"W rodzinach to ciągle tabu". A dotyczy co piątego dziecka

Dziecko, smutne, depresja, psychiatria dziecięca
Odbyła się konferencja "Zdrowie psychiczne dzieci i młodzieży. Wspólna praca, najlepsze rozwiązania" z udziałem między innymi szefowej MEN
Źródło: TVN24
Według danych Światowej Organizacji Zdrowia, zaburzenia zdrowia psychicznego dotykać mogą nawet 20 procent dzieci. Znaczna część tych problemów pozostaje niezauważonych. Wielu rodziców nie rozpoznaje sygnałów świadczących o pogarszającym się stanie psychicznym ich dzieci. Tymczasem niebagatelny wpływ na kondycję psychiczną młodych ludzi mają platformy streamingowe i media społecznościowe, coraz częściej zastępujące im miejsce normalnych interakcji z otoczeniem.
Kluczowe fakty:
  • Według WHO nawet co piąte dziecko może się zmagać z problemami zdrowia psychicznego.
  • Eksperci oceniają, że problem jest wielowątkowy i wiąże się w dużej mierze z niewystarczającą wiedzą rodziców na temat problemów związanych ze zdrowiem psychicznym ich pociech.
  • W erze cyfryzacji młodzi ludzie coraz więcej czasu spędzają na korzystaniu z mediów społecznościowych i platform streamingowych. To miejsca, w których są szczególnie narażeni na dostęp do szkodliwych treści.
  • Trwa debata nad koniecznością lepszego uregulowania przepisów dotyczących odpowiedzialności za treści publikowane w sieci.

O problemach, które się z wiążą ze zdrowiem psychicznym dzieci i młodzieży, dyskutowano podczas Konferencji "Bliżej siebie – młodzież o zdrowiu psychicznym w cyfrowym świecie", która odbyła się w III Liceum Ogólnokształcącym w Gdyni, w ramach podsumowania priorytetów polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej. Tym, na co zwracali szczególną uwagę uczestnicy debaty, jest brak rozmowy o problemach dorastających dzieci. Temat zdrowia psychicznego wciąż bywa w rodzinach tabu.

O problemach powinno się mówić

- Potrzebna jest przede wszystkim wzajemna uważność na siebie, akceptacja. Dorośli mają z tym problem. Bardzo często mają duże wymagania od samych siebie w dążeniu do bycia idealnym i niepokazywania też swojemu dziecku tego, że czasami bywa smutno, źle, że niekiedy nie mamy siły. Jeżeli dziecko obserwuje rodzica, który nie do końca żyje w prawdzie i pokazuje siebie innego, to też się tego uczy - powiedziała dr Aleksandra Lewandowska, konsultant krajowa do spraw zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży.

O potrzebie wzmacniania edukacji na temat zdrowia psychicznego i uświadamiania jej roli mówiła Anna Majewska, dyrektor Liceum imienia Piotra Skargi w Pułtusku. W jej ocenie edukować należy nie tylko młodzież, ale również, a może przede wszystkim, dorosłych.

- Myślę, że taką potrzebą jest mówienie i pokazywanie tego, że pomoc psychologa i specjalisty to nie jest w tych czasach coś, co jest tabu. Ja niedawno miałam w szkole taki przypadek, kiedy przyszedł uczeń i mówi, żeby mu pomóc, ponieważ chciałby się spotkać ze szkolnym psychologiem, ale rodzic uważa, że nie ma takiej potrzeby. Zaczęliśmy pracę z rodzicem i udało się, rozmowa się odbyła, pomoc się odbyła - wskazała Anna Majewska.

Zdaniem ekspertów problemy emocjonalne młodych ludzi mają też często swoje źródło w niespełnionych ambicjach ich rodziców.

- Rodzice często zamiast towarzyszyć swojemu dziecku w podróży przez życie, która niesie ze sobą wiele wyzwań, mają dla niego gotowy scenariusz na przyszłość i nie wsłuchają się w głos dziecka, w jego potrzeby. Każdy z nas nie funkcjonuje jako odrębna wyspa, tylko funkcjonujemy ze sobą. Moja rada to uważność na siebie, na drugiego człowieka i bycie w prawdzie. Niby takie proste. A dlaczego takie trudne? - pytała dr Aleksandra Lewandowska.

