Bożena Kamińska, była posłanka Platformy Obywatelskiej, miała zdaniem śledczych składać fałszywe oświadczenie majątkowe i działać na szkodę Kancelarii Sejmu. Ostatecznie jednak postępowanie zostało umorzone. Nie znaleziono bowiem dostatecznych dowodów, że Kamińska popełniła przestępstwa. Była posłanka pisze teraz o latach "upokorzeń, nękania, nieuzasadnionych oskarżeń i inwigilacji".
W 2021 roku Prokuratura Okręgowa w Ostrołęce postawiła byłej posłance Platformy Obywatelskiej Bożenie Kamińskiej zarzuty przywłaszczenia środków finansowych oraz złożenia fałszywych oświadczeń majątkowych z lat 2015-18.
Jak informowała wtedy rzeczniczka prokuratury Elżbieta Łukasiewicz, z ustaleń wynikało, że była posłanka zataiła w oświadczeniach majątkowych posiadanie rzeźby o wartości 54 tysięcy złotych oraz fakt posiadania zobowiązań przekraczających 10 tysięcy złotych. Ponadto miała dopuścić się m.in. przywłaszczenia powierzonych jej środków pieniężnych, przeznaczonych na działalność biura poselskiego, w tym na wynagrodzenia pracowników, w łącznej kwocie około 320 tysięcy złotych.
Od początku mówiła, że sprawa ma charakter polityczny
Bożena Kamińska od początku zgadzała się na podawanie swoich pełnych danych i podkreślała, że sprawa ma charakter polityczny. Łączyła ją z tym, że gdy jeszcze była posłanką, zawiadamiała prokuraturę i Najwyższą Izbę Kontroli o nieprawidłowościach, jakie miały występować w podlaskiej policji.
Na przykład w listopadzie 2018 roku zwróciła się do ówczesnego szefa MSWiA Joachima Brudzińskiego, by wyjaśnił pojawiające się w mediach doniesienia o tym, że podlascy policjanci pilnują całodobowo domu wiceministra spraw wewnętrznych i administracji Jarosława Zielińskiego.
Pierwszy telefon z CBA zaraz po przegranych wyborach
Kilka dni później ówczesny komendant wojewódzki policji w Białymstoku nadinspektor Daniel Kołnierowicz ogłosił na antenie jednej z rozgłośni radiowych "konkurs na najlepszy anonim" dotyczący Kamińskiej. Później tłumaczył, że była to reakcja na liczne - jego zdaniem - kłamstwa i pomówienia formułowane przez posłankę.
Kamińska mówiła w 2021 roku, że pierwszy telefon z Centralnego Biura Antykorupcyjnego dotyczący sprawy jej oświadczeń majątkowych otrzymała tuż po wyborach parlamentarnych w październiku 2019 roku, kiedy po tym, jak była w Sejmie przez dwie kadencje, nie udało jej się ponownie dostać do parlamentu.
Nie znaleziono dowodów
Teraz ostrołęcka prokuratura, po dwóch latach śledztwa, umorzyła postępowanie. Jak informuje rzeczniczka prokuratury, obszerny materiał nie dostarczył dostatecznych dowodów na to, że posłanka dopuściła się przestępstw zarzucanych jej w początkowej fazie śledztwa.
ZOBACZ TEŻ: Zawiadomił prokuraturę w sprawie słów prezydenta Zamościa. "Nie słyszałem o takim skandalu w całej Polsce"
Bożena Kamińska, w wysłanym nam oświadczeniu, pisze o wielu latach "przeżytych upokorzeń, nękania, nieuzasadnionych oskarżeń i inwigilacji" i o tym, że ta sprawa "tak naprawdę nigdy nie powinna była się rozpocząć".
"Niestety, w moim przypadku, rządzący skierowali całą machinę środków przeciwko mnie, która próbowała reagować na przejawy niedopuszczalnych procedur w jednostkach policji" - oceniła.
Przesłuchania, kontrole
Kamińska pisze też o wielogodzinnych przesłuchaniach świadków czy też o kontroli wszystkich rachunków bankowych jej i męża.
"Praktycznie nie było dziedziny życia, która pozostawałaby poza zainteresowaniem kontrolujących agentów. Przykładem niech będzie zwracanie się do Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego i Warmińsko-Mazurskiego Urzędu Wojewódzkiego o nadesłanie wniosków o paszport mojej córki i zięcia czy do Podlaskiego Urzędu Wojewódzkiego w Białymstoku, Urzędu Miejskiego w Gołdapi i Urzędu Miejskiego w Suwałkach o nadesłanie wniosków o wystawienie dokumentów dla mnie i członków mojej rodziny. Występowano do ZUS, USC a także do Urzędów Skarbowych w całej Polsce. Pozyskano PIT-y (od 2012) moje, mego męża, córki, zięcia, a także wszystkich świadków w sprawie" - czytamy w oświadczeniu.
Na koniec pisze gorzko: "Inicjatorów tego procederu mogę wymienić po nazwiskach. Czy jednak mogę spodziewać się po nich przeprosin? Wątpię...".
Źródło: tvn24.pl