Na około cztery miliony złotych oszacowano straty po pożarze, który wybuchł w sobotę w Białymstoku. Spłonęła hala sportowa do badmintona, którą zbudował ojciec sportsmenki Anny Narel-Ościłowicz. Społeczność związana z halą zamierza ją odbudować. Liczy na pomoc ludzi dobrej woli.
- To było nasze życie. Miałam to szczęście, bo nie przepracowałam tu ani jednego dnia. Chodziłam do miejsca, które kochałam, które było moim drugim domem - mówiła przed kamerą TVN24 Anna Narel-Ościłowicz, mistrzyni Polski w badmintona.
Trudno jej było ukryć emocje, bo w sobotę przed południem zawalił się jej cały świat. Przy ulicy Jagiełły w Białymstoku w ogniu stanęła hala sportowa do badmintona i poddasze przylegającego do niej budynku mieszkalnego.
Anna Narel-Ościłowicz: tata poruszył ziemię i niebo, żeby postawić to, co tu było
- Straż pożarna pojawiła się w ciągu pięciu minut. Ale dlatego, że budynek miał konstrukcję drewnianą, wystarczyła chwila, żeby wszystko zniknęło w mgnieniu oka - relacjonował na antenie TVN24 nasz reporter Mateusz Grzymkowski.
Czytaj też: Ujeździec Mały. Pożar w zakładach mięsnych
Hala miała 18 lat. W 2004 roku zaczął ją budować Jerzy Narel, który zauważył, że jego córka "złapała bakcyla" sportu.
- Tata ponad 20 lat temu zaprowadził mnie i moją siostrę na trening badmintona. Narodziła się ogromna pasja. Z tej pasji zakiełkowała szalona myśl, żeby stworzyć tu halę do badmintona. Tata poruszył ziemię i niebo, żeby postawić to, co tu było - wspominała, łamiącym się głosem, Anna Narel-Ościłowicz.
Ojciec zbudował halę dla córki, ta została mistrzynią Polski
Dodała, że jej marzeniem jest odbudować halę. - Gdy byłam zawodowym sportowcem, potrafiłam podnieść się po operacjach po bardzo ciężkich kontuzjach i wrócić na kort jeszcze silniejsza - stwierdziła.
Ojciec budował halę dla swojej córki, a ta osiągała sukcesy. Najpierw była mistrzynią Polski jako juniorka, później osiągnęła swój największy życiowy sukces sportowy - czyli została mistrzynią Polski seniorów.
Pani Anna jest obecnie trenerką. Gdy pojawił się ogień, trenowała właśnie dzieci. Widziała, jak pożar obejmował dach.
- Mam nadzieję, że w jakiś sposób to miejsce odbudujemy. Nie wyobrażam sobie, żeby zostało tak, jak teraz to widzimy - powiedział na naszej antenie trener Tomasz Sokół.
Mnóstwo osób ma z tym miejscem wiele wspomnień
Straty zostały oszacowane na około cztery miliony złotych. Rodzina zapowiada zorganizowanie zrzutki na odbudowę.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24