Ponad 260 osób podpisało się pod pismem do wojewody podlaskiego z prośbą o uchylenie planu miejscowego przyjętego przez radnych. Podnoszą, że prezydent wniósł projekt pod obrady w tak ekspresowym tempie, że nie mogli przyjść na sesję i wyrazić niezadowolenia. Sprzeciwiają się budowie na osiedlu Przydworcowym w Białymstoku bloku, który w najwyższym punkcie ma sięgać 35 metrów.
- Walczymy z tą inwestycją od lat, a radni przyjęli uchwałę dosłownie w kilka minut. Mamy ogromny żal – rozkłada ręce Krzysztof Zdzitowiedzki. Mieszka przy ul. Grunwaldzkiej 20 - w zabytkowym drewnianym domu z lat 30. ubiegłego wieku, który zbudował jego pradziadek. Po przeciwnej stronie wąskiej ulicy ma stanąć blok.
Woda zalewa mu piwnicę
Zgodnie z planem miejscowym, przyjętym 23 maja przez radę miasta, ma być wzniesiony w niewielkim trójkącie między ulicami Grunwaldzką, Wyszyńskiego i Sosnowskiego. Od strony domu przy Grunwaldzkiej 20 ma mieć 20 metrów, bliżej Wyszyńskiego – 25 metrów, a bliżej narożnika Wyszyńskiego–Sosnowskiego: 35 metrów.
- Zgodnie z przyjętym planem inwestor będzie też mógł zbudować tu parking podziemny, co może zaburzyć stosunki wodne. Już teraz późną zimą i wczesną wiosną mam w piwnicy wodę. Sięga do ud. Kiedy na początku kwietnia odbywały się konsultacje społeczne, połączyłem się z urzędnikami przez internet, stojąc w wodzie. Dysponuję ekspertyzą mówiącą o tym, że wody gruntowe znajdują się tu już na głębokości 1-2,5 metra – wspomina.
Obawa przed pęknięciami ścian przy budowie bloków w miejscu marketu
Obawy o zalewanie piwnic ma też Ewa Garnowska, która mieszka w jednym z okolicznych wieżowców z lat 70. ubiegłego wieku. - Na razie radni przyjęli plan miejscowy dla niewielkiego skweru od strony Grunwaldzkiej, ale to był tylko pierwszy etap. W kolejnym miejscu urbaniści wezmą się za teren przy ul. Wyszyńskiego, gdzie teraz stoi market spożywczy (faktycznie będzie to kolejny etap działania urbanistów - przyp. red.). Tutaj też najpewniej zaplanują wieżowce. A już gdy kilka lat temu budowane były bloki od strony Sukiennej i w ziemię wbijano wielkie słupy, drgania był tak duże, że aż popękały mi ściany – mówi.
Zadowalają ich ustalenia poprzedniego planu
Pod koniec czerwca, razem z innymi mieszkańcami, wzięła udział w, zorganizowanym na osiedlu, proteście. - Będzie wzmożony ruch i garaże podziemne, które zaburzą stosunki wodne - przekonywała przed kamerą TVN24 Eżbieta Dworzańska, mieszkanka jednego z okolicznych bloku. Mówiła, że protestujących zadowala plan miejscowy z 2005 roku, który obowiązywał do tej pory i zakładał na tym terenie zabudowę usługową o wysokości do 15 metrów wysokości. Oburzała się też, że "inwestor w kwietniu wiedział, że będzie procedowany plan zagospodarowania, a radni dowiedzieli się 10 minut przed sesją".
- To nie jest fair w stosunku do nas – stwierdziła.
O tym, że sprawa była na sesji dowiedział się po fakcie
Krzysztof Zdzitowiedzki wyjaśnia nam, że w kwietniu, ponad dwa tygodnie po tym, jak podczas konsultacji społecznych z urzędnikami stał w piwnicy w wodzie, przyszedł do niego deweloper, który pytał go o sprawy stosunków wodnych.
- Zapewniał, że moja piwnica nie będzie zalewana, ale jakoś nie chce mi się w to wierzyć. Wtedy też powiedział, że projekt planu miejscowego ma stanąć na sesji rady miasta w maju. Sprawdzałem każdego dnia program sesji w internecie, ale nie było tego punktu. Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że radni jednak nad nim głosowali i plan został przyjęty – mówi.
