Cieszą się, że znalazł czas, a fakt, że jest tu "spadochroniarzem" nie ma większego znaczenia. Tak mówili nam wyborcy, którzy w Czarnej Białostockiej brali udział w spotkaniu z Maciejem Wąsikiem. Jest "jedynką" PiS w wyborach do europarlamentu z okręgu obejmującego Podlasie oraz Warmię i Mazury. Przed wiecem o mały włos doszło do rękoczynów.
Wąsik startuje jako "jedynka" w wyborach do europarlamentu z okręgu numer trzy, który obejmuje woj. podlaskie i warmińsko-mazurskie. Został w styczniu (razem z Mariuszem Kamińskim) ułaskawiony przez prezydenta RP, a wcześniej skazany za niedopełnienie obowiązków oraz przekroczenie uprawnień w związku z tzw. aferą gruntową z 2007 roku (Kamiński był wtedy szefem CBA, a Wąsik jego zastępcą).
Prowadzi aktywną kampanię
Jest "spadochroniarzem", który nie miał wcześniej związku z regionem, z którego kandyduje. Zanim zresztą ogłoszono kształt list PiS, w przestrzeni medialnej pojawiały się informacje, że w okręgu numer trzy "jedynką" będzie Jacek Kurski.
Maciej Wąsik prowadzi w obu województwach aktywną kampanię. Ostatnio był w Elblągu, Suwałkach czy też w Augustowie. Zaraz po spotkaniach wstawia w mediach społecznościowych zdjęcia z poszczególnych miejsc. W niedzielę, 2 czerwca, wybraliśmy się do Czarnej Białostockiej.
Nieomal doszło do rękoczynów
Emocji nie brakowało jeszcze przed przyjazdem polityka. Przed drzwiami zespołu szkół, w którym miało odbyć się spotkanie, siedział mężczyzna z transparentem "Nie daj się ogłupić, głosuj przeciwko PiS". Czytał biografię Jerzego Urbana. - Już tam na mnie pokrzykiwali. Ci co siedzą na przystanku – uśmiechał się i wskazał na grupkę mężczyzn po drugiej stronie ulicy.
Po chwili podszedł do niego – zmierzający na spotkanie wyborcze - mężczyzna ze zdjęciem Donalda Tuska stylizowanym na Adolfa Hitlera. Wymieniali ze sobą "uprzejmości" , gdy podszedł do nich jeszcze jeden mężczyzna. O mały włos nie doszło do rękoczynów.
Odniósł się do słów Suskiego
Gdy przybył Wąsik, został przez nas zapytany o słowa Marka Suskiego, który poparł w eurowyborach Karola Karskiego (startuje w tym okręgu z "dwójki"), twierdząc, że w Parlamencie Europejskim nikt nie będzie się z Wąsikiem liczył, bo "spędził niedawno jakiś czas w więzieniu".
- Jestem kandydatem numer jeden Prawa i Sprawiedliwości. Mam poparcie ludzi. Widzę to, daję sobie radę. Każdy ma prawo popierać kogo chce. Resztę powiedział Rafał Bochenek (rzecznik PiS, który napisał na portalu X, że wypowiedź Suskiego jest nieuzasadniona) – stwierdził Wąsik przed kamerą TVN24.
Chcieli szczerej rozmowy o "niesieniu prawdy"
Tymczasem w niewielkiej sali zbierali się już wyborcy. Gdy pytaliśmy ich, czego spodziewają się po spotkaniu, jeden powiedział, że szczerej rozmowy o "niesieniu prawdy". Inni cieszyli się, że będą mogli zobaczyć "na żywo" Wąsika.
Ten po chwili pojawił się w towarzystwie byłego wicepremiera Jacka Sasina, szefa struktur PiS na Podlasiu. Panowie od razu "skrócili dystans". Wyjęli krzesła zza stołu prezydialnego i usiedli tuż przed wyborcami. Jako pierwszy głos zabrał Jacek Sasin. Zaczął zachwalać kandydata, mówiąc, że znają się jeszcze z czasów studiów.
