Wrocławska straż miejska zaczyna walkę z żebrzącymi. "Są obcesowi, nachalni, agresywni"

"Natarczywe żebractwo to wykroczenie"
"Natarczywe żebractwo to wykroczenie"
Źródło: P. Janka | TVN24 Wrocław

- Żebrzący często są nachalni, wymuszają datki. Czasami jest to ich sposób na zarabianie pieniędzy - mówią wrocławscy strażnicy i zapowiadają intensywną walkę z bezdomnymi, którzy w natarczywy sposób proszą o pomoc turystów. Sami zainteresowani przekonują jednak, że jest to ich jedyne źródło dochodu.

Na problemy z żebrzącymi uwagę zwrócili restauratorzy z rynku.

- Często żebrzący wysyłają do restauracji swoje dzieci. Nie zadowala ich darmowy posiłek, chcą koniecznie pieniędzy. Oni nie proszą, a wręcz żądają. Jeśli turyści odmawiają, żebrzący zaczynają być agresywni. My próbujemy z nimi walczyć, na próżno - tak sytuację na wrocławskim rynku opisuje Dorota, jedna z kelnerek z miejscowej restauracji.

Po pierwsze: szkolenie dla restauratorów

Jak mówią restauratorzy, w czasie wakacji problem z żebrzącymi narasta. Dlatego też przedsiębiorcy zjednoczyli się i o pomoc poprosili strażników miejskich. Ci zorganizowali pracownikom i właścicielom restauracji szkolenia: mieli dowiedzieć się, jak reagować na potrzebujących i jakie kroki mogą podjąć, gdy ubogi zaczyna być agresywny.

Po drugie: intensywna walka i mandaty

Teraz strażnicy zapowiadają: - Będziemy jeszcze intensywniej walczyć z tymi, którzy żebrzą w obcesowy sposób. Chcemy uświadomić restauratorów i turystów, że natarczywe żebractwo jest wykroczeniem - informuje Grzegorz Muchorowski, zastępca rzecznika straży miejskiej we Wrocławiu.

Intensywna walka ma oznaczać ostrzejsze kary. Ci, którzy żebrzą w natrętny sposób, w najbliższym czasie będą mogli się spodziewać mandatów. - To naruszanie porządku publicznego, nie możemy przejść obok tego bezkarnie - zapewnia.

Po trzecie: misja w służbie obywateli

Jak opowiada, wszystko w służbie osób, które na wrocławskim rynku chcą w spokoju zjeść posiłek. Wspomina, że czasami napominanie bezdomnych kończy się atakiem furii z ich strony. - Zdarzyło się, że kelnerka próbowała wyprosić z restauracji żebrzącą kobietę. Ta pracownicę popchnęła i uderzyła. To naruszenie nietykalności cielesnej, czyli po prostu przestępstwo - wyjaśnia.

Według Muchorowskiego, ważną umiejętnością jest odróżnianie potrzebujących od ludzi, którzy żebractwo traktują jako pracę. - I to całkiem dochodową. Wymuszanie datków i wyzwiska czy groźby w przypadku odmowy, to zupełnie inny typ żebractwa. Właśnie z takim mamy zamiar walczyć - twierdzi strażak.

Komentarze po zapowiedziach straży miejskiej:

Problem z bezdomnymi na wrocławskim rynku

Problem z bezdomnymi na wrocławskim rynku

"Będę prosił o datki, z tego żyję"

Prognozy tak ostrej walki martwią tych, którzy na co dzień proszą o pomoc. - Ja po prostu nie mogę znaleźć pracy, więc jeśli zarobię na rynku 10, 20 zł, to mam za co żyć - mówi w rozmowie z reporterem TVN24 jeden z bezdomnych, Andrzej.

Wyjaśnia, że innego źródła dochodu po prostu nie ma, nie pobiera nawet zasiłku dla bezrobotnych. - Już raz siedziałem, policjanci zamknęli mnie na 15 dni za żebractwo. Więc nawet jak znów dostanę mandat, to pewnie nadal będę prosił o pomoc - przyznaje.

Autor: mir/ran / Źródło: TVN24 Wrocław

Czytaj także: