Niby wszystko jest tak samo jak sześć lat temu. W każdym z pięciu okręgów do rady miasta Białystok - i z białostockiego okręgu w wyborach do Sejmiku - KO wystawiło po jednym prawosławnym kandydacie. Dzięki czemu głosy się nie rozproszą. Tyle że, w przeciwieństwie do wyborów z 2018 roku, prawosławni z listy KO mają konkurencję w postaci Trzeciej Drogi, a nawet PiS. Dodatkowo z tych dwóch ostatnich list startują w przeważającej mierze osoby, które były beneficjentami sukcesu sprzed sześciu lat i tworzyły wówczas zwarte środowisko.
W 2018 roku środowisko prawosławne związane z Forum Mniejszości Podlasia odniosło w wyborach samorządowych wielki sukces. Wszystkim kandydatom udało się zdobyć mandat.
Do białostockiej rady miasta dostali się wtedy: Tomasz Kalinowski, Adam Musiuk, Stefan Nikiciuk, Ksenia Juchimowicz i Joanna Misiuk.
Najlepsze wyniki po liderach list, dali prezydentowi większość
Startowali z trzecich miejsc na listach Koalicji Obywatelskiej w każdym z pięciu okręgów wyborczych, na które podzielone jest miasto. Zdobyli wspólnie blisko 9,5 tysiąca głosów, uzyskując – po liderach list w poszczególnych okręgach – kolejne najlepsze wyniki.
Taki werdykt wyborczy oznaczał, że poparcie FMP gwarantowało prezydentowi Tadeuszowi Truskolaskiemu większość w 28-osobowej radzie miasta (PiS miało 12 mandatów, a KO, w tym FMP - 16).
Bardzo dobry wynik również w Sejmiku
Bardzo dobry wynik odnotował też wieloletni radny miejski Sławomir Nazaruk, który - startując do Sejmiku z list KO w okręgu białostockim - uzyskał ponad 9,6 tys. głosów na 45,9 tys. oddanych na całą listę. Jako że w Sejmiku większość zdobyło PiS, Nazaruk znalazł się w opozycji.
Był to największy dotychczasowy sukces FMP w jego historii. A historia ta sięga 1998 roku. Forum zostało powołane przez ówczesnego arcybiskupa białostocko-gdańskiego Sawę, który niedługo później został metropolitą warszawskim i całej Polski. FMP wyłoniło się z działającej przy arcybiskupie rady społeczno-ekonomicznej i jako siła polityczna po raz pierwszy zaistniało w wyborach w 2002 roku.
Pierwsza rysa już pod koniec 2018 roku
W nadchodzących wyborach z sześciu osób, które w 2018 roku dostały się do rady miasta i Sejmiku, kandyduje tylko trójka. Przy czym żadna z nich nie ma już poparcia FMP.
Pierwsza rysa pojawiła się już w grudniu 2018 roku, kiedy to ogłoszone zostało, że od 2 stycznia 2019 roku wiceprezydentem Białegostoku będzie radny Adam Musiuk. FMP stawiało na Marka Masalskiego, wieloletniego dyrektora Prawosławnego Ośrodka Miłosierdzia Diecezji Białostocko-Gdańskiej "Eleos", który obecnie kandyduje - z poparciem FMP – z list KO do Sejmiku.
Wiceprezydentem został jednak Adam Musiuk, co z jednej strony było odczytane jako wsparcie merytoryczne magistratu (Musiuk był prodziekanem Wydziału Architektury Politechniki Białostockiej, objął nadzór nad departamentami odpowiedzialnymi m.in. za urbanistykę i architekturę – przyp. red.), jednak z drugiej strony zmniejszyło siłę FMP w radzie miasta. Na miejsce Musiuka do rady wszedł bowiem Marek Tyszkiewicz, który nie jest związany ze środowiskiem prawosławnym.
Wolta Kalinowskiego oraz awantura o łączenie przedszkola ze szkołą
Kolejna rysa pojawiła się w listopadzie 2020 roku, kiedy to radny Tomasz Kalinowski opuścił klub KO i stał się radnym niezależnym, by w marcu 2021 roku zostać radnym Polski 2050.
FMP miało więc w radzie miasta trzech radnych: Stefana Nikiciuka, Ksenię Juchimowicz i Joannę Misiuk. W czerwcu 2022 roku cała trójka przeszła do Komitetu Tadeusza Truskolaskiego (który obecnie i w 2018 roku szedł do wyborów razem z KO – przyp. red.).