Było też o "niebezpieczeństwie wprowadzenia w Polsce wspólnej waluty euro" oraz o tym, że w takim przypadku będziemy krajem zarządzanym z Brukseli, czy też z Berlina i Paryża. Dostało się też "ekipie Tuska", za "wsadzanie do więzień osób, które walczą z korupcją".
O tym, kto jest dla Tuska wrogiem numer jeden
- Chciałem państwu podziękować. Widziałem wasze wsparcie, przyjeżdżali ludzie pod więzienie – zaczął natomiast Maciej Wąsik.
A gdy jedna z pań zaczęła z aprobatą kiwać głową, Sasin stwierdził, że "państwo też tam byli (przed więzieniem – przyp. red.)".
- Wydawało mi się, że jesteśmy (razem z Mariuszem Kamińskim – przyp. red.) dla Tuska wrogami numer dwa. Ale rozmawiałem kiedyś na ten temat z Jarosławem Kaczyńskim. Mówię "ty chyba jesteś wrogiem numer jeden, a my numer dwa", a on na to "wiesz, wy chyba jesteście numer jeden" – uśmiechnął się Wąsik.
Przeciw "państwu brukselskiemu" i "armii europejskiej"
Natomiast przechodząc do spraw europejskich, przestrzegał przed siłami, które chcą stworzyć "państwo brukselskie" ze wspólną polityką zagraniczną czy też wspólnym zarządzaniem sprawami związanymi na przykład z ekologią. - A jedna trzecia Polski to lasy. To tak jakbyśmy oddali władzę nad jedną trzecią Polski urzędnikom z Brukseli – powiedział.
Przestrzegał też przed planami stworzenia "armii europejskiej" i o tym, że historia pokazała, iż Polskę jest w stanie obronić tylko polska armia. - Jaki żołnierz będzie walczył o Podlasie? Ten, który pochodzi z Podlasia, który ma tutaj rodzinę – żonę i dzieci. Taki żołnierz jest w stanie oddać życie za ojczyznę. A czy Portugalczyk, Hiszpan, Włoch będzie takie rzeczy robić? Tego nie wiem – zastanawiał się.
Pytali go o Fundusz Sprawiedliwości
Gdy jeden z uczestników spotkania poruszył sprawę pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości, Maciej Wąsik stwierdził, że nie powinno być tak, iż "główny świadek oskarżenia" (chodziło mu o byłego dyrektora departamentu w Ministerstwie Sprawiedliwości Tomasza Mraza – przyp. red.) stoi przed kamerami i mówi o wszystkim opinii publicznej.
- Nie chcę dziś przed państwem nikogo ani rozgrzeszać, ani wsadzać do więzienia. Ja sprawy dobrze nie znam, ale tak nie prowadzi się postępowania karnego. Zrobiono z tego wielki show i wielki spektakl – stwierdził.
Podkreślał też, że – jak ostatnio wielu polityków PiS – nie widzi niczego złego w tym, że z Funduszu Sprawiedliwości finansowano np. Ochotnicze Straże Pożarne.
Rozmawiali też o trzęsieniu ziemi w podlaskim samorządzie
Wyborcy dopytawali też o szanse, jakie mają prawicowe partie z innych krajów, aby przejąć władze w europarlamencie oraz o to, czy jest możliwość, aby PiS w najbliższym czasie ponownie stworzył rząd w Polsce.
Tutaj głos zabrał Jacek Sasin. Stwierdził, że to zależy właśnie od wyniku wyborów do europarlamentu. Bo dobry wynik PiS może sprawić, że ktoś z koalicji rządzącej zechce ją opuścić.
Odpowiedział też, jako szef podlaskich struktur PiS, na pytanie o polityczne trzęsienie ziemi, jakie na początku maja miało miejsce w podlaskim samorządzie, gdy dwójka radnych wybranych do sejmiku z list PiS weszła do zarządu województwa stworzonego przez KO i Trzecią Drogę.
- Prowadziliśmy z marszałkiem województwa rozmowy. Nasz potencjalny sojusznik z Konfederacji – mówię o Stanisławie Derehajle - powiedział, że jesteśmy dogadani i będziemy razem, ale stwierdził "odłóżmy to, bo teraz są wybory do europarlamentu i niedobrze by było jeżeli Konfederacja zawarłaby porozumienie z PiS, bo mamy swoich wyborców". I tak się umówiliśmy, że głosujemy na pierwszym posiedzeniu sejmiku za tym, że robimy przerwę do wtorku po wyborach do europarlamentu, czyli 11 czerwca, i wtedy będziemy wybierać zarząd. Gdy było głosowanie nad przerwą, on wywiązał się i zagłosował jak trzeba – opowiadał Sasin.
Stwierdził też, że dwójka radnych "oszukała wyborców" i zadeklarował, że gdy PiS wróci do władzy, to każdy polityk w razie zmiany barw politycznych będzie tracił mandat na rzecz następnego z danej listy.
Było też o Krzysztofie Jurgielu, ale niewiele "bo jest telewizja"
Mniej wylewny był natomiast gdy padło pytanie o Krzysztofa Jurgiela, który został w PiS zawieszony. Prezes PiS obarczył go winą za odpłynięcie dwójki wspomnianych radnych na drugą stronę barykady.
Sasin stwierdził, że nie zdradzi "tego co wie", bo jest telewizja i wystarczy, że wypowie dwa zdania, by przez trzy dni "leciały" one na antenie.
- Mogę powiedzieć tylko tyle – on sam zdecydował, że odchodzi z PiS. Był zawieszony. Chcę wyraźnie powiedzieć – to nie było za jedną sprawę. Od pięciu lat w europarlamencie całkowicie odizolował się od naszej grupy. Podejmował swoje decyzje – stwierdził Sasin.
To, że jest "spadochroniarzem" nie ma większego znaczenia
Po spotkaniu dopytywaliśmy uczestników o wrażenia. Dominowały głosy zadowolenia, że Wąsik znalazł czas, żeby przyjechać również do Czarnej Białostockiej.
ZOBACZ TEŻ: Wybory do europarlamentu 2024. "Spadochroniarz" Mariusz Kamiński w starciu z lubelską posłanką Martą Wcisło
Na pytanie, czy wyborcom nie przeszkadza, że Wąsik dostał w tym okręgu "jedynkę", a wcześniej nie miał związków ani z Podlasiem, ani z Warmią i Mazurami, przeważały głosy, że nie ma to większego znaczenia.
- Nie jest z Podlasia, ale pewnie jak wygra, będzie na Podlasiu przebywał – mówiła jedna z pań.
- Akurat w tych wyborach, to kto skąd startuje nie jest aż tak ważne. Europosłowie będą decydowali o sprawach dotyczących całej Polski, a nie konkretnie Podlasia – stwierdził jeden z uczestników.
Przydałaby się debata z udziałem wszystkich komitetów
Inny przyznał jednak, że lepiej, aby do europarlamentu dostał się ktoś z Podlasia. Narzekał też na to, że "polityka tak podzieliła naród, iż powstały dwie Polski".
- Szkoda, że na spotkaniu nie było przeciwników PiS. Albo, żeby ktoś zorganizował spotkanie, na które przyjechaliby przedstawiciele wszystkich komitetów. Chętnie bym uczestniczył w takiej debacie. Oczywiście prowadzonej w kulturalny sposób, tak jak Polak z Polakiem powinien rozmawiać. Żeby w końcu społeczeństwo zjednoczyć, a nie ciągle je dzielić – stwierdził.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24.pl