Dwa razy uderzyli psa młotkiem w głowę, później włożyli do worka, który zawiązali i wrzucili do kontenera na śmieci. Prokuratorzy ze Świdnicy (woj. dolnośląskie) oskarżają kobietę i mężczyznę o znęcanie się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem. Para przyznała się do winy, grozi im do 3 lat więzienia.
Skrajnie wycieńczonego psa w zawiązanym worku znalazła mieszkanka miasta. - Zwierzak był ledwo żywy, bardzo chory i zaniedbany - mówili strażnicy miejscy, którzy zajęli się czworonogiem.
Skrajnie wychudzony i z zapaleniem skóry
Właścicielami psa okazała się para: 58-letnia Stanisława K. i 62-letni Tadeusz G. Żadne z nich nie pracowało, za to obydwoje nadużywali alkoholu. - Para od 4 lat miała psa. Dostali go od sąsiadki. O czworonoga nie dbali: głodzili go, utrzymywali w niewłaściwych warunkach. Zwierzak był skrajnie wychudzony, miał zapalenie skóry i zapaść krążeniowo-oddechową - wylicza Marek Rusin, prokurator rejonowy ze Świdnicy.
Skazał na śmierć, bo pies miał pchły
Męki psa miały zakończyć się letnim popołudniem. Wtedy Tadeusz G. dwukrotnie uderzył psa młotkiem w głowę, skrępował go, wrzucił do worka i wyrzucił na śmietnik. Do wszystkiego przyznał się prokuratorom i wyjaśniał, że był przekonany, że Ogi nie żyje. - Oskarżony tłumaczył, że pies go zdenerwował, bo miał pchły, które roznosił po mieszkaniu - relacjonuje Rusin.
Kobieta przyznała się natomiast do znęcania się nad zwierzakiem. Pies do pary nie wrócił. Znalazł nowy dom.
Stanisławie K. i Tadeuszowi G. grozi teraz do 3 lat więzienia.
Autor: tam / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Straż miejska w Świdnicy