Policja zatrzymała w Bielsku Podlaskim dwóch mężczyzn, którzy przewozili karetką pięciu migrantów z Iraku. Kierowca na widok mundurowych wysiadł z pojazdu i uciekł. Szukano go z lądu i powietrza. Wpadł, bo policyjni lotnicy zauważyli na ziemi pomarańczową kurtkę, w którą był ubrany. Mężczyzna uciekając, wskoczył do rzeki. Okazuje się, że karetka pochodzi z demobilu i nie była wykorzystywana do transportu pacjentów. Obaj mężczyźni usłyszeli już zarzuty i trafili do aresztu.
W czwartek (4 listopada) przed południem policja dostała zgłoszenie od funkcjonariuszy Straży Granicznej o podejrzanej karetce pogotowia jadącej od granicy państwa w kierunku Bielska Podlaskiego.
- Z informacji przekazanych mundurowym wynikało, że ambulans wcale nie jedzie do szpitala, a może przewozić osoby, które nielegalnie przekroczyły granicę – mówi podinspektor Tomasz Krupa, rzecznik podlaskiej policji.
W karetce było pięciu obywateli Iraku
Kiedy policjanci zauważyli karetkę na jednej z ulic Bielska Podlaskiego, wydali kierowcy polecenie do zatrzymania się. Ten jednak zdołał wysiąść i uciec, pozostawiając w karetce pasażerów.
- Policjanci zatrzymali siedzącego obok kierowcy 29-letniego mieszkańca województwa mazowieckiego. Okazało się, że mężczyźni przewozili karetką pięciu obywateli Iraku, którzy nielegalnie przekroczyli polską granicę – relacjonuje policjant.
Kilkudziesięciu mundurowych w akcji, kierowcę znaleziono w krzakach
Natomiast za kierowcą rozpoczął się pościg. Na ziemi kilkudziesięciu mundurowych wspierały policyjne psy. A w powietrze wzbił się śmigłowiec. Po kilkudziesięciu minutach poszukiwań policyjni lotnicy wypatrzyli leżącą na ziemi pomarańczową kurtkę, w którą ubrany był uciekinier. Gdy wylądowali, znaleźli w krzakach mężczyznę, który był cały mokry i trząsł się z zimna, bo w czasie ucieczki wskoczył do rzeki.
- Okazało się, że to 31-letni mieszkaniec województwa mazowieckiego. On i jego o dwa lata młodszy wspólnik trafili do policyjnego aresztu. Jedna z przewożonych karetką osób trafiła do szpitala, pozostałe zostały przekazane funkcjonariuszom Straży Granicznej - informuje Krupa.
Zostali zatrzymani, usłyszeli zarzuty
Zatrzymani mężczyźni jeszcze tego samego dnia usłyszeli zarzuty pomocnictwa przy nielegalnym przekraczaniu granicy. Teraz policjanci ustalają wszelkie okoliczności związane z przestępstwem, jakie jest im zarzucane.
- Karetka, o której mowa, pochodzi z demobilu. Na co dzień nie byli nią przewożeni pacjenci – wyjaśnia policjant.
Sprawę prowadzi Prokuratura Rejonowa w Bielsku Podlaskim. Jej szef, prokurator Adam Naumczuk, powiedział w poniedziałek (8 listopada) w rozmowie z Polską Agencją Prasową, że jeden z mężczyzn przyznał się do pomocnictwa w nielegalnym przekroczeniu granicy, a drugi nie.
Prokuratura wnioskowała o trzy miesiące aresztu argumentując to obawą matactwa. - Sąd zdecydował o areszcie na dwa miesiące - powiedział Naumczuk. I dodał, że nie będzie się odwoływać od tej decyzji.
Na Podlasiu zatrzymano już ponad 250 osób w związku z pomocnictwem
Od początku trwania kryzysu migracyjnego na granicy z Białorusią policjanci zatrzymali w Podlaskiem 255 osób w związku z pomocnictwem przy nielegalnym przekraczaniu granicy.
W niedzielę (7 listopada) przekazali Straży Granicznej 12 osób, które nielegalnie przekroczyły granicę. W sumie to 4367 osób.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: KPP Bielsk Podlaski