Na wrocławskim Zalesiu, w ogrodzie prywatnej willi, historycy odkryli masowe mogiły z czasów II wojny światowej. W grobach tych chowano głównie ludność cywilną, ale znalazło się też kilku żołnierzy - łącznie blisko 130 osób. Wszyscy zginęli na przestrzeni około miesiąca, w trakcie zmasowanych bombardowań Festung Breslau.
"Wiosną 1945 roku dla wielu mieszkańców Wrocławia czas się zatrzymał. Trwające blisko trzy miesiące oblężenie Festung Breslau pochłonęło dziesiątki tysięcy ofiar. Oprócz walczących żołnierzy, życie tracili również cywile" - tak Pracownia Badań Historycznych i Archeologicznych "Pomost" zaczęła swój wpis o jednym ze swoich ostatnich odkryć.
Stare sprawozdanie i szkice
Zaczęło się od sprawozdania Polskiego Czerwonego Krzyża z 1947 roku. Jako że historycy "Pomostu" regularnie współpracują z zarządem głównym PCK, poprosili pracowników biura o dokumenty wskazujące, gdzie we Wrocławiu prowadzone były prace ekshumacyjne po II wojnie światowej. Otrzymali adres, szkic oraz imienną listę, z której wynikało, że w ogrodzie willi przy ul. Dicksteina we Wrocławiu miała spoczywać ludność cywilna, pochowana w okresie walk o miasto.
- Idąc tym tropem, dotarliśmy do doktor Grażyny Trzaskowskiej z Archiwum Państwowego we Wrocławiu, która przedstawiła dokumenty, z których wynikało, że PCK co prawda wykonał sprawozdanie, a pomimo to, z niewiadomych powodów odstąpił od ekshumacji. Wystąpiliśmy do prezesa Instytutu Pamięci Narodowej o zgodę na prace i przystąpiliśmy do ekshumacji, tak naprawdę nie mając pewności, czy te groby nadal tam są - mówi tvn24.pl dyrektor pracowni Tomasz Czabański.
Mogiły zbiorowe i osobne groby
Prace rozpoczęto w marcu tego roku, trwały kolejne kilka tygodni. - Właściciele terenu - niemiecko-holenderskie małżeństwo - wiedzieli, że mają w ogrodzie pochowanych trzech żołnierzy. Nie wiedzieli o cywilach. Byli w szoku, jak zaczęliśmy odkrywać kolejne mogiły - przyznaje Czabański.
Ekshumacje były prowadzone na powierzchni 100 na 10 metrów. Wyszczególniono trzy mogiły zbiorowe i szereg pojedynczych grobów. Odnaleziono dokładnie 128 ciał. Byli to przeważnie zwykli mieszkańcy Wrocławia, którzy stracili życie głównie w wyniku rosyjskich nalotów. Wśród nich urzędnicy, rzemieślnicy, osoby starsze i dzieci. We wspólnych mogiłach spoczęli członkowie rodzin - matki z dziećmi, małżonkowie oraz sąsiedzi. Razem z cywilami pochowanych zostało ośmiu żołnierzy, należących głównie do formacji Volkssturm.
- Wszyscy stracili życie na przestrzeni około miesiąca. Ciała dowożono i dokopywano groby w tym miejscu. Po złamaniach kości widać, że ci ludzie odnosili urazy typowe dla wybuchów. Nie wiemy, dlaczego cmentarz został utworzony akurat w tym miejscu, w każdym razie był to na pewno cmentarz w założeniach tymczasowy. Po wojnie mieszkańcy mieli wrócić do swoich domów i przenieść zwłoki na cmentarz właściwy. Tak się jednak nie stało - zaznacza dyrektor "Pomostu".
Butelka z aktem zgonu
Dzięki działaniom pracowni co najmniej kilka rodzin otrzymało informacje o losach swoich bliskich, którzy zginęli w czasie oblężenia Wrocławia.
W trakcie prac ekshumacyjnych archeolodzy odnaleźli przedmioty osobiste, które towarzyszyły mieszkańcom ówczesnego Breslau w ostatnich chwilach życia. Zachowały się buty, guziki, klamry, odznaczenia, medale, fragmenty mundurów, biżuteria, okulary korekcyjne, kwity, zegarek, a swoistą kapsułą czasu okazała się odkryta w jednym z grobów szczelnie zamknięta butelka (niem. Grabflasche), która zawierała dokumenty, w tym akt zgonu.
Ekshumowane szczątki zostały starannie wydobyte, zabezpieczone i przewiezione do specjalnego magazynu na cmentarzu komunalnym w Poznaniu. W połowie września zostaną powtórnie pochowane na Cmentarzu Wojennym w Nadolicach Wielkich podczas uroczystości.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Pracownia badań historycznych i archeologicznych "Pomost"