Właściciel volkswagena wyszedł z klatki schodowej i zauważył, że ktoś odjeżdża jego autem. Zawiadomił policję. Złodziej uciekł tylko kilka ulic dalej. Policja musiała jednak wysłać kilka radiowozów.
Wszystko działo się w sobotę (20 lutego). Z parkingu przed jednym z bloków przy ul. Orzeszkowej w Białystoku ktoś ukradł volkswagena.
- Zauważył to właściciel auta, który wyszedł akurat z klatki. Zawiadomił policję. Złapaliśmy złodzieja kilka ulic dalej – na ul. Jurowieckiej – mówi aspirant Katarzyna Zarzecka z KMP Białystok.
Nie chciał się zatrzymać
Policja musiała wysłać kilka radiowozów. Złodziej nie chciał zatrzymać się na wezwanie mundurowych. Zrobił to dopiero, gdy zajechali mu drogę.
Złodziejem okazał się 39-letni mężczyzna. Czuć było od niego alkohol. Odmówił jednak dmuchania w alkomat. Badanie krwi wykazało ponad trzy promile.
Grozi mu do pięciu lat pozbawienia wolności
– Właściciel mówił, że miał akurat problem z drzwiami. Auto było więc otwarte - mówi asp. Zarzecka.
Złodziejowi grozi do pięciu lat pozbawienia wolności. Nie tylko za kradzież, ale też jazdę na "dwóch gazach" i niezatrzymanie się na wezwanie policji.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Kolizyjne Podlasie