Tutaj trzeba cofnąć się do początków 2022 roku, kiedy to wybuchł spór o niezależność Przedszkola Samorządowego nr 14. Władze miasta – głosząc potrzebę szukania oszczędności w oświacie – chciały połączyć tę placówkę ze Szkołą Podstawową nr 4 i stworzyć jeden zespół szkolno-przedszkolny (przedszkole i szkoła zlokalizowane są obok siebie – przyp. red.).
Przeciw takiemu rozwiązaniu zaprotestowali jednak pracownicy, rodzice posyłający dzieci do "czternastki" oraz organizacje białoruskie. Jarosław Werdoni, przewodniczący FMP, napisał w styczniu 2022 roku w oświadczeniu, że przedszkole nr 14 jest jedyną tego typu placówką w kraju, w której prowadzony jest polski i białoruski język nauczania.
Forum odcięło się od swoich radnych
"Przedszkole w swym statucie posiada zapisy gwarantujące funkcjonowanie grup dla dzieci z białoruskiej mniejszości narodowej, czego nie gwarantuje proponowana nowa struktura" – stwierdził.
Odciął się też od wspomnianej trójki radnych FMP, którzy poparli projekt łączenia placówek. Napisał, że "nie reprezentują naszego Forum". Ostatecznie władze miasta zdecydowały się odstąpić od pomysłu, widząc, że i tak zabrakłoby głosów popierających jego realizację.
- Zarówno w szkole, jak i w przedszkolu, dzieci uczą się języka białoruskiego. Pojawiła się jakaś nieprawdziwa informacja, że prezydent chce zlikwidować przedszkole, a chodziło o stworzenie placówki skupiającej dzieci ze środowisk białoruskich – mówi radna Joanna Misiuk, która w radzie miasta przewodniczy komisji edukacji.
Z list KO na listy Trzeciej Drogi
Teraz Misiuk, nadal pozostając osobą bezpartyjną, startuje do rady miasta z list Trzeciej Drogi.
- Uważam, że to dobrze, że głosujący mogą wybierać swoich przedstawicieli spośród różnych komitetów. Jeśli nie pasuje nam Koalicja Obywatelska, możemy wybrać kogoś z Trzeciej Drogi i odwrotnie. Natomiast czy jest to dobre dla naszego środowiska? Na pewno głosy mogą się rozproszyć – zaznacza.
Dwójka kandydatów na jednej liście z tego samego okręgu
Faktem jest jednak, że głosy mogą się rozproszyć nie tylko na zasadzie głosowania na KO lub Trzecią Drogę, ale też z uwagi na to, że z Trzeciej Drogi - i to w tym samym okręgu co Joanna Misiuk - startuje wspomniany wcześniej Tomasz Kalinowski.
- Urodziłam się na terenie tego okręgu i tu mieszkam. Jestem też związana z tutejszymi parafiami. Nie wyobrażam sobie, abym mogła startować z jakiegoś innego okręgu – mówi Misiuk.
Natomiast Tomasz Kalinowski przekonuje, że kandyduje akurat z tego okręgu, bo od niedawna zaczął mieszkać w tamtej okolicy.
- Niemniej upodobałem ten okręg, jeszcze zanim się przeprowadziłem. Uważam jednak, że nawet jeśli startujemy z jednego okręgu, to stanowimy jedną drużynę i to wyborca zdecyduje, kogo obdarzy swoim zaufaniem – mówi.
Dorota Sawicka: nie kojarzyłabym środowiska z żadnym ugrupowaniem
Z Trzeciej Drogi (już z innego okręgu niż Misiuk i Kalinowski) startuje też Dorota Sawicka, dziennikarka oraz popularyzatorka nauki związana z białostockimi uczelniami.
Mówi nam, że środowiska prawosławnego nie kojarzyłaby z żadnym konkretnym ugrupowaniem politycznym.
- Poza tym wybory samorządowe są innymi wyborami od tych parlamentarnych. Powinno się w nich głosować bardziej na daną osobę niż na ugrupowanie polityczne. Jednak jako że w Białymstoku nie mamy możliwości głosowania na komitety wyborcze wyborców, to siłą rzeczy głosuje się na osoby, które znajdują się na tej czy innej liście firmowanej przez poszczególne partie – zaznacza.
Dostali propozyzję, zrezygnowali
W wyborach Sawicka kandyduje po raz pierwszy. Natomiast z piątki radnych, którzy dostali się do rady miasta w 2018 roku, pozostały nam jeszcze dwie osoby: Ksenia Juchomowicz oraz Stefan Nikiciuk. O ile, jak wspomnieliśmy, w 2022 roku FMP odcięło się od nich po awanturze o łączeniu szkoły i przedszkola, ostatecznie oboje dostali propozycję startu w wyborach z poparciem FMP i z list KO. Kseniach Juchimowicz była nawet w lutym przedstawiana jako kandydatka na radną.
