Nie żyje 21-latka, która stanęła w płomieniach, gdy dolewała paliwa do "urządzenia grzewczego". Młoda kobieta z bardzo poważnymi oparzeniami trafiła do szpitala we wtorek. Policja wyjaśnia okoliczności zdarzenia.
We wtorek, kilka minut przed godziną 19, do Centrum Powiadamiania Ratunkowego we Wrocławiu wpłynęło zgłoszenie o tym, że przed bramą wjazdową do jednego z wrocławskich hoteli, połączonego z restauracją, płonie młoda kobieta.
"Zajęła się ogniem"
- Przechodnie zauważyli, że kobieta zajęła się ogniem. Próbowali jej pomóc - relacjonuje Łukasz Dutkowiak, rzecznik wrocławskiej policji. Jak opisuje "Gazeta Wrocławska" świadkowie próbowali zdusić ogień wszystkim, co mieli pod ręką.
Na miejscu pojawiły się policja, straż pożarna i pogotowie ratunkowe. Kobieta - po ugaszeniu - z licznymi obrażeniami, w stanie zagrożenia zdrowia i życia, została przewieziona do jednego z wrocławskich szpitali. Tam, jak mówi policja, podjęto decyzję o jej przetransportowaniu do placówki zajmującej się oparzeniami w Krakowie.
Z ustaleń "Gazety Wrocławskiej" wynikało, że 21-latka miała poparzone 80 procent powierzchni ciała. Obrażenia okazały się zbyt poważne. Dutkowiak poinformował, że kobieta zmarła w piątek w szpitalu.
- Ze wstępnych ustaleń wynika, że do wypadku doszło, gdy kobieta dolewała paliwa do urządzenia grzewczego. Prawdopodobnie oblała się paliwem, a jej ubrania momentalnie zajęły się ogniem - mówi Dutkowiak.
Okoliczności zdarzenia są wciąż wyjaśniane.
Do wypadku doszło przy ulicy Parkowej we Wrocławiu:
Autor: tam/gp / Źródło: TVN24 Wrocław, Gazeta Wrocławska
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław | D. Stanisławski