Nieopodal miejscowości Wawelno na Opolszczyźnie osobowe audi wypadło z drogi i z dużą siłą uderzyło w drzewo. Na miejscu wypadku służby ratunkowe zastały trzy osoby. Żadna z nich nie chciała się przyznać do kierowania samochodem. - Kierowca prawdopodobnie uciekł - mówi rzecznik straży pożarnej.
Zgłoszenie o wypadku służby otrzymały we wtorek po godzinie 17. W zdarzeniu uczestniczył jeden samochód. Z nieustalonych jak dotąd przyczyn wypadł z drogi i uderzył w drzewo.
- Na miejscu pierwsze jednostki zastały trzy osoby, które opuściły pojazd o własnych siłach. Każda z tych osób twierdziła, że nie była kierowcą tego pojazdu. Ich zeznania nie były spójne. Prawdopodobnie samochodem kierowała czwarta osoba, która oddaliła się z miejsca zdarzenia - mówi Piotr Bibułowicz, oficer prasowy opolskiej straży pożarnej.
Po uderzeniu wypadł silnik
Jak widać na zdjęciach z wypadku, siła uderzenia musiała być bardzo duża. Po uderzeniu w drzewo spod maski auta wypadł silnik. Bibułowicz przekazuje relację strażaków będących na miejscu: - Byli zdziwieni, że podróżnym samodzielnie udało się wyjść na zewnątrz.
Na miejscu były karetki, lądował też śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Ostatecznie okazało się, że nie było to konieczne. Do szpitala, ambulansem, przewieziono jedną osobę.
"Poszedł i już nie wrócił"
Kiedy na miejsce dotarli policjanci, zastali już tylko jednego mężczyznę, właściciela samochodu. Oświadczył, że to nie on siedział za kierownicą, tylko człowiek, któremu miał to auto sprzedać.
- Jak przekazał, kierowca oddalił się z miejsca wypadku, mówiąc, że idzie po pomoc. Poszedł i już nie wrócił. Z racji tego sprawa nie została zakończona na miejscu. Będziemy weryfikować tę wersję, a także wyjaśniać przebieg całego zdarzenia. Jego przyczynę, kto był za to odpowiedzialny. Czy ta osoba wskazana przez właściciela auta, czy może ktoś inny - przekazuje Dariusz Świątczak z biura prasowego opolskiej policji.
Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Mariusz Materlik