- Ostatecznie jednak zrezygnowała z przyczyn osobistych, natomiast Stefan Nikiciuk powiedział, że chce oddać pole młodszym kandydatom – mówi Jarosław Werdoni.
Chcą powtórzyć sukces sprzed lat. Wystawili debiutantów
W okręgu, w którym kandydował Nikiciuk, startuje teraz - zresztą najmłodszy z kandydatów FMP - Mikołaj Wojciuk, absolwent Politechniki Warszawskiej na kierunku automatyka i robotyka, który prowadzi działalność w branży IT.
Forum planuje powtórzyć sukces sprzed sześciu lat. Zawarło porozumienie z Koalicją Obywatelską i znowu wystawia po jednym kandydacie startującym z trzeciego miejsca w każdym z pięciu okręgów, na które podzielone jest miasto.
Oprócz Mikołaja Wojciuka startują kolejni samorządowi debiutanci: ekonomistka dr Ewa Tokajuk z Wydziału Inżynierii Zarządzania Politechniki Białostockiej, Anna Leonowicz (współtwórczyni organizacji OrthNet, zajmującej się obsługą administracyjną i techniczną serwisów www.cerkiew.pl oraz www.orthphoto.net), oraz - reprezentujący środowiska białoruskie - dr Tomasz Gierasimiuk (emerytowany strażak, były zastępca komendanta miejskiego straży pożarnej w Białymstoku, przewodniczący Stowarzyszenie na rzecz Dzieci i Młodzieży Uczących się Języka Białoruskiego "AB-BA") i prawnik Marek Kułakowski, zastępcą Gierasimiuka we wspomnianym stowarzyszeniu.
Dwóch powalczy o Sejmik. Jeden z list KO, a drugi z list PiS
W wyborach do Sejmiku z okręgu białostockiego FMP popiera natomiast wspomnianego Marka Masalskiego, szefa "Eleosu", który w 2018 roku wymieniany był jako kandydat forum na wiceprezydenta Białegostoku. Startuje, tak samo jak w przypadku kandydatów do rady miasta, z list KO.
Poparcia forum nie ma za to Sławomir Nazaruk, który jest ostatnim z sześciu kandydatów, którzy byli beneficjentami sukcesu FMP sprzed sześciu lat.
Od KO do kandydowania z list PiS
- Demokracja rządzi się takimi prawami, że każdy decyduje o sobie w taki sposób, w jaki chce. Sławomir Nazaruk jest członkiem naszego forum od początku jego istnienia. Nie ma naszego poparcia, jednak nie zamierzamy go z naszego grona wyrzucać – mówi Jarosław Werdoni.
Nazaruk był w latach 1998-2018 radnym miejskim. Później trafił do sejmiku. W grudniu 2019 roku, będąc w klubie KO, zagłosował za budżetem województwa przedstawionym przez zarząd spod szyldu PiS, a w lipcu 2020 roku był za udzieleniem zarządowi wotum zaufania i absolutorium. Został za to usunięty z klubu KO i od tego czasu jest radnym niezależnym.
Teraz, pozostając nadal osobą bezpartyjną, startuje z list PiS.
Radny o owocnej współpracy z marszałkiem z PiS
"Spodziewam się, iż moja decyzja może wywołać u wielu osób zaskoczenie, zdziwienie, a może nawet całkowite niezrozumienie tej sytuacji" – napisał na swoim profilu facebookowym.
Tłumaczy też, że poparł marszałka, bo ten jest otwarty na współpracę ze środowiskiem prawosławnym.
"Zacząłem zgłaszać poprawki do kolejnych budżetów, które były przyjmowane. Większe środki były więc przeznaczane między innymi na kulturę organizacji pozarządowych, w tym prawosławnych i mniejszości narodowych. Postanowiłem, że nie będę przeciw na zasadzie "nie bo nie" i nie będę "bił głową w mur" przez całą kadencję" - czytamy w jego oświadczeniu.
Mówi nam, że dzięki jego poparciu w 2023 roku udało się w końcu stworzyć Centrum Kultury Białoruskiej, czyli podlegającą pod urząd marszałkowski instytucję kultury, która w 2024 roku ma budżet sięgający 1,5 mln zł plus drugie tyle na remont i przystosowanie docelowej siedziby centrum.
– Spełniły się tym samym wieloletnie oczekiwania środowiska, że w Białymstoku powstanie takie centrum – zaznacza.
Interwencje w sprawie marszów żołnierzy wyklętych i banerów z "Łupaszką"
Dodaje też, że wspierał ustanowienie roku 2024 w województwie podlaskim Rokiem Kodeksu Supraskiego.
