Owiany mitami, niezbędny jelitom. Czy warto go suplementować?

shutterstock_2629359631
Specjalistka gastroenterologii o mitach na temat błonnika
Polacy boją się niezbędnego im błonnika. Przyjmują za to mnóstwo zupełnie niepotrzebnych preparatów wspomagających. Między innymi na ten temat Joanna Kryńska rozmawiała z Martą Osiewicz-Sienkiewicz, specjalistką gastroenterologii, w podcaście "Wywiad medyczny" w TVN24+. - Wszystkie probiotyki i suplementy, które przyjmujemy za miliony dolarów, nie mają szans nam pomóc na dłuższą metę, jeśli nie zapewnimy dobrej odżywki naszym mikrobom - mówiła lekarka.
Kluczowe fakty:
  • Mamy ogromną ilość źródeł błonnika. To są warzywa, owoce, kasze, orzechy - wymieniała specjalistka. Dlaczego ten składnik jest tak ważny dla zdrowia jelit?
  • Błonnik dzieli się na rozpuszczalny w wodzie i nierozpuszczalny. Jaką rolę pełni każdy z nich?
  • Ekspertka tłumaczy, czy i kiedy należy suplementować błonnik. Wiele osób sięga także po suplementy z maślanem sodu. Czy warto?
  • Więcej artykułów o podobnej tematyce znajdziesz w zakładce "Zdrowie" w tvn24.pl. Warto też słuchać "Wywiadu medycznego" w TVN24+.

- Błonnik jest podstawową, dobrą odżywką dla naszych bakterii jelitowych - tłumaczyła lekarka. Jak dodała, błonnik, przyspieszając pasaż, czyli przesuwanie się pokarmu przez jelita, zmniejsza czas narażenia naszej błony śluzowej na karcynogeny, czyli substancje rakotwórcze.

Pożywka dla bakterii jelitowych

- Produkty, które wybieramy na co dzień, będą miały ogromny wpływ na nasze bakterie jelitowe. Mamy ogromną ilość źródeł błonnika. To są warzywa, owoce, kasze, orzechy. Jeżeli mamy wybór, wybierzmy chleb żytni na zakwasie. Ograniczmy białe wysokoprzetworzone pieczywo, gdzie błonnika za dużo nie będzie. Ja zaczynam swój dzień praktycznie zawsze od owsianki z napojem migdałowym i orzechami - radzi w rozmowie z tvn24.pl Marta Osiewicz-Sienkiewicz.

Błonnik dzieli się na rozpuszczalny w wodzie i nierozpuszczalny. Oba rodzaje są nam potrzebne dla zdrowia, między innymi dlatego, że wspierają pasaż jelitowy, zwiększając objętość stolca i zapewniając jego prawidłowe uformowanie. Błonnik częściowo ulega fermentacji w jelicie grubym, stając się pożywką dla bakterii jelitowych.

Wiążąc wodę, błonnik dobrze działa i na zaparcia, i na biegunki.

- Błonnik nierozpuszczalny, który występuje na przykład w otrębach, bywa gorzej tolerowany przez pacjentów. Może powodować wzdęcia. Dlatego jeżeli ktoś ma potrzebę suplementacji błonnika, to wybieramy raczej rozpuszczalny. Jeżeli natomiast zapewniamy sobie błonnik z tym, co zjadamy, to przeważnie nie ma problemu, ponieważ w wielu produktach występują oba jego rodzaje. Na przykład kiwi zawiera zarówno błonnik rozpuszczalny, jak i nierozpuszczalny - mówi nam gastroenterolożka.

W jakich sytuacjach suplementacja błonnika ma sens? Przede wszystkim u pacjentów z zespołem jelita drażliwego, którzy mają zaparcia. Błonnik rozpuszczalny zaleca się też osobom z chorobą uchyłkową. Suplementować błonnika na pewno nie powinni natomiast pacjenci z zaostrzeniem chorób zapalnych jelit czy ostrych biegunkach infekcyjnych.

- Jeżeli na co dzień nie jemy błonnika, jemy go mało i nagle zaczynamy jeść coraz więcej, to wtedy możemy mieć troszeczkę problemy z jego tolerancją - wzdęcia, przelewania, dlatego że błonnik jest taką odżywką dla bakterii i to fermentuje w naszym jelicie – wyjaśniała Marta Osiewicz-Sienkiewicz w "Wywiadzie medycznym", radząc, że w takiej sytuacji na początku może pomóc wspieranie się suplementacją błonnika.

Lepiej "wyfermentować" niż suplementować

Błonnik doprowadza w naszych jelitach do fermentacji, na skutek której powstaje między innymi maślan sodu, czyli krótkołańcuchowy kwas tłuszczowy. W ostatnim czasie coraz więcej osób zaczęło suplementować także tę substancję. Czy to ma sens?

- Na logikę wydawałoby się, że maślan sodu jest idealnym, uniwersalnym suplementem, przede wszystkim dlatego, że uszczelnia barierę jelitową i jest źródłem energii dla kolonocytów, czyli komórki nabłonka jelita grubego. Na ten moment mamy jednak słabe dowody naukowe na skuteczność jego szerszego stosowania, przez co żadne towarzystwo naukowe tego nie zaleca. Jeżeli chodzi o choroby gastrologiczne, to najwięcej dowodów mamy na korzyści z suplementacji maślanu sodu u osób z objawową chorobą uchyłkową, zespołem jelita drażliwego oraz w łagodnej postaci wrzodziejącego zapalenia jelita grubego -wyjaśnia w rozmowie z tvn24.pl Marta Osiewicz-Sienkiewicz.

Jak podkreśla lekarka, nasze bakterie jelitowe mogą same produkować maślan sodu i lepiej do tego dążyć, zapewniając im odpowiednią pożywkę z błonnika, niż łykać kolejne suplementy. Nie ma wymogu, żeby suplementy sprzedawane na polskim rynku były przebadane, przez co nigdy nie mamy pewności, że zawierają to, co producent obiecuje nam na opakowaniu.

- Zawsze jak mam pacjenta w gabinecie, ograniczamy liczbę przyjmowanych suplementów do minimum. Dobry dietetyk kliniczny też będzie się starał, żeby wszystkie składniki pokarmowe, które potrzebujemy, były zawarte w diecie, a nie musiały być dostarczane z zewnątrz - powiedziała gastroenterolożka w rozmowie z Joanną Kryńską.

Testy mikrobioty jelitowej? Nieprzebadane

Popularna jest również suplementacja probiotyków, ale i do niej należy podchodzić z rozwagą. - Trzeba pamiętać, że właściwości probiotyków są bardzo szczepozależne. To znaczy, że jeden probiotyk nie pomoże na wszystko. Nadal nie mamy mocnych dowodów naukowych, które potwierdzałyby korzyści ze stosowania probiotyków. Na podstawie mniejszych prac stosujemy już probiotyki w niektórych schorzeniach, ale nie ma wskazań do tego, aby brały je na co dzień zdrowe osoby - mówi Marta Osiewicz-Sienkiewicz.

Gastroenterolożka ostrzega też przed coraz bardziej promowanymi testami mikrobioty jelitowej, do których wyniku dobiera się probiotykoterapię. - Probiotyki dobieramy do określonego schorzenia i objawów, pod opieką lekarza. Testy mikrobioty jelitowej są na ten moment nieprzebadane i bezużyteczne w praktyce klinicznej - podkreśla.

Czytaj także: