Wszyscy spodziewali się fali, ale nikt się nie spodziewał, że woda zaleje taką część miasta - mówił Krzysztof Romańczukiewicz, fotograf z Wrocławia. W lipcu 1997 roku wielka woda zalała jedną trzecią Wrocławia. Mija 26 lat od tamtych wydarzeń.
Początek lipca 1997 roku był w całej Polsce wyjątkowo deszczowy. Lokalnie opady przekroczyły nawet 500 mm, czyli kilkumiesięczną sumę opadów. W wielu województwach poziom wody przewyższał stany alarmowe. Intensywne opady w rejonie Odry od 4 lipca doprowadziły do stopniowego podnoszenia się poziomu rzeki.
6 lipca Nysa Kłodzka zalała pierwsze miasteczka i wsie. Dzień później pod wodą znalazło się Kłodzko. Później woda zalewała kolejne miasta i wsie, w tym Kędzierzyn Koźle i Opole.
Wierzyli w stuletnie zabezpieczenia
We Wrocławiu najwyższy stan zagrożenia przeciwpowodziowego został ogłoszony 9 lipca. Miasto przygotowywało się na walkę z powodzią, a mieszkańcy wykupywali w sklepach artykuły pierwszej potrzeby.
Ale tego co nastąpi w stolicy Dolnego Śląska nikt się nie spodziewał. Po powodzi z lipca 1903 roku, kiedy pod wodą znalazła się ponad połowa miasta, w tym wyspy odrzańskie, ogród zoologiczny i podwrocławskie wsie Kozanów i Maślice, podjęto decyzję o budowie nowoczesnych obiektów hydrologicznych, które miały uchronić w przyszłości miasto przed kolejnym zalaniem.
Wiara, że system budowli hydrologicznych sprzed prawie stu lat uratuje stolicę Dolnego Śląska, była powszechna. Stało się jednak inaczej.
Uciekali na dachy, z helikopterów zrzucano jedzenie
Wojewódzki Komitet Przeciwpowodziowy zdecydował o wysadzeniu wałów przeciwpowodziowych w wioskach pod miastem - Janowicach, Jeszkowicach i Łanach. Argumentowano, że może to zmniejszyć rozmiar powodzi i uratować Wrocław, choć zdania na ten temat do dziś pozostają podzielone. Wywołało to sprzeciw okolicznych mieszkańców, którzy 11 lipca zorganizowali protest wobec decyzji i uniemożliwili wysadzenie wału, pomimo kolejnych prób przekonania ich do zmiany zdania podejmowanych przez urzędników.
12 lipca woda wdarła się na ulice Wrocławia. Jako pierwsze w całości zalane zostało osiedle Kozanów. Południowa część miasta została odcięta od prądu, a całe miasto straciło dostęp do wody pitnej. Zalana została oczyszczalnia, szpitale czy pogotowie. 13 lipca już ponad 30 proc. miasta znajdowało się pod wodą.
Powódź, okrzyknięta "powodzią tysiąclecia" zalała jedną trzecią miasta. Uszkodziła prawie 44 kilometrów dróg i ponad 20 mostów. Zniszczyła ponad dwa tysiące mieszkań. Tylko we Wrocławiu zginęły cztery osoby.
- Wszyscy spodziewali się fali, ale nikt się nie spodziewał, że woda zaleje taką część miasta - mówił Krzysztof Romańczukiewicz, fotograf z Wrocławia, który dokumentował to, jak wyglądały zalane ulice stolicy Dolnego Śląska.
Zobacz też: Szczury biegały, ludzie brodzili, więźniów wciągano do helikoptera. Zobacz nagrania z amatorskiej kamery
W najbardziej dotkniętych powodzią dzielnicach ludzie uciekali na dachy. Na nie z helikopterów zrzucano jedzenie i wodę. Ludzie pisali też na nich wiadomości do załóg. Na Kozanowie woda sięgała pierwszego piętra, w centrum - co najmniej po pas.
"Powódź w 1997 roku jest najważniejszym wydarzeniem w historii miasta"
Zdjęcia z tamtych dni przypominają Centrum Historii Zajezdnia i Ośrodek "Pamięć i Przyszłość". - Dla mieszkańców Wrocławia powódź w 1997 roku jest najważniejszym wydarzeniem w historii miasta. Wśród wskazań wydarzeń, które wrocławianie uważają za warte pamięci, zalanie części miasta w lipcu 1997 roku jest na pierwszym miejscu, wyprzedzając Euro 2012, Kongres Eucharystyczny (1997) i daleko w tyle zostawiając "Solidarność" oraz II wojnę światową - podkreśla Adam Pacześniak, rzecznik prasowy Centrum Historii Zajezdnia.
W Centrum Historii Zajezdnia zobaczyć można sekcję multimedialną o powodzi na wystawie "Wrocław 1945–2016".
- Opowieść o tym kataklizmie nie jest prowadzona chronologicznie - ukazano ją z perspektywy konkretnych i charakterystycznych dla Wrocławia miejsc. Zobaczymy więc Poltegor, gdzie mieściła się siedziba telewizji TeDe, Dworzec Główny PKP, wieżę ciśnień Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji we Wrocławiu, Uniwersytet Wrocławski, ZOO, osiedle Kozanów czy wały odrzańskie w podwrocławskich Łanach. Każde z tych miejsc pokazuje pamiętne lipcowe dni z 1997 roku w trochę innym świetle - wyjaśnia Pacześniak.
Jak zauważa, nowoczesne technologie multimedialne umożliwiają odwiedzającym samodzielne włączanie pełnych emocji oryginalnych filmów i zdjęć sprzed 26 lat.
- Po raz pierwszy pokazano powódź w ujęciu problemowym i opisano emocje, które jej towarzyszyły - zarówno ćwierć wieku temu, jak i obecnie. Jest to o tyle istotne, że - jak zauważyli socjologowie, przede wszystkim nieżyjący prof. Wojciech Sitek z Uniwersytetu Wrocławskiego, utworzona spontanicznie wspólnota mieszkańców Wrocławia przełamała istniejące bariery hierarchii, statusów czy ról społecznych. Jak powiedziała prof. Sitkowi jedna z respondentek: "człowiek, którego miałam za nic, pierwszy wszedł w wodę z okrzykiem: ludzie, idę do sklepu, czego potrzebujecie?". Do tej wspólnoty weszli nie tylko ci, których bronili swoich domów, ale także mieszkańcy z niezagrożonych części miasta, budujący umocnienia na Biskupinie, przy ZOO, Dworcu Głównym PKP czy - po apelu radiowym - przenoszący na wyższe kondygnacje kilkusettysięczny księgozbiór Ossolineum - wymienia Pacześniak.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Barbara Matyńska, ze zbiorów Ośrodka "Pamięć i Przyszłość"