– Popierając marszałka, mogłem też wpływać na zmianę postaw tego środowiska i tłumaczyć pewne rzeczy. Rozmawiałem na przykład na temat marszów żołnierzy wyklętych w Hajnówce. Jako że jest na nich gloryfikowana postać Romualda Rajsa "Burego", którego oddział na przełomie stycznia i lutego 1946 roku pozbawił życia 79 mieszkańców prawosławnych wsi - Zaleszan, Wólki Wygonowskiej, Szpaków, Zań - w tym 30 furmanów zabitych w lesie w pobliżu miejscowości Puchały Stare. Mówiłem, że marsze są jawną prowokacją i nie należy ich organizować. Spotkałem się ze zrozumieniem. Nie chcę mówić, że to moja zasługa, bo tego nie wiem, ale od zeszłego roku marsze nie są już organizowane - mówi radny.
Dodaje, że pisał interpelację do marszałka województwa po tym, jak w lutym 2020 roku na dwóch wieżowcach w Białymstoku zawisł ogromny baner promujący Zygmunta Szendzielarza ps. "Łupaszko" (była to wspólna inicjatywa zarządu woj. podlaskiego, białostockiego IPN i Podlaskiego Instytutu Kultury – przy. Red.)
– Tłumaczyłem, że chociaż "Łupaszko" zasłużył się w walce o niepodległość, to w maju 1945 roku jego oddział spalił na Białostocczcyźnie trzy prawosławne wsie, w wyniku czego zginęło kilkanaście osób, w tym dzieci. W następnym roku już tego baneru nie było – wspomina.
Zaznacza, że nawet gdyby dostał propozycję startu z list KO, toby jej nie przyjął. - Partia coraz bardziej skręca w lewo, co nie zgadza się z moim światopoglądem. Oczywiście nie jest tak, że jestem spokojny o mój wyborczy rezultat. Liczę jednak, że moja wieloletnia praca zostanie doceniona - mówi.
Wybory parlamentarne okazały się wielką porażką
W ostatnich wyborach parlamentarnych środowisko prawosławne również startowało z różnych komitetów. W efekcie na Wiejską nie dostał się ani jeden kandydat.
Z list KO startował doświadczony parlamentarzysta Eugeniusz Czykwin, który miał na tej samej liście konkurencję w postaci wspomnianego wcześniej wiceprezydenta Białegostoku Adama Musiuka.
Z list Trzeciej Drogi startował natomiast współzałożyciel portalu cerkiew.pl i międzynarodowego projektu fotograficznego OrthPhoto, który uzyskał poparcie Forum Mniejszości Podlasia. Natomiast z list PiS startowała Lucja Nimierowicz, odpowiedzialna za działalność niepublicznego przedszkola im. św. św. Cyryla i Metodego w Białymstoku.
Dyskutowali, czy mniejsza liczba kandydatów gwarantowałaby sukces
Niemierowicz miała poparcie 1053 głosów, co nie dało jej żadnej szansy na mandat. Czykwin miał natomiast 8332 głosy, Musiuka poparło 3419 osób, a Wasyluka - 3249. To jednak on był najbliżej mandatu - ostatniego z trzech przypadających na listę Trzeciej Drogi w województwie podlaskim.
Po wyborach wybuchła dyskusja, czy porażki nie udałoby się uniknąć, gdyby była mniejsza konkurencja. Eugeniusz Czykwin pisał w mediach społecznościowych, że gdyby kandydatów odwołujących się do prawosławnego elektoratu było chociaż o jednego mniej, zostałby wybrany.
Adam Musiuk: wszystko zweryfikują wybory
- Oczywiście tak mogłoby być. Również gdyby Eugeniusz Czykwin nie wystartował, być może ja i Aleksander Wasyluk dostalibyśmy się do Sejmu. Gdybym ja zrezygnował, być może do Sejmu wszedłby Wasyluk i Czykwin. Natomiast gdyby wystartował tylko jeden, to siłą rzeczy nie byłoby szans na dwa mandaty – komentuje Adam Musiuk.
Od stycznia 2024 roku nie jest już wiceprezydentem Białegostoku. Został wojewódzkim konserwatorem zabytków.
- W 2018 roku poszliśmy do wyborów jako zwarte środowisko na zasadzie: jedna lista, jeden kandydat, jeden okręg wyborczy, co przyniosło sukces. Teraz sytuacja jest inna. Trudno powiedzieć, jaki to przyniesie efekt. Nie ma żadnych sondaży, które coś by nam przynajmniej podpowiedziały. Wszystko zweryfikują wybory – mówi Musiuk.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Forum Mniejszości Podlasia