Kto jest odpowiedzialny za treści?

Tym, co młodym ludziom w coraz większym stopniu wypełnia czas i stanowi często niejako substytut dla normalnych relacji interpersonalnych, są platformy streamingowe i social media. Jak alarmuje WHO, młodzi użytkownicy są szczególnie narażeni na treści o charakterze przemocowym, związane z samookaleczaniem, a także promujące zaburzenia odżywiania czy nierealistyczne wzorce stylu życia i wyglądu. Przekłada się to na częstsze występowanie stanów depresyjnych, niską samoocenę i zaburzenia lękowe.

Jednym z głośniejszych przypadków wpływu treści dostępnych w mediach na zdrowie psychiczne dzieci i młodzieży była sprawa serialu "Trzynaście powodów", którego fabuła skupia się wokół samobójstwa nastolatki. W 2019 roku na łamach czasopisma "Journal of the American Academy of Child and Adolescent Psychiatry" opublikowane zostały wyniki badań, które wykazały wzrost liczby samobójstw o 28,9 procent wśród amerykańskich nastolatków (grupa 10-17 lat) w miesiącu po premierze serialu. Krytyka związana z produkcją dotyczyła nie tyle tego, że dotykała ona problemu samobójstwa, ale też tego, w jaki sposób był on przedstawiony. W ocenie ekspertów mogło to sprzyjać powstaniu efektu Wertera (samobójstwo naśladowcze - red.).

Jak podkreślali uczestnicy debaty w Gdyni, wciąż brakuje jednolitych, egzekwowalnych regulacji na poziomie międzynarodowym, które jasno modelowałyby zakres odpowiedzialności za publikowanie w sieci treści.

- Wciąż nie jesteśmy w stanie dojść do systemowych rozwiązań prawnych - świadczy to o tym, że to nie jest łatwe. Platformy są dostępne dla osób w wieku od 13 lat, ale my ciągle tak naprawdę nie mamy dobrej weryfikacji wieku. Przymierzamy się do tego, Ministerstwo Cyfryzacji nad tym pracuje, ale pewnie jeszcze chwilę to potrwa. Nie wierzę natomiast w to, że platformy same będą dobrze selekcjonować treści. Wydaje mi się, że to my musimy podjąć tę decyzję i edukacja jest dobrą drogą - wskazała Iwona Brzózka-Złotnicka.

Szkodliwe treści na wyciągnięcie ręki. "Trzeba podnieść granicę"

Jako przykład nieselekcjonowania treści odpowiednich dla odbiorców podała platformę TikTok. Jak zauważyła, w Chinach ta platforma ma zupełnie inne znaczenie niż w Europie.

- Jest mądrzejszy, bardziej nastawiony na to, żeby edukować chińskie dzieci, a w Europie ktoś nam zafundował totalną papkę, która niszczy nasze mózgi. Rodziców trzeba edukować na przykład o agresywnych algorytmach, o tym, jak działają, jak szybko potrafią w brutalny sposób wejść w życie młodego człowieka. Na TikToku w ciągu 6-8 minut młody człowiek jest w stanie wejść na twardą pornografię, bez szukania jej - dodała.

- Według badań, które prowadzimy od lat dziewięćdziesiątych w ramach Help Behind the Rings Collect Children, zdecydowanie widzimy, że dzieci młodsze niż 13 lat też korzystają z mediów społecznościowych. Badamy dzieci od jedenastego roku życia, a problem się zdecydowanie mocno pogłębia. W zestawieniu z ponad pięćdziesięcioma krajami, które biorą udział w badaniu, jesteśmy na niechlubnym pierwszym miejscu, jeśli chodzi o problemy związane ze zdrowiem psychicznym. Jesteśmy w pierwszej piątce krajów o najwyższym wskaźniku zjawisk takich jak hejt czy cyberbullying. Te najtrudniejsze doświadczenia dotyczą dzieci w wieku 13 lat, czyli takich, które mogą już legalnie wejść do świata cyfrowego. Ten wiek moim zdaniem powinien być przesunięty w górę - wskazywała Anna Dzielska z Fundacji Instytutu Matki i Dziecka.

Czytaj także: