Komendant Wojewódzki Policji we Wrocławiu zwolnił ze służby trzeciego funkcjonariusza, który pod koniec lipca interweniował w izbie wytrzeźwień wobec 25-letniego obywatela Ukrainy, gdzie mężczyzna zmarł. Dmytro miał być między innymi bity i duszony.
Dmytro Nikiforenko 30 lipca bawił się razem z kolegami na grillu. Mężczyźni pili alkohol. Późnym popołudniem 25-latek wracał z imprezy autobusem linii N. W trakcie jazdy jednak zasnął i dojechał do końcowego przystanku Petrusewicza. Z mężczyzną nie można było nawiązać kontaktu, kierowca wezwał do niego karetkę. Ratownicy jednak nie widzieli podstaw, żeby przewozić pijanego 25-latka do szpitala. Na miejsce wezwano policję.
Mężczyzna został zabrany do Wrocławskiego Ośrodka Pomocy Osobom Nietrzeźwym. Policja twierdziła, że w czasie interwencji zachowywał się bardzo agresywnie. Prokuratura potwierdziła, że obywatel Ukrainy zmarł jeszcze tego samego dnia, w którym trafił do izby wytrzeźwień. Tam - jak wynikało z informacji "Gazety Wyborczej Wrocław" - miał być bity i duszony, policjanci mieli użyć wobec niego pałki i gazu.
Trzech policjantów zwolnionych ze służby
Komendant Wojewódzki Policji we Wrocławiu, powołując się na "ważny interes służby", jednego po drugim pozbywa się ze swoich szeregów funkcjonariuszy biorących udział w interwencji we wrocławskiej izbie wytrzeźwień.
Teraz dolnośląska policja w komunikacie przekazała, że 5 października 2021 roku zwolniony ze służby został trzeci z policjantów biorących udział w interwencji.
"Zwolnienie nastąpiło w trybie określonym w art. 41 ust. 2 pkt 5 ustawy o Policji, tj. gdy wymaga tego ważny interes służby, w związku z użyciem przez funkcjonariusza środka przymusu bezpośredniego w postaci siły fizycznej niezgodnie z obowiązującymi przepisami" - czytamy w komunikacie.
Zatrzymanie po jeździe autobusem i śledztwo prokuratury
Dramatyczne okoliczności śmierci Dmytra Nikiforenko wyszły na jaw dopiero miesiąc po samym zdarzeniu. Początkowo policja informowała, że obywatel Ukrainy miał być agresywny. Później, na światło dzienne zaczęły wychodzić kolejne materiały przeczące tej wersji.
Na nagraniach z kamer monitoringu autobusu Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego we Wrocławiu, którym podróżował 25-latek widać, że przez co najmniej przez kilka godzin mężczyzna był spokojny. Co więcej, prawie w ogóle nie było z nim kontaktu.
O jego zachowaniu mówił nam także Krzysztof Balawejder, prezes MPK Wrocław: - Z informacji, jakie uzyskałem od kierowcy, a także po szczegółowej analizie monitoringu, mogę jasno powiedzieć, że pasażer przez całą podróż zachowywał się spokojnie. Zarówno przez całą podróż, jak i potem w trakcie bardzo długiej, przeszło półtoragodzinnej interwencji pracowników pogotowia ratunkowego.
Śledztwo w tej sprawie z Wrocławia - jeszcze w sierpniu - trafiło do Prokuratury Okręgowej w Świdnicy. Jak informował jej rzecznik, Tomasz Orepuk, postępowanie prowadzone jest w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci mężczyzny. Nikt - do tej pory - nie usłyszał w sprawie zarzutów.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: monitoring