- Badanie nowozelandzkich naukowców wykazało, że prostszy styl życia, w którym jest mniej konsumpcjonizmu, określany jako "dobrowolna prostota", prowadzi do wyższego poziomu szczęścia. Dlaczego?
- Nie wyższe dochody, a spełnienie potrzeb psychologicznych i emocjonalnych jest kluczowe we wzmacnianiu poczucia osobistego szczęścia - potwierdzili badacze.
- Wyniki polskich analiz wyglądają jednak inaczej. Prawie 70 proc. ankietowanych wiąże poziom szczęścia z dochodem. Ten trend zaobserwowano także w innych krajach Europy Wschodniej.
- Więcej artykułów o podobnej tematyce znajdziesz w zakładce "Zdrowie" w serwisie tvn24.pl i w "Wywiadzie Medycznym" Joanny Kryńskiej w TVN24+.
Życie mniej nastawione na konsumpcję daje więcej szczęścia - naukowcy z University of Otago w Nowej Zelandii wyciągnęli takie wnioski, analizując dane pozyskane od ponad 1000 osób, których średni wiek wynosił 45 lat. Wyniki badania opublikowano w czasopiśmie "Journal of Macromarketing".
Jak żyć, żeby być szczęśliwym?
Zaangażowanie w prostszy styl życia, charakteryzujący się mniejszym konsumpcjonizmem i określany jako "dobrowolna prostota", prowadzi do wyższego poziomu szczęścia, ponieważ daje więcej możliwości do osobistych kontaktów i interakcji społecznych. Kobiety wykazują większą skłonność do takiego stylu życia niż mężczyźni, choć potrzebne są dalsze badania, które pomogą lepiej wyjaśnić tę różnicę - podkreślili autorzy analizy.
Prof. Rob Aitken, współautor badania, zaznaczył, że nie chodzi o całkowite zrezygnowanie z posiadanych dóbr materialnych. Według niego samo dążenie do minimalizmu pod względem majątku nie przekłada się bezpośrednio na poprawę samopoczucia. Kluczowe jest natomiast spełnienie potrzeb psychologicznych i emocjonalnych, które wynikają z budowania relacji, więzi społecznych, zaangażowania w życie wspólnoty oraz poczucia, że żyje się życiem pełnym znaczenia i celu.
Zakupy szczęścia nie dają?
Biorąca udział w badaniu Leah Watkins podkreśliła, że w kulturze konsumpcyjnej szczęście jest związane z wysokimi dochodami oraz możliwością nabywania i gromadzenia dóbr materialnych. - Jednak badania jasno wskazują, że materialistyczne podejście do życia i doświadczenia z nim związane nie prowadzą do wzrostu szczęścia ani dobrostanu. Nie prowadzą też do zrównoważonej konsumpcji, niezbędnej dla zdrowia planety - dodała ekspertka.
Inaczej myślą polscy ankietowani. Wyniki ogólnopolskiego panelu badawczego Ariadna z 2025 roku, o którym pisaliśmy w tvn24.pl, pokazały zupełnie inny obraz. Według 69 proc. badanych "pieniądze dają szczęście". Odpowiedź "zdecydowanie tak" wskazało 17 proc. badanych, a "raczej tak" - 52 proc. Z kolei 6 proc. odpowiedziało "raczej nie", a 25 proc. - "zdecydowanie nie". Młodsi ankietowani, w wieku 18-24 lata, w większości (aż 82 proc.) byli zdania, że pieniądze dają szczęście.
Według znanej psycholożki cytowanej w komunikacie, prof. Dominiki Maison, "wiele badań, zarówno tu zaprezentowanych, jak i prowadzonych w innych krajach, pokazuje, że relacja między ilością posiadanych pieniędzy a satysfakcją z życia jest przeceniana przez wiele osób. Aż 69 procent Polaków wierzy, że gdy będą mieli więcej pieniędzy, będą szczęśliwsi. Okazuje się jednak, że jest to iluzja".
- Pieniądze mogą na pewno ułatwić życie, mogą dać chwilowe poczucie radości (np. z nowo kupionych butów, płaszcza czy samochodu), natomiast nigdy nie wpływają na prawdziwe, głębokie poczucie szczęścia - wyjaśniała prof. Maison.
Jak podkreślała prof. Maison, są ludzie niezwykle szczęśliwi, mimo że mają naprawdę mało pieniędzy, jak i nieszczęśliwi bogacze. Relację tę przeceniają głównie osoby młode oraz osoby, które postrzegają swoją sytuację materialną jako złą. - Co ciekawe, nie ma znaczenia, ile osoba naprawdę zarabia i jaką obiektywnie ma sytuację materialną. Pokazuje to, że w relacji z poczuciem zadowolenia z życia ma znaczenie nie to, ile kto zarabia, ale jak postrzega swoją sytuację materialną - dodała.
Wyższe dochody Polaków, wyższy poziom szczęścia?
W Polsce, podobnie jak w innych krajach Europy Wschodniej, wyraźnie obserwujemy związek między wzrostem dochodów a poziomem szczęścia. W ciągu ostatnich dwudziestu lat zwiększyło się nasze zadowolenie m.in. z perspektyw na przyszłość oraz stanu zdrowia. Od 2004 roku w Polsce wydłużyła się zarówno średnia długość życia, jak i długość życia w dobrej kondycji, co pozytywnie wpływa na poczucie szczęścia. Jednak spośród 152 krajów uwzględnionych w badaniu Happy Planet Index, Polska jest dopiero w ósmej dziesiątce, plasując się za takimi państwami jak Pakistan czy Sri Lanka.