Deweloper: inwestycja poprawi wygląd tej części miasta
Robert Skrzypkowski, właściciel firmy R/S Budownictwo, zapewnia że technologia, którą zamierza wykorzystać do budowy podziemnych garaży jest taka, iż piwnica sąsiedniego domu przy Grunwaldzkiej 20 nie będzie zalewana.
- Wznosiliśmy tego typu budynki w różnych punktach miasta i nigdy nie było takiej sytuacji, że któryś z sąsiadów przez to ucierpiał. Nigdy nie mieliśmy żadnych roszczeń z tego tytułu. Natomiast jeśli chodzi o samą inwestycję, to z pewnością poprawi ona wygląd tej części miasta – mówi.
Dziwi się też dlaczego mieszkańcy nie wiedzieli, że projekt będzie na majowej sesji.
- Ja dopytywałem się w urzędzie i dostałem informację, że najprawdopodobniej właśnie w maju. Tak też wspomniałem podczas spotkania z sąsiadem – zaznacza.
Tego samego dnia posiedzenie komisji i głosowanie na sesji
Projekt uchwały trafił 23 maja pod obrady w błyskawiczny tempie. Najpierw, tuż przed sesją, głosowali nad nim radni z komisji zagospodarowania przestrzennego, by jeszcze tego samego dnia zajęła się nim cała rada miasta.
- Wygląda na to, że prezydent nie chciał, abyśmy przyszli na sesję i przedstawili swoje racje. Później radni, z którymi rozmawialiśmy mówili nam, że nie mieli świadomości, iż sprawa wywołuje kontrowersję. W niektórych przypadkach nie ma się czemu dziwić, bo po ostatnich wyborach, w radzie miasta jest wielu debiutantów – zaznacza Zdzitowiedzki.
Dodaje, że do 8 maja można było składać uwagi do projektu planu. – Wpłynęło ich blisko 200. Ja, ale też i inni mieszkańcy, dostaliśmy pisma z urzędu, w których przeczytaliśmy, że prezydent odrzucił uwagi dopiero na początku czerwca. A sesja była 23 maja! – denerwuje się nasz rozmówca.
Przewodnicząca komisji: wszystko zgodnie z prawem
Radna KO Agnieszka Zabrocka, która jest przewodniczącą komisji zagospodarowania przestrzennego mówi, że możliwe że pism było blisko 200, ale w ich treści większość uwag się powtarzała.
- Po przeanalizowaniu pism przez departament urbanistyki urzędu miasta okazało się, że uwag było 17, z których prezydent 14 odrzucił, a trzy uznał za bezprzedmiotowe. Wyjaśnienia dotyczące wszystkich uwag zostały oczywiście dołączone do projektu uchwały. Radni mogli się więc z nimi szczegółowo zapoznać – zaznacza.
Natomiast jeśli chodzi o ekspresowy tryb w jakim projekt stanął na sesji, mówi że wszystko było zgodne z prawem.
- Prezydent może skierować projekt uchwały do rady miasta w każdej chwili. Tym razem zrobił to dzień przed sesją. W dniu sesji 23 maja, odbyło się posiedzenie naszej komisji w tej sprawie. 21 maja, kiedy mieliśmy poprzednie posiedzenie, projekt jeszcze nie wpłynął – mówi.
Rzeczniczka prezydenta: władze miasta muszą dążyć do kompromisu
Gdy pytamy rzeczniczkę prezydenta Urszulę Boublej, skąd ten pośpiech, również podkreśla że wszystko odbyło się zgodnie z prawem. - Oczywiście każdy może interpretować tę sytuację w taki sposób, w jaki sobie życzy. Wszystkie wymogi formalne zostały spełnione. Rozumiem, że być może zmiany nie wszystkim pasują, jednak mieszkańcy mieli szansę wypowiedzieć się podczas zgłaszania uwag do projektu planu, natomiast tematy związane z zagospodarowaniem przestrzennym bardzo często wywołują kontrowersje. Władze miasta muszą dążyć do kompromisu między tymi, którzy nie chcą żadnych bloków, a tymi którzy chcieliby budować jak najwyżej – zaznacza.
