- Aorta jest największą tętnicą w ciele człowieka. Kiedy jej odcinek poszerza się co najmniej o 50 procent w stosunku do jej prawidłowej średnicy, diagnozuje się tętniaka.
- Prof. Zbigniew Krasiński, chirurg naczyniowy, wyjaśnia, jakie są rodzaje tętniaków i kiedy należy zoperować pacjenta, a kiedy lepiej poczekać.
- Czym grozi pozostawienie dużego tętniaka aorty bez operacji?
- Trener personalny Aleksander Nowicki i aktor Jakub Tolak opowiedzieli nam o swoich operacjach tętniaków aorty. Oboje są młodymi, aktywnymi mężczyznami.
- Więcej artykułów o podobnej tematyce znajdziesz w zakładce "Zdrowie" w serwisie tvn24.pl.
9 kwietnia 2024 roku to data, której Aleksander Nowicki nigdy nie zapomni. Tego dnia przeszedł operację tętniaka aorty. Kardiochirurdzy we Wrocławiu z pomocą piły mostkowej otworzyli jego klatkę piersiową i zoperowali poszerzone naczynie. Potem ponownie złączyli jego klatkę metalowymi szwami i kazali przez pół roku powstrzymać się od wysiłku fizycznego i spać na wznak. Dla osoby, która od dziecka kocha sport, nie było to łatwe.
Tętniaki w rodzinie
Aleksander Nowicki, trener personalny z Wrocławia, dziś ma 34 lata. Od ponad dekady pracuje jako trener personalny. W młodości grał w koszykówkę i to z nią chciał wiązać swoją przyszłość, ale plany pokrzyżowała kontuzja - zerwanie więzadeł krzyżowych. Uwielbia treningi siłowe. Zawsze myślał, że sport raczej sprzyja, a nie szkodzi jego zdrowiu.
Jako pierwsza w jego rodzinie na tętniaka aorty zachorowała jego mama. Wykryto go przypadkowo i zoperowano na czas. Mniej szczęścia miał jego brat Krzysztof. Sześć lat temu stracił przytomność na ulicy. Okazało się, że przyczyną był rozwarstwiający się tętniak aorty. Krzysztof miał wtedy 33 lata. Tętniak pękł w czasie operacji, ale lekarzom udało się uratować naczynie. Mimo to, po trzech miesiącach w śpiączce, brat Nowickiego zmarł.
Wtedy już pojawiła się sugestia, że problem jest genetyczny. Nowicki regularnie zgłaszał się na USG, w którym obserwowano, że jego aorta poszerza się o kilka milimetrów rocznie. W 2024 roku coś zakłuło go w klatce piersiowej w trakcie treningu. - Na co dzień nie miałem żadnych objawów tętniaka. To chyba był znak z góry, może od brata, żebym znowu poszedł się zbadać. Zadzwoniłem zarejestrować się do kardiologa. W trakcie mojej rozmowy z rejestratorką akurat zwolniło się miejsce na kolejny dzień. Dowiedziałam się wtedy, że moja aorta w ciągu roku poszerzyła się o ponad centymetr i mam już tętniaka, którego trzeba zoperować. Dostałem skierowanie do szpitala i nie wahałem się ani chwili. W końcu ta choroba odebrała życie mojemu bratu - mówi Aleksander Nowicki w rozmowie z tvn24.pl.