|

"Usłyszałem, że numerki są na kolejny rok". A niektórzy nie mogą czekać

Psychiatria dziecięca. Na Pomorzu Zachodnim brakuje miejsc
Psychiatria dziecięca. Na Pomorzu Zachodnim brakuje miejsc
Źródło: KieferPix/Shutterstock
Na jedynym w województwie oddziale często brakuje łóżek, kolejki do specjalistów są bardzo długie, a pacjenci z wielu miejscowości wciąż mają daleko do psychologa - tak wygląda sytuacja psychiatrii dzieci i młodzieży na Pomorzu Zachodnim. Najbliższe plany zakładają uruchomienie pierwszego w regionie oddziału dziennego oraz nowych poradni. Te dalsze - budowę ośrodka leczniczo-szkoleniowego z prawdziwego zdarzenia. Zmiany zachodzą jednak powoli, a odpowiedzialny za największą inwestycję szpital czeka na zapowiedziane przez rząd pieniądze.Artykuł dostępny w subskrypcji
Kluczowe fakty:
  • Na zamieszkałym przez prawie 300 tysięcy dzieci i nastolatków Pomorzu Zachodnim funkcjonuje jeden oddział psychiatrii dla pacjentów w tym wieku. Ma 36 miejsc i często jest przepełniony.
  • W województwie działa trzynaście ośrodków opieki psychologicznej pierwszego kontaktu. Na wizytę w wielu z nich trzeba czekać miesiącami.
  • Bardziej wyspecjalizowanych poradni zdrowia psychicznego jest w regionie kilka, a kolejki są jeszcze dłuższe.
  • Do końca roku szpital "Zdroje" chce uruchomić wyczekiwany tu oddział dzienny oraz dwie poradnie w mniejszych miastach. Do 2029 roku szpital planuje zbudować Centrum Zdrowia Psychicznego dla Dzieci i Młodzieży - nowoczesny ośrodek leczniczo-szkoleniowy.
  • Rząd zapowiedział, że w najbliższych latach na inwestycje w psychiatrię, także dzieci i młodzieży, przeznaczy ponad cztery miliardy złotych.

Pawilon 18, nieduży, podłużny budynek z lat 70. - mieści się tu Oddział Psychiatrii Dziecięcej i Młodzieżowej szpitala "Zdroje" w Szczecinie. Jedyny taki na Pomorzu Zachodnim. Niedawno przeszedł remont. Jest świeżo, schludnie, ale skromnie. I wciąż dość ciasno.

Pacjentów zaczęło przybywać już przed pandemią. Zmieniły się też diagnozy.

- Gdy ponad 20 lat temu zaczynałam pracę, przyjmowani byli głównie chłopcy z zaburzeniami zachowania (powtarzające się naruszanie norm społecznych i praw innych osób - red.). Zwłaszcza na pododdziale dla dzieci do 13. roku życia - wspomina ordynatorka Małgorzata Wyrębska-Rozpara. Specjalistka psychiatrii dzieci i młodzieży dodaje, że dziewczynki trafiały tam rzadko. - Planowaliśmy wtedy przyjęcie kilku na raz, żeby mogły być razem w sali. Teraz wśród pacjentów w tym wieku dziewczynki dominują. 10-, 12-latki z anoreksją. Bywają też 10-letni chłopcy z tym samym problemem.

Jest także więcej pacjentów z depresją, zaburzeniami lękowymi, po próbach samobójczych czy samookaleczających się. Od personelu oddziału oraz innych ekspertów słyszę, że dawniej najczęstszym problemem były zachowania wymierzone w innych. Teraz to głównie autoagresja.

Najmłodsze hospitalizowane dzieci mają sześć, siedem lat. Najliczniejszą grupę stanowi młodzież.

Czytaj także: