Jest wart blisko 100 milionów dolarów. Jego odkrycie wywołało gorączkę złota

[object Object]
Skarb średzki jest jednym z najcenniejszych odkryć w Europietvn24
wideo 2/2

Skarbu ze Środy Śląskiej nikt nie szukał. Znaleziono go przypadkiem. Dwukrotnie. Odnalezienie precjozów sprzed wieków rozbudziło gorączkę złota. Każdy chciał mieć dla siebie kawałek skarbu, który okazał się jednym z najcenniejszych europejskich odkryć XX wieku. Z okazji 30. rocznicy jego odnalezienia w Muzeum Narodowym we Wrocławiu przygotowano specjalną wystawę.

"Złoty pociąg" z 65. kilometra linii Wrocław – Wałbrzych wciąż czeka na odkrycie. Przynajmniej tak twierdzi Piotr Koper - eksplorator, który nie składa broni i zapowiada, że kolejne prace poszukiwawcze mogą odbyć się jeszcze w tym roku. Choć dziś już nikt głośno nie mówi o sztabach złota czy kamieniach szlachetnych, to wielu liczy, że pod ziemią ukryty jest prawdziwy skarb, być może tak cenny, jak ten odkryty ponad 30 lat temu na Dolnym Śląsku.

Od 2 października do 30 grudnia jeden z najcenniejszych skarbów odnalezionych w Europie w XX wieku będzie można oglądać na wystawie "Skarb Średzki. Trzydziestolecie odkrycia" w Muzeum Narodowym we Wrocławiu. Na wystawie po raz pierwszy zostaną pokazane razem wszystkie elementy bezcennego znaleziska: klejnoty, złote i srebrne monety i fragmenty naczyń, w których skarb został znaleziony.

Skarb ze Środy Śląskiej w ziemi przeleżał ponad 600 lat. Nikt go nie szukał, bo nikt nie wiedział, że w ogóle istnieje.

Król oddał w zastaw, bankier ukrył na ponad 600 lat

Była połowa XIV wieku. Na terenie dzisiejszego Dolnego Śląska szalała dżuma. O roznoszenie choroby oskarżano Żydów. Jednym z nich był Mojżesz, bogaty bankier mieszkający w Środzie Śląskiej.

W obawie przed prześladowaniami pod osłoną nocy zakopał kosztowności w piwnicy swojego domu. Musiał uciekać w pośpiechu, więc kopał niedbale i płytko. Po ukryte bogactwa pewnie miał zamiar wrócić, ale nigdy tego nie zrobił. Skąd u bankiera złota korona i biżuteria? Królewskie insygnia były własnością Karola IV Luksemburskiego, króla Czech, który potrzebował wsparcia finansowego. Klejnoty zastawił w zamian za zastrzyk gotówki. Gdy został Świętym Cesarzem Rzymskim, być może próbował odszukać Mojżesza i odzyskać zastawioną fortunę. Jednak kosztowności odnalazły się dopiero po ponad 600 latach, pod koniec XX wieku.

3424 praskie grosze

Co to znaczy znaleźć skarb, mieszkańcy Środy Śląskiej poczuli na własnej skórze 8 czerwca 1985 r. W upalną sobotę robotnicy w pocie czoła pracowali na budowie przy ul. Daszyńskiego. W pewnym momencie Ryszard Widurski zahaczył łyżką koparki o przedmiot tkwiący w ziemi. Okazało się, że to gliniany dzban, w którym mieniły się monety.

Widok nieznanego bilonu rozpalił wyobraźnię. Do wykopu rzucał się, kto mógł. Każdy chciał mieć tajemniczą monetę. Pół godziny później na miejscu pojawili się milicjanci. Zabezpieczyli znalezisko, ale nie teren. Gdy zapadł zmrok, na budowie pojawił się tłum wyposażony we wszystko, czym dało się kopać.

Miejsce odkrycia skarbu z 1985 rokuMilicja Obywatelska w Środzie Śląskiej/ Muzeum Regionalne w Środzie Śląskiej

Następnego dnia po odnalezione monety przyjechał ówczesny dyrektor Muzeum Archeologicznego we Wrocławiu. Prace na budowie wznowiono. Nad zabezpieczonym skarbem pochylili się specjaliści. Okazało się, że to 3424 praskie grosze, w dodatku nie byle jakie, bo srebrne.

"Odkryty przed chwilą skarb jest bliźniaczy do wcześniej odkrytego"

– 24 maja 1988 r., we wtorek, w równie upalny dzień co trzy lata wcześniej, muzeum zostało poinformowane przez milicję o odkryciu monet na placu budowy przy tej samej ulicy, pod numerem 14. Kilkanaście metrów na zachód od miejsca znalezienia pierwszego skarbu – wspomina Zbigniew Aleksy, starszy kustosz w Muzeum Regionalnym w Środzie Śląskiej, który poszedł obejrzeć znalezisko.

Było podobnie jak trzy lata wcześniej: dół kopano pod budynek, który planowano tam postawić, a gruz wywożono na pobliskie wysypisko. – Teren był od kilkudziesięciu lat objęty nadzorem konserwatora zabytków, ale również tym razem nikomu nie przyszło do głowy, by wprowadzić tu nadzór archeologiczny – mówi Grzegorz Borowski, dyrektor Muzeum Regionalnego w Środzie Śląskiej. W pewnym momencie robotnicy natknęli się na gliniany dzban. W środku były znane już mieszkańcom monety. – Choć moje doświadczenie archeologiczne w tamtym czasie było prawie żadne, to nie miałem najmniejszych wątpliwości, że odkryty przed chwilą skarb jest bliźniaczy do tego wcześniejszego – przyznaje Zbigniew Aleksy, któremu liczba monet wydała się podejrzanie mała. Część zdążyła już zniknąć w kieszeniach gapiów.

Pracownicy muzeum i budowlańcy zaczęli przesiewać piasek za pomocą sit, które mieli pod ręką. – To było niezwykłe. Co jakiś czas na sicie ukazywała się srebrna moneta. Tej radosnej atmosfery nie mąciły nawet wrzucane do wykopu ówczesne niklowe dwuzłotówki. Niektórzy chcieli nas w ten sposób zmylić – opowiada kustosz.

"Spożywamy piwo, a nagle koło nas przechodzą pielgrzymki"

Fragment średniowiecznego naczynia w którym znaleziono monetyR. Żłobiński | Muzeum Regionalne w Środzie Śląskiej

W tym czasie Wiktor Kalita, młody dziennikarz, pił piwo z kolegą w pobliskiej knajpie. – Produkowano je we Wrocławiu, ale tam nie można było się go napić. Przyjechaliśmy, spożywamy to piwo, a nagle koło nas przechodzą pielgrzymki ludzi. Całe tłumy – opowiada Kalita, dziś pełniący obowiązki redaktora naczelnego średzkiej gazety "Roland". I opisuje, że starsi szli ze szpadlami i łopatami, a dzieci z łyżkami od kompletów obiadowych. – Pytam ich, dokąd idą. A oni, że skarbów szukać. To był temat – wspomina dziennikarz. Żeby nie powtórzyć błędu sprzed trzech lat, w nocy wykopu pilnowali milicjanci. Teren zabezpieczono, a eksperci sprawdzili plac budowy. Nic na nim nie znaleźli, więc zezwolili na dalsze prace. Milicjanci jeszcze kilkukrotnie odwiedzali robotników. W aktach, publikowanych obecnie przez gazetę "Roland", zapisali: "nie ustalono, czy któryś z pracowników dokonał kradzieży tych monet".

Muzealnicy musieli być bardzo ostrożni, najpierw ukryli skarb w baraku na budowie. – W pewnym momencie kolega wyszedł z roześmianą twarzą. Po niemiecku krzyknął, że "mamy złoto". Liczył chyba, że nikt nie zrozumie, a ja poczułem się jak członek tajnego sprzysiężenia, któremu właśnie przekazano ściśle tajną informację. Pokazał mi osiem złotych monet – relacjonuje Zbigniew Aleksy, pracownik muzeum.

1000 złotych dla dorosłego, 500 złotych dla dziecka

Przesiewanie piasku w poszukiwaniu monetR. Żłobiński | Muzeum Regionalne w Środzie Śląskiej

Ktoś wpadł na pomysł, że skoro gruz z budowy był wywożony na wysypisko, to i kosztowności mogą znajdować się właśnie tam. Nocami na otwartym dla wszystkich terenie wygrzebywali je mieszkańcy. – Tu dopiero wybuchła gorączka złota. Istne szaleństwo – wspomina dziś Ryszard Żłobiński, fotograf, który uwieczniał na kliszy pierwsze dni po odkryciu średzkiego skarbu. Szaber stał się hobby. To, co znaleziono, ludzie dzielili między sobą. Często ogarnięci gorączką złota bezpardonowo niszczyli zabytkowe przedmioty, np. dzielili szpadlami na części.

Władze Środy Śląskiej postanowiły zniechęcić ludzi do rozkradania skarbu. "Dwa dni po odkryciu naczelnik miasta i gminy oraz dyrektor regionalnego muzeum postanowili rozpocząć akcję skupowania znaleziska od prywatnych znalazców. Za sztukę płacili dorosłym tysiąc złotych, a kiedy przychodziły dzieci, dostawały tylko połowę tej stawki" (przeciętna pensja w 1988 r. wynosiła 53 tys. zł – red. ) – pisze Tomasz Bonek w książce "Miasto Skarbów. Złoto, PRL i tajemnice Środy Śląskiej". Pojawiły się też ogłoszenia o nagrodach dla uczciwych, którzy skarb zdecydują się oddać. Za to prasa straszyła konsekwencjami i przypominała, że zabytki należą do państwa.

"Osoby o szczególnych walorach moralnych" w pogoni za skarbem

Za dnia na wysypisku skarbów oficjalnie szukali m.in. uczniowie z miejscowej podstawówki. Znajdowali monety i biżuterię. Później w poszukiwania włączono grupę przyszłych milicjantów. W sierpniu 1988 r. "Gazeta Robotnicza" pisała: "do tych prac potrzebne są osoby o szczególnych walorach moralnych". Tadeusz Kaletyn, ówczesny szef Wojewódzkiego Ośrodka Archeologiczno-Konserwatorskiego oceniał: "Środa Śląska to synonim skarbu na śmietniku". Wojewódzka rada narodowa we Wrocławiu na poszukiwania skarbów przeznaczyła dodatkowe środki – 2 mln złotych. Po co? Powody były uzasadnione. "Są dowody, że 10 wywrotek piasku i ziemi, wśród których mogły być przedmioty o wartości historycznej i naukowej, wywieziono na pobocze jednej ze średzkich ulic" – twierdzili dziennikarze prasowi. Tymczasem ci telewizyjni ogłosili: skarb średzki wart jest wiele miliardów złotych. Z kolei fachowcy oszacowali, że wartość średzkich skarbów to około 100 milionów dolarów. – Kwota była rzeczywiście astronomiczna, ale takich rzeczy się nie wycenia. Dziś to nie jest istotne. Skarb jest bezcenny – twierdzi obecny dyrektor średzkiego muzeum.

Kosztowności zawróciły w głowie niejednemu. Nie pomagały nawoływania i prośby prasy o przyzwoitość. Dopiero w sierpniu teren, przekopanego już, wysypiska został zabezpieczony. Decyzje dotyczące skarbu mozolnie zapadały na najwyższych szczeblach władzy. Ówczesny minister kultury i sztuki Aleksander Krawczuk ustanowił nawet specjalną nagrodę w wysokości trzykrotnej ceny kruszcu dla każdej osoby, która zdecydowałaby się na przekazanie urzędnikom zabytków należących do skarbu średzkiego. Chętni mieli na to w sumie 21 dni. W ten sposób udało się odzyskać m.in. monety, fragmenty korony i biżuterię. Nagroda została później nazwana przez prasę "niezbędną, ale dwuznaczną etycznie".

Korona jest najcenniejszą częścią Skarbu średzkiego. Jest klejnotem kobiecym zamówionym z okazji ślubu, na co wskazuje motyw pierścieni – oznaka małżeńskiego zobowiązania i symbol dobrej wróżby. Prawdopodobnie jej ostatnią właścicielką była Blanka de Valois, pierwsza żona Karola IV Luksemburskiego, zmarła w 1348 r., a więc niedługo przed domniemanym czasem ukrycia i utraty skarbu. Korona wykonana została w XIV w. i jest jedyną istniejącą koroną tego rodzaju, a niezwykle wysoka jakość pracy złotnika nadaje jej wyjątkową wartość.
Korona ze skarbu średzkiegoKorona jest najcenniejszą częścią Skarbu średzkiego. Jest klejnotem kobiecym zamówionym z okazji ślubu, na co wskazuje motyw pierścieni – oznaka małżeńskiego zobowiązania i symbol dobrej wróżby. Prawdopodobnie jej ostatnią właścicielką była Blanka de Valois, pierwsza żona Karola IV Luksemburskiego, zmarła w 1348 r., a więc niedługo przed domniemanym czasem ukrycia i utraty skarbu. Korona wykonana została w XIV w. i jest jedyną istniejącą koroną tego rodzaju, a niezwykle wysoka jakość pracy złotnika nadaje jej wyjątkową wartość. Wikipedia - CC BY-SA 3.0

Akcja "Korona" z więziennym finałem

Skarby były przez niektórych tak pożądane, że gotowi byli odpowiadać przed sądem za ich posiadanie. Milicja rozpoczęła akcję pod kryptonimem "Korona". Funkcjonariusze mieli odzyskać wszystkie elementy znaleziska. Wkraczali do domów, przesłuchiwali podejrzanych, a ci potrafili chować kosztowności w lodówkach czy w ściennych kontaktach. Inni szybko pozbywali się monet. Często sprzedawali je Niemcom. – Jeden z podejrzanych był w trakcie budowy domu. Śledczy uważali, że rozkradziony skarb mógł ukryć w fundamentach, więc mu je rozwalili – przypomina redaktor naczelny gazety "Roland". Prokuratura prowadziła niemal 30 spraw o przywłaszczenie części średniowiecznego znaleziska. Większość z nich została umorzona. Przedmioty, które wróciły do śledczych, były zdewastowane. Przed sądem stanęły trzy osoby, które nie oddały znalezionych kosztowności. Mężczyźni usłyszeli wyroki od sześciu miesięcy do półtora roku więzienia. "Ten skarb to było nasze średzkie przekleństwo. Byłoby lepiej, gdyby nikt go nie znalazł. Przynajmniej spokój był. A tak to tylko zamieszanie i kłopoty. Milicja, prokurator... jeden na drugiego donosił" – przytaczał wypowiedź jednego z mieszkańców Bonek w swojej książce. Gdy po latach średniowieczna fortuna została scalona, można było przystąpić do jej konserwacji. Ta miała się odbyć we Wrocławiu, ale ostatecznie stanęło na Krakowie. To właśnie tam, siedem lat po wydobyciu z ziemi, pierwszy raz skarb wystawiono na widok publiczny. O ekspozycji rozpisywała się prasa i relacjonowała ją telewizja. Później precjoza przewieziono do Środy Śląskiej.

Zaskakujący powrót orła

Dokumenty, do których dotarli dziennikarze lokalnej gazety. Na zdjęciu woreczki, w których ukryto średniowieczne monetyroland-gazeta.pl

Po latach o skarbie, który okrzyknięto znaleziskiem tysiąclecia, ponownie stało się głośno. – Policjanci z CBŚ w centrum Olsztyna zatrzymali dwóch mieszkańców Torunia, 59-letniego Ryszarda K. i jego 21-letniego syna Adama. W torbie należącej do 59-latka policjanci znaleźli pozawijane w chusteczki elementy skarbu średzkiego – informowała w 2005 r. Anna Siwek, ówczesna rzeczniczka warmińsko-mazurskiej policji.

Funkcjonariusze odzyskali wtedy część korony, czyli orła z pierścieniem w dziobie, wysadzany kamieniami szlachetnymi złoty pierścień, element łączący segmenty korony i grosz praski. K. twierdził, że wszystkie rzeczy kupił na giełdzie staroci w Warszawie. Miał zapłacić za nie 800 złotych, ale w Olsztynie próbowali sprzedać je za 50 tys. dolarów. Mężczyźni zostali skazani za próbę sprzedaży skarbu.

"Pewna część uległa bezpowrotnemu zaginięciu"

Części wciąż nie odnaleziono. Tomasz Bonek, autor książek o skarbie średzkim, dotarł do pisma wrocławskiej delegatury NIK z grudnia 1988 r. Już wtedy kontrolerzy raportowali, że w Środzie Śląskiej doszło do "rażących zaniedbań i lekceważącego stosunku do ustawowych obowiązków", co w efekcie "stworzyło możliwości do rozgrabienia, uszkodzenia, a nawet zniszczenia" znacznej części znaleziska. "Nie można również wykluczyć i tego, że pewna ilość przedmiotów zabytkowych uległa bezpowrotnemu zaginięciu" – odnotowano w dokumencie. Obecnie skarb średzki można oglądać w muzeum w Środzie Śląskiej. Jego właścicielem jest Muzeum Narodowe we Wrocławiu. – Ekspozycja jest u nas, ale czasowo jeździ po różnych miejscach. Ostatnie trzy miesiące roku spędza zawsze we Wrocławiu. Czasami skarb albo jego elementy wyjeżdżają na wystawy zagraniczne – mówi dyrektor placówki. I dodaje: nie ma innej takiej ekspozycji w Polsce, w Europie też nie. – Żaden z odnalezionych nie ma tak pięknej korony i z żadnym nie wiążą się tak dramatyczne zdarzenia. To naprawdę coś wyjątkowego – przekonuje Borowski.

Dziś mieszkańcy ze wstydem mówią o wydarzeniach sprzed 28 lat.

– Kilka osób z tego skorzystało - powiedział tajemniczo jeden z nich reporterowi magazynu "Czarno na Białym". Inna z kobiet dodawała: każdy chciał zobaczyć, co to jest. - Miałam nawet taką monetę. Masa ludzi to zbierała, chodzili, sprzedawali – stwierdziła w rozmowie z reporterem TVN24.

Szukać przyjeżdżali też mieszkańcy pobliskich miejscowości. Szabrowała większość. Później w lokalnych barach monety wymieniali na piwo, czasem wódkę. To był chodliwy towar.

Skarb znaleziony przez trzylatka

Odnalezione elementy skarbu tysiącleciatvn24

W historii wiele jest przypadkowych odkryć kosztowności sprzed wieków. W 1868 r. na antyczny skarb natknęli się żołnierze prowadzący prace ziemne w niemieckim Hildesheim. Na znalezisko składało się niemal 70 srebrnych elementów zastawy stołowej, które prawdopodobnie stanowiły polowe wyposażenie rzymskiego dowódcy Warusa.

Ponad 100 lat później robotnicy, którzy wkroczyli na plac budowy w miejscowości Ravenshead, nie spodziewali się, że odkryją jeden z największych skarbów w Wielkiej Brytanii. Kopiąc dół pod fundamenty, natknęli się na XV-wieczne kosztowności, wśród których było ponad 1,2 tys. złotych monet i biżuteria. Zbiór odkupili muzealnicy za 300 tys. funtów.

Jeden z części starożytnej zastawy stołowej znalezionej na terenie Niemiecsailko | Wikipedia CC-BY SA 3.0

W 1992 r. pewien Anglik zgubił na swoim polu, w okolicach wioski Hoxne, młot. O pomoc w jego odnalezieniu poprosił znajomego, który miał wykrywacz metali. Młota nie znaleźli, ale okazało się, że pod ziemią zakopano złotą biżuterię, niemal 15 tys. rzymskich monet i srebrne łyżki. Wartość znaleziska oszacowano na 1,75 mln funtów.

Średniowieczne kosztowności w 2007 r. znalazł też obywatel Austrii, który w swoim ogródku powiększał oczko wodne. Wszystko, co znalazł, zapakował do worków i umieścił w piwnicy. Tłumaczył, że nie zdawał sobie sprawy z tego, że mogą być coś warte. Precjoza pokryte były grubą warstwą ziemi, a on nie zadał sobie trudu, by je oczyścić. Gdy kilka lat później przygotowywał się do przeprowadzki, przypomniał sobie o znalezisku. Zdjęcia niektórych jego elementów zamieścił w internecie i poprosił o pomoc w ich identyfikacji. Zamiast tego usłyszał poradę, by zgłosił się do urzędników. XIV-wieczne artefakty znalezione przez mieszkańca Wiener Neustadt były bogato zdobione i zostały uznane za jeden z największych skarbów odkrytych na terenie Austrii.

Wartość skarbu z Hoxne oszacowano na 1,75 mln funtówMike Peel | CC BY-SA 4.0

Jednym z najszybszych odkryć, do tego dokonanych przez najmłodszego znalazcę, jest skarb z Hockley. W maju 2009 r. kilka minut po tym, jak trzylatek zaczął bawić się wykrywaczem metali swojego ojca, znalazł w ziemi złoty medalion z początku XVI wieku. Według ekspertów mógł on należeć do członka rodziny królewskiej. Ojciec chłopca mówił dziennikarzom: "Poszukiwanie skarbów od 15 lat jest moim hobby, ale nigdy nie znalazłem czegoś takiego". Wartość zawieszki oszacowano na 2,5 mln funtów.

W tym samym roku niedaleko brytyjskiego Lichfield emeryt hobbystycznie zajmujący się poszukiwaniem skarbów odnalazł 3500 przedmiotów, wśród nich było 5 kg złotych i niemal 1,5 kg srebrnych. Skarb wyceniono na 3,26 mln funtów. Dziś m.in. zdobione kamieniami rękojeści mieczy i złote pierścienie zaręczynowe znajdują się w British Museum w Londynie.

Polskie skarby to głównie monety

W Polsce również dokonywano przypadkowych odkryć, jednak znacznie mniejszych niż te za granicą. W 1987 r. na terenie Głogowa dwaj mężczyźni pracujący na terenie ogródków działkowych trafili na kilkadziesiąt starych monet. Skarb liczył ich w sumie 20 638 całych srebrnych, kilka tysięcy ich fragmentów oraz siedem sztabek i jedną bryłkę srebra. W 2015 roku dwa gliniane garnki pełne srebrnych monet znaleziono w województwie lubuskim.

Z kolei rolnik spod Jasła (woj. podkarpackie) w trakcie oglądania swojego zboża zauważył wystające z gleby złote druty. Okazało się, że to trzy bransolety pochodzące z epoki brązu. Mężczyzna za swoje znalezisko dostał 50 tys. złotych nagrody z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Zabytkowe bransolety trafiły do Muzeum Podkarpackiego w Krośnie.

W 2015 roku na brzegu jeziora pod Szczecinkiem wędkarze szukali robaków. Jednak zamiast przynęty znaleźli arabskie monety sprzed tysiąca lat. Większość z nich została wybita w Samarkandzie. Na Pomorze trafiły najprawdopodobniej przez skandynawskich kupców.

Na początku lutego 2016 r. do urzędników z Wałbrzycha zgłosił się mężczyzna, który w pobliskim lesie znalazł dwa dzbany wypełnione praskimi groszami. Miejsce zostało sprawdzone przez służby konserwatorskie i archeologiczne, ale więcej skarbów nie znaleziono. Z wnioskiem o nagrodę dla znalazcy wystąpił do ministerstwa wojewódzki konserwator zabytków.

Nie o wszystkich odkryciach jednak się dowiadujemy, a jeśli już, to czasami zbyt późno. Tak się stało ze skarbem z Zagórzyna koło Kalisza. Jesienią 1926 lub wiosną następnego roku właściciele pola położonego w tejże wsi znaleźli duży kocioł, w którym było m.in. 20 kg srebrnych monet rzymskich, monety złote, a także sześć unikatowych złotych medalionów z IV w. oraz złota figurka. Część przedmiotów, w tym kilka medalionów, przetopiono. Dwa ocalałe znajdują się w muzeach w Nowym Jorku i Berlinie.

Berło Zygmunta I Starego z klasztornego skarbca

Są też skarby, które nigdy nie zostały utracone, a raczej na lata zapomniane. Tak było z ostatnim odkryciem spod Wawelu. W marcu 2016 roku w Krakowie w trakcie prac inwentaryzacyjnych w skarbcu klasztoru dominikanów odnaleziono fragmenty berła królewskiego. Znajdują się na nich inskrypcje, które są skrótem od słów "Sigismundus Primus Dei Gratia Rex Poloniae" ("Zygmunt Pierwszy z Bożej łaski król Polski"). Dodatkowo widnieją na nich herby Polski (Orzeł) i Litwy (Pogoń). To prawdopodobnie fragment berła Zygmunta I Starego.

– To obiekty klasy zero, są bezcenne – podkreśla Karolina Nowak, historyk prowadząca prace w klasztorze.

Złote okucia mogły być elementem berła królewskiegoKarolina Nowak

Autor: Tamara Barriga / Źródło: TVN24 Wrocław

Źródło zdjęcia głównego: Muzeum Narodowe we Wrocławiu

Pozostałe wiadomości

Jestem gotowy odejść ze stanowiska prezydenta, jeśli przyniesie to pokój w Ukrainie lub doprowadzi do przyjęcia jej do NATO - powiedział w niedzielę prezydent Wołodymyr Zełenski. Odniósł się również do udziału prezydenta USA Donalda Trumpa w negocjacjach pokojowych z Rosją.

"Jestem gotowy odejść". Deklaracja Zełenskiego

"Jestem gotowy odejść". Deklaracja Zełenskiego

Źródło:
Reuters, PAP

Bardzo dobre, doskonałe - tak określił spotkanie z prezydentem Andrzejem Dudą Donald Trump. Dodał, że "to fantastyczny facet", a "Polska to wspaniały przyjaciel". Ich rozmowa trwała około 10 minut i odbyła się w sobotę na marginesie konferencji konserwatystów pod Waszyngtonem.

"To fantastyczny facet". Donald Trump o Andrzeju Dudzie

"To fantastyczny facet". Donald Trump o Andrzeju Dudzie

Źródło:
tvn24.pl

Papież Franciszek w oświadczeniu, przygotowanym wcześniej i opublikowanym w niedzielę przez służby prasowe Watykanu, przekazał, że z "ufnością kontynuuje kurację". W najnowszym komunikacie o jego stanie zdrowia poinformowano, że miał "spokojną noc" i odpoczął". Dzień wcześniej doszło do pogorszenia stanu 88-letniego Franciszka.

Papież z "ufnością kontynuuje kurację"

Papież z "ufnością kontynuuje kurację"

Aktualizacja:
Źródło:
Reuters, PAP

Choć temperatura jest dodatnia i trwa odwilż, wiele osób postanowiło spacerować w niedzielę po zamarzniętej tafli Jeziorka Kamionkowskiego w Parku Skaryszewskim. Do równie niebezpiecznych sytuacji dochodzi na Jeziorku Czerniakowskim. Na lód wchodzą dorośli z dziećmi.

Trwa odwilż, lód szybko topnieje, a na zamarzniętych jeziorach całe rodziny

Trwa odwilż, lód szybko topnieje, a na zamarzniętych jeziorach całe rodziny

Źródło:
Kontakt24

W Drelowie (woj. lubelskie) wciąż trwają poszukiwanie pozostałości kosmicznej skały, która we wtorek przemknęła przez niebo. W niedzielę udało się odnaleźć najcięższy jak do tej pory odłamek meteorytu. Obiekt waży nieco ponad pół kilograma.

Meteoryt z Drelowa. Znaleziono jego masę główną

Meteoryt z Drelowa. Znaleziono jego masę główną

Źródło:
Skytinel, tvnmete.pl

Nie wszystkim obywatelom USA podoba się polityka prowadzona przez Donalda Trumpa. W mediach społecznościowych pojawiło się nagranie, które ma pokazywać masowy protest na ulicach Filadelfii przeciwko decyzjom prezydenta. Miasto się zgadza - ale tego dnia ludzie wyszli tam na ulice z innego powodu.

Protest w Filadelfii przeciwko Trumpowi? Co się tu nie zgadza

Protest w Filadelfii przeciwko Trumpowi? Co się tu nie zgadza

Źródło:
Konkret24

W przededniu trzeciej rocznicy inwazji zbrojnej, w nocy z soboty na niedzielę, armia rosyjska użyła do ataku na Ukrainę 267 dronów - poinformowały ukraińskie siły powietrzne. Takiej liczby wrogich bezzałogowców wojsko ukraińskie nie odnotowało od początku agresji.  

Największy atak od początku agresji. Rosja wysłała ponad 250 dronów

Największy atak od początku agresji. Rosja wysłała ponad 250 dronów

Źródło:
PAP, Suspilne, NV

Niemcy w niedzielę wybierają nowy parlament. Wyborcy, którzy pytani byli o swoje polityczne decyzje na ulicach, wspominają między innymi o skrajnie prawicowej partii AfD. Niektórzy uważają ją za "ostatnią nadzieję" dla Niemiec, inni za zagrożenie i ugrupowanie z faszystowską retoryką. Uprawnionych do głosowania jest 59,2 mln Niemców, w sondażach prowadzi blok partii chadeckich CDU/CSU.

AfD jako "ostatnia nadzieja" czy "zagrożenie dla Niemiec". Co mówią niemieccy wyborcy

AfD jako "ostatnia nadzieja" czy "zagrożenie dla Niemiec". Co mówią niemieccy wyborcy

Źródło:
TVN24, PAP

Kobieta jest w ósmym miesiącu ciąży, ale nie chciała korzystać z noclegowni, bo musiałaby się rozdzielić ze swoim mężem. Dlatego rozbili namiot w jednym z łódzkich parków. Tam mieszkali, nawet podczas mrozów. Dzięki strażnikom miejskim, urzędnikom i wolontariuszom mają już dach nad głową.

Jest w ósmym miesiącu ciąży, mieszkała z mężem w namiocie w miejskim parku

Jest w ósmym miesiącu ciąży, mieszkała z mężem w namiocie w miejskim parku

Źródło:
tvn24.pl

Mieszkaniec Józefowa nad Wisłą wyszedł z domu. Kiedy po trzech godzinach nie wrócił, jego żona zawiadomiła policję. Policjanci znaleźli mężczyznę stojącego w nurcie rzeki. Był osłabiony, trafił do szpitala.

Wyszedł z domu i zaginął. Stał w lodowatej rzece, gdy go znaleźli

Wyszedł z domu i zaginął. Stał w lodowatej rzece, gdy go znaleźli

Źródło:
tvn24.pl

Trzeba było wyciąć 29 klonów i topoli rosnących wzdłuż drogi powiatowej w Kisielicach (Warmińsko-Mazurskie). Ktoś podciął drzewa w taki sposób, że mogły przewrócić się na jezdnię. Policja szuka sprawcy. 

Ktoś podciął 29 drzew rosnących wzdłuż drogi

Ktoś podciął 29 drzew rosnących wzdłuż drogi

Źródło:
PAP

Marian Turski spoczął na Cmentarzu Żydowskim w Warszawie. Byłego więźnia obozu Auschwitz, historyka i dziennikarza, współtwórcę Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN żegnali podczas prywatnej uroczystości bliscy, przyjaciele oraz przedstawiciele władz państwowych. - Marian, choć niewielki posturą, był naprawdę twardy, odważny i przekonany o swojej misji. Przeżył piekło Auschwitz, ale nigdy nie pozwolił, by nienawiść zatruła jego serce - mówił Piotr Wiślicki, przyjaciel zmarłego i przewodniczący Stowarzyszenia Żydowski Instytut Historyczny.

Pożegnanie Mariana Turskiego. "Przeżył piekło Auschwitz, ale nigdy nie pozwolił, by nienawiść zatruła jego serce"

Pożegnanie Mariana Turskiego. "Przeżył piekło Auschwitz, ale nigdy nie pozwolił, by nienawiść zatruła jego serce"

Źródło:
PAP

Psychiatra, profesor Tadeusz Pietras powiedział w TVN24, że co piąty senior w Polsce "cierpi na zaburzenia nastroju o charakterze depresji". To - jak wskazał - dużo większy odsetek niż w państwach zachodnich. - Na depresję składa się pewien komplet objawów. Nigdy wszystkie objawy nie występują u wszystkich osób. Czasami depresja może mieć charakter maskowany - wyjaśnił.

Choruje co piąty senior. "Nigdy wszystkie objawy nie występują u wszystkich osób"

Choruje co piąty senior. "Nigdy wszystkie objawy nie występują u wszystkich osób"

Źródło:
TVN24

Nadchodzące dni przyniosą przewagę chmur, choć niewykluczone są miejscowe przejaśnienia lub rozpogodzenia. Lokalnie będą pojawiać się mgły ograniczające widzialność. Będzie cieplej.

Nawet 12 stopni. Cena, jaką zapłacimy za ciepło, to chwilami przygnębiająca aura

Nawet 12 stopni. Cena, jaką zapłacimy za ciepło, to chwilami przygnębiająca aura

Źródło:
tvnmeteo.pl

Bomba ekologiczna - tak mówi się o skażonych terenach po dawnych zakładach chemicznych Zachem w Bydgoszczy. Miasto nie jest w stanie wziąć na siebie kosztów oszyszczenia, które są szacowane na kilka miliardów złotych. Bez pomocy państwa lub Unii Europejskiej jest to niemożliwe. Hydrogeolog dr hab. inż. Mariusz Czop, profesor Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie mówi wprost o "gigantycznej porażce naszego państwa".

To tykająca bomba ekologiczna. "Gigantyczna porażka naszego państwa"

To tykająca bomba ekologiczna. "Gigantyczna porażka naszego państwa"

Źródło:
tvn24.pl

Miliarder, 94-letni Warren Buffet, sprzedał pod koniec 2024 roku akcje o wartości ponad 134 miliardów dolarów. Zwiększył tym samym zapas gotówki firmy Berkshire, w której jest prezesem, do rekordowej sumy 334 miliardów dolarów - wynika z rocznego raportu. Nie wyjaśnia jednak powodów swojej decyzji.

Warren Buffet pozbywa się kolejnej puli akcji. Analitycy spekulują dlaczego

Warren Buffet pozbywa się kolejnej puli akcji. Analitycy spekulują dlaczego

Źródło:
PAP

Hunter Schafer, transpłciowa gwiazda popularnego serialu młodzieżowego "