Bartosz Rybak, współpracownik ministra Przemysława Czarnka, deklarował, że sam zapłacił za katering dla gości na jego hucznej imprezie urodzinowej, która została zorganizowana w gmachu Opery Wrocławskiej. Potem jednak - jak przekazuje "Fakt" - miał potwierdzić, że rachunki za katering zapłaciła jednak jedna z fundacji w Lublinie. Mimo że od imprezy minęło kilka tygodni, wciąż nie wiadomo między innymi, kto i ile zapłacił za to, że goście mogli się bawić na scenie opery.
O tej sprawie na tvn24.pl informujemy od kilku dni. Bartosz Rybak, który w resorcie edukacji pełni "usługi eksperckie", które polegają między innymi na współpracy z organizacjami pozarządowymi i polonijnymi zaprosił gości na swoje 35. urodziny. Impreza została zorganizowana 17 lutego w gmachu Opery Wrocławskiej. Goście świętowali na scenie, na której tego wieczoru wystawiono spektakl Giacomo Pucciniego "Cyganeria". Potem na deski opery wjechały podgrzewacze do potraw. Gości zabawiał Sławomir Świerzyński z zespołu Bayer Full, który - jak słychać na nagraniach, do których dotarł dziennik "Fakt" - opowiadał anegdoty o języku chińskim, tamtejszej publiczności i śpiewał po chińsku piosenki (między innymi "Wolność" i "Majteczki w kropeczki").
W imprezie miał wziąć udział minister Przemysław Czarnek z żoną (ministrowi miała towarzyszyć obstawa Służby Ochrony Państwa), a także między innymi kardynał Gerhard Müller, zastępca Komendanta Głównego Państwowej Straży Pożarnej, rektorzy wyższych uczelni, w tym między innymi rektor Politechniki Wrocławskiej i Akademii Muzycznej oraz lokalni politycy PiS.
Tajemnicza fundacja
Kto za to wszystko zapłacił? Jubilat publicznie podkreślał, że koszty pokrył z własnej kieszeni.
Dziennikarze "Faktu" ustalili, że faktury za katering (przekraczające grubo 20 tysięcy złotych) opłacił "Instytut Europejski Pro Civium" - fundacja z Lublina.
Informacje te - w rozmowie z dziennikiem - miał potwierdzić sam Bartosz Rybak. Tłumaczył, że wcześniej "był zdenerwowany" i dlatego nie był precyzyjny w swojej wypowiedzi.
"W ramach naszych wewnętrznych rozliczeń poprosiłem Fundację o dokonanie płatności za catering w operze wrocławskiej - jest to zgodne z prawem. Nigdy nie obiecywałem władzom Fundacji jakiegokolwiek wsparcia przy ubieganiu się o dotacje publiczne. Warto zaznaczyć, że wg mojej wiedzy Fundacja nie korzysta z finansowania ze środków publicznych" - taką wypowiedź Bartosza Rybaka cytuje "Fakt".
Na temat tej publikacji współpracownik ministra Czarnka odniósł się w mediach społecznościowych nazywając je "kolejną porcją kłamstw i manipulacji".
Niestety, nie udało nam się dotrzeć do przedstawicieli fundacji, która - jak wynika z medialnych doniesień - miała uiścić fakturę za katering. Pojawiliśmy się w piątek pod adresem, pod którym zarejestrowany jest podmiot w KRS, ale niestety przez domofon dowiedzieliśmy się, że prezes jest niedostępny.
Krzysztof Jakubowski, prezes Fundacji Wolności, mówi przed kamerą TVN24, że jeżeli fundacja faktycznie zapłaciła za jedzenie na prywatnej imprezie swojego doradcy, to "może to budzić poważne wątpliwości":
- Nawet, jeżeli były to środki z działalności gospodarczej, ze środków własnych fundacji to jest to wątpliwe. Urząd skarbowy mógłby to z łatwością zakwestionować, bo jest to w jakiś sposób unikanie podatku dochodowego za wyświadczoną pracę - ocenia.
Sala i pytania bez odpowiedzi
Jak to się jednak stało, że goście współpracownika ministra Przemysława Czarna i sam minister mogli bawić się na terenie opery? Rzeczniczkę wrocławskiej opery zapytaliśmy, ile kosztowało wynajęcie powierzchni opery i czy opłacił ją Bartosz Rybak. Niestety, w odpowiedzi zostaliśmy skierowani do biura prasowego. Na odpowiedź na przesłane pytania ciągle czekamy.
Na razie opera do zamieszania związanego z urodzinami odniosła się w mediach społecznościowych. W czwartek na Facebooku pojawił się wpis, w którym czytamy, że było to "jedno z wielu wydarzeń komercyjnych organizowanych w Operze Wrocławskiej". Zaznaczono przy tym, że zamieszanie "destabilizuje pracę jednej z najważniejszych instytucji kultury Wrocławia".
Po tych doniesieniach władze województwa zleciły kontrolę w placówce na wniosek członka zarządu województwa Krzysztofa Maja. Przedstawiciele województwa - co podkreśla w rozmowie z tvn24.pl rzecznik urzędu marszałkowskiego Michał Nowakowski - też na razie nie wiedzą, komu, za ile i w jaki sposób przekazano operę na potrzeby zorganizowania imprezy.
- Trwają czynności kontrolne. Na razie nie poznaliśmy odpowiedzi na te pytania - zaznaczył Nowakowski.
W zawieszeniu
Żeby dowiedzieć się o kulisach imprezy, skontaktowaliśmy się z managerką zespołu Bayer Full. Otrzymaliśmy informację, że lider Sławomir Świerzyński oddzwoni do nas. Na razie czekamy.
Z kolei we wtorek pojawiła się informacja, że zarząd województwa dolnośląskiego podjął uchwałę o zamiarze odwołania pani Haliny Ołdakowskiej ze stanowiska dyrektora Opery Wrocławskiej. Powodem ma być "naruszenie prawa w związku z zajmowanym stanowiskiem".
- Halina Ołdakowska została dwukrotnie uznana winną naruszenia dyscypliny finansów publicznych przez Regionalną Komisję Orzekającą przy Regionalnej Izbie Obrachunkowej we Wrocławiu. Na dyrektor opery nałożono karę nagany oraz upomnienia - informował we wtorek członek zarządu województwa dolnośląskiego Krzysztof Maj.
Niestety, nie udało nam się skontaktować z dyrektorką opery.
Czas wolny ministra
O imprezę we Wrocławiu zapytaliśmy też biuro prasowe resortu edukacji. W odpowiedzi przekazano nam, że minister Przemysław Czarnek w dniu imprezy przyjechał do Wrocławia, żeby spotkać się "ze społecznością akademicką Politechniki Wrocławskiej". Minister miał rozmawiać między innymi z władzami uczelni, a potem udać się na spotkanie z kierownictwem Dolnośląskiego Centrum Onkologii, Pulmonologii i Hematologii.
Po godzinie 17 - jak czytamy w stanowisku resortu - minister Czarnek był w stolicy Dolnego Śląska prywatnie. Tak sam minister odniósł się do sprawy na Twitterze:
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24