27 za, jeden się wstrzymał
Za przyjęciem projektu uchwały głosowało 27 radnych z wszystkich klubów, wśród nich debiutant - Gracjan Eshetu-Gabre, radny KO z tego okręgu.
- Nic nie wiedziałem o tym, że są mieszkańcy protestujący przeciw zapisom tego planu. Nic się do mnie wcześniej w tej sprawie nie zgłaszał - ani w czasie kampanii wyborczej, ani już po rozpoczęciu kadencji – mówi nam.
Ze wszystkich głosujących wstrzymał się tylko Piotr Jankowski, wieloletni radny PiS.
- Zrobiłem to, bo wiedziałem, że budowie bloków w tym rejonie sprzeciwiają się okoliczni mieszkańcy. Nie podobał mi się też ekspresowy tryb, w jakim prezydent wprowadził projekt na sesję - zaznacza.
Jego klubowy kolega – przewodniczący PiS w radzie miasta – Henryk Dębowski twierdzi, że choć głosował za projektem, żałuje że to zrobił.
- Nie wiedziałem, że są niezadowoleni mieszkańcy. Jestem oburzony, że projekt został wprowadzony tak ekspresowo na sesję, że nie mogli oni przyjść i przedstawić swoich racji. Mam nadzieję, że wojewoda uchyli z tego powodu uchwałę i będziemy mogli głosować jeszcze raz – mówi.
Wszystko w rękach wojewody
Chodzi mu o to, że 263 mieszkańców podpisało się pod pismem do wojewody w tej sprawie. Ten ma czas na odpowiedź do 25 lipca.
Ingi Januszko-Manaches, rzecznika wojewody, informuje, że wojewoda zwrócił się już do prezydenta o ustosunkowanie się do pisma mieszkańców.
- Po dokonaniu oceny podjęta zostanie decyzja co do konieczności podjęcia działań nadzorczych w sprawie. Należy jednak podkreślić, że wojewoda jako organ nadzoru bada wyłącznie legalność uchwały. Nie ocenia celowości, słuszności czy też racjonalności przyjętych przez organ stanowiący rozwiązań – zaznacza rzeczniczka.
Urbaniści: harmonijne uzupełnianie i kontynuacja
Podczas sesji, na której przyjmowana była uchwała, Katarzyna Jurkiewicz z departamentu urbanistyki białostockiego magistratu mówiła, że głównym celem opracowania nowego planu jest uzupełnienie funkcji usługowej o zabudowę mieszkaniową wielorodzinną.
Natomiast odnosząc się do uwag, które wpłynęły od mieszkańców (w większości mieszkańcó bloków przy Wyszyńskiego 9,15 i 19 oraz oczywiście domu przy Grunwaldzkiej 20) stwierdziła, że wysokość nowego budynku została określona na "zasadzie harmonijnego uzupełnienia i kontynuacji" zabudowy z sąsiednich terenów.
Zakazu budowy podziemnych parkingów nie będzie
A jeśli chodzi o obawy o zalewanie piwnic i postulowany przez mieszkańców zakaz budowania garaży podziemnych, stwierdziła że z opracowania ekofizjograficznego, którym dysponuje miasto, wynika iż są to "tereny o dobrych warunkach do zabudowy". Zwracała też uwagę, że wprowadzenie zakazu mogłoby oznaczać konieczność wypłaty odszkodowań właścicielom działek. Tak samo jak w przypadku gdyby (a było to postulowane w innej uwadze) teren został w planie miejscowym przeznaczony na zieleń urządzoną.
Mówiła też, że projekt planu uzyskał pozytywną opinię Miejskiej Komisji Urbanistyczno-Architektonicznej (to złożone z urbanistów i architektów, ciało doradcze prezydenta).
- Komisja wnioskowała o zwiększenie maksymalnej wysokości na części terenu z 32 metrów do 35 metrów, co zostało uwzględnione z ustaleniach projektu planu - stwierdziła.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Krzysztof Zdzitowiedzki