiego Związku Ludowego Opieki nad Grobami Wojennymi i zostaną prawdopodobnie pochowane na cmentarzu żołnierzy niemieckich poległych w trakcie II wojny światowej, który mieści się w Polesiu w gminie Puławy.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Dominik Szulc