O tym, że wyniki badań wskazują na różne zależności pomiędzy dochodami a szczęściem, pisaliśmy już w tvn24.pl. Niektórzy autorzy badań wskazywali wtedy, że pieniądze podwyższają satysfakcję z życia, ale tylko do określonej wysokości dochodu. Z czasem suma, którą otrzymujemy na konto, choć nominalnie się nie zmienia, w naszej głowie zostaje zdegradowana z "wysoki dochód" do "ledwo starcza". Przyzwyczajamy się do wysokości naszych zarobków. Inni autorzy zwracali uwagę, że ważniejsze niż sama kwota jest to, na co te pieniądze wydajemy. Lepiej inwestować w przeżycia, takie jak podróże, koncerty czy spotkania z przyjaciółmi, niż w gromadzenie rzeczy materialnych. Korzystniej jest też kupować coś dla innych niż tylko dla siebie, a jeszcze lepiej przeznaczać środki na pomoc innym zamiast na konsumpcyjne potrzeby. Jednak jedno łączy większość badań: jeśli dzięki wyższym dochodom wychodzimy z biedy, nasze poczucie satysfakcji i zadowolenia z życia zdecydowanie wzrasta.
Zasada ograniczonego zaufania
Cytowane w artykule tvn24.pl badania CBOS podkreślały, że nie wykorzystaliśmy minionych dwudziestu lat, od wejścia Polski do Unii Europejskiej, na odbudowę zaufania między ludźmi. Wciąż około 80 proc. Polaków twierdzi, że w relacjach z innymi trzeba zachować dużą ostrożność. Tymczasem psycholodzy przypominają, że ludzie są istotami społecznymi, które potrzebują innych, co oznacza, że jakość naszego życia w dużej mierze zależy od relacji międzyludzkich. Zaufanie, względem osób spoza najbliższej rodziny i grona przyjaciół, stanowi podstawę budowania szczęśliwego społeczeństwa. Badania pokazują, że zaufanie wiąże się między innymi z jakością demokracji, tolerancją wobec mniejszości, aktywnością charytatywną, wzrostem gospodarczym, zdrowiem oraz poczuciem szczęścia.
Dlaczego zaufanie służy szczęściu? Ufanie innym pozwala zakładać w codziennym życiu ich dobrą wolę, co samo w sobie poprawia nasze samopoczucie. Potwierdzają to badania World Happiness Report. Kraje takie jak Finlandia, Dania, Szwajcaria czy Holandia, które zajmują czołowe miejsca w rankingu najszczęśliwszych państw, charakteryzują się jednocześnie najwyższym poziomem ogólnego zaufania społecznego. W środowisku, gdzie wzajemne zaufanie jest powszechne, ludzie wierzą, że inni są uczciwi i życzliwi. Udowodniono, że takie relacje sprzyjają szczęściu.
Szczęście na świecie
Od 2011 roku Ipsos, tworząc tzw. Index Szczęścia, bada poziom szczęścia na świecie. Z Indexu opublikowanego w 2025 roku wynika, że za poziom naszego szczęścia odpowiadają głównie relacje rodzinne, bycie docenianym i kochanym oraz poczucie kontroli nad życiem. Rodzina i poczucie bycia kochanym uszczęśliwiają bardziej niż pieniądze, ale brak wystarczającej ilości pieniędzy jest największą przyczyną nieszczęścia. Nasze poczucie szczęścia jest najniższe w średnim wieku, ale w wieku 60 i 70 lat osiągamy najszczęśliwszy moment w dorosłym życiu. Różnie to też wygląda u kobiet i mężczyzn. Kobiety utrzymują stały poziom szczęścia do 60. roku życia, kiedy to są najszczęśliwsze, podczas gdy mężczyźni są najszczęśliwsi nieco później - po 60. roku życia. Jak deklarują, są wtedy prawie tak samo szczęśliwi jako dwudziestolatkowie.
Najmniej szczęśliwe są 50-latki. Głównymi zaś przyczynami małego poziomu szczęścia są sytuacja finansowa, zdrowie fizyczne i związane z tym samopoczucie oraz zdrowie psychiczne. Raport wskazuje, że najszczęśliwsze kraje na świecie to Indie, Holandia i Meksyk. Pierwsza trójka najmniej szczęśliwych to Węgry, Turcja i Korea Południowa. Polska zajmuje 18. miejsce spośród 30 krajów uwzględnionych w indeksie.
Więzi społeczne ponad materializm
Analiza danych z lat 2000-2019 pokazuje, że wzrost zamożności konsumentów oraz poprawa standardu życia przyczyniły się do niepokojących zjawisk związanych z degradacją środowiska, wynikających z konsumpcyjnego trybu życia ludzi. - W świecie, w którym śluby miliarderów traktowane są jak uroczystości państwowe, a prywatne jachty są nowymi symbolami statusu, dobrowolna prostota oferuje cichą, potężną kontrnarrację, taką, która ceni dostatek ponad nadmiar, więzi ponad konsumpcję i sens ponad materializm - podsumował wnioski z nowozelandzkiego badania jego współautor, prof. Rob Aitken.
Autorka/Autor: Anna Bielecka
Źródło: tvn24.pl/PAP/Ipsos
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock