Posłanki odwiedziły słynną stadninę koni w Janowie Podlaskim. Twierdzą, że hodowane tam zwierzęta są niedożywione i trzymane w skandalicznych warunkach. Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi odpiera te zarzuty. Stan zwierząt mają ocenić eksperci. Raport ma być gotowy za dwa tygodnie.
Sytuacja w legendarnej niegdyś stadninie koni w Janowie Podlaskim jest tragiczna - alarmują posłanki, które pojechały tam z interwencją poselską. Na miejscu zrobiły zdjęcia, na których widać zwierzęta i warunki, w jakich je zastały. - Są to zdjęcia szokujące, świadczące o bardzo słabej kondycji tych koni, niedożywieniu, matowej sierści. Po prostu widać, że życie je niespecjalnie cieszy - komentuje Jerzy Białobok, były prezes stadniny koni w Michałowie.
- To pokazuje skalę upadku, że my dziś rozmawiamy o tym, kto ma wyrzucić obornik (...) koniom, które jeszcze 4 lata temu wygrywały wszystkie czempionaty świata - twierdzi Dorota Niedziela, lekarz weterynarii i posłanka PO.
Przez ostatnie miesiące, jak twierdzą posłanki, konie stały w odchodach, niesprzątanych boksach. Pozbawione właściwej opieki weterynarza. Setki krów, które także hoduje się w Janowie, miały być w jeszcze gorszej sytuacji. - Rażący brak opieki kowalskiej, słaba jakość pasz, przede wszystkim podstawowej paszy, jaką jest siano - wymienia braki Anna Stojanowska, wiceprezydent Europejskiej Organizacji Konia Arabskiego. - Niektóre z tych koni mają już na tyle trwałe zmiany, że to będzie rzutować na ich zdrowie - uważa Marek Szewczyk, autor bloga Hipologika.pl. - Dawniej krótko się to nazywało: sabotaż gospodarczy, i ludzie szli za te rzeczy do więzienia - komentuje były prezes Jerzy Białobok.
Audyt już był. Na raport trzeba poczekać
Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi stanowczo odpiera te zarzuty. W oświadczeniu przesłanym "Faktom" TVN twierdzi, że "doniesienia o skandalicznych warunkach trzymania koni w Stadninie Koni Arabskich w Janowie Podlaskim nie znajdują potwierdzenia w rzeczywistości".
"Zwierzęta są utrzymywane w odpowiednich dla nich warunkach i są w dobrej kondycji. Zapewniona jest pasza wysokiej jakości, jak również na bieżąco przeprowadzane są odpowiednie zabiegi pielęgnacyjne i weterynaryjne" - podkreśla resort.
Ministerstwo pisze jednak o problemach, które występują "w oborze wydojowej i związane są ze zdrowotnością krów mlecznych". "W celu rozwiązania tej sytuacji zostało skierowane wsparcie eksperckie ze strony Głównego Lekarza Weterynarii i Państwowego Instytutu Weterynarii - PIB" - przekonuje resort. "Program naprawczy powinien doprowadzić w krótkim czasie do poprawy sytuacji zdrowotnej stada i uzyskania zadowalających wyników ekonomicznych" - dodaje.
Reporterka TVN24 sprawdziła, czy jakieś kroki w tej sprawie już podjęto. Z informacji, które otrzymała, wynika, że 19 maja w stadninie pojawił się zespół ekspertów, który przeprowadził kontrolę dotyczącą warunków utrzymania zwierząt, warunków zoohigienicznych oraz ogólnego dobrostanu.
"Obecnie przygotowywany jest raport, który w pierwszej kolejności przedstawiony zostanie Ministrowi Rolnictwa i Rozwoju Wsi, Głównemu Lekarzowi Weterynarii oraz Prezesowi Stadniny. Czas opracowania raportu wyniesie około 14 dni" - przekazał Państwowy Instytut Weterynaryjny.
Z kolei 20 maja w stadninie ruszyła kontrola zlecona przez Wojewódzkiego Lekarza Weterynarii w Lublinie. Wiadomo, że potrwa kilka dni. Na jej wyniki też trzeba jeszcze poczekać.
Co się stało z legendą?
Stadnina w Janowie Podlaskim istnieje od ponad 200 lat, jest jedną z 14 spółek strategicznych hodowli koni zarządzanych przez Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa. Międzynarodowy rozgłos zyskała za sprawą organizacji aukcji koni arabskich, która po raz pierwszy odbyła się w 1970 roku. W roku 2001 została jej nadana nazwa Pride of Poland.
W lutym 2016 roku odwołano wieloletniego prezesa stadniny w Janowie Podlaskim Marka Trelę. Jako powód zwolnienia podano "utratę zaufania" i niegospodarność. Razem z Trelą stanowisko stracił Jerzy Białobok, dyrektor stadniny koni arabskich w Michałowie. Spotkało się to z oburzeniem środowiska hodowców koni w kraju i za granicą.
Przez lata w Janowie Podlaskim padały rekordy. Goście z całego świata kupowali konie za setki tysięcy euro. W 2015 roku 10-letnia siwa klacz Pepita, wyhodowana w Janowie, została sprzedana za 1,4 mln euro. W sumie sprzedano wtedy 24 konie za niemal cztery miliony euro.
W 2017 roku aukcja Pride of Poland - po zmianach - nie cieszyła się już taką popularnością zagranicznych gości. Sprzedano wtedy zaledwie sześć z 25 oferowanych koni za w sumie 410 tys. euro. W 2018 roku było niewiele lepiej - nabywców znalazło sześć koni za łączna kwotę 501 tysięcy euro.
Źródło: Fakty/TVN24/TVN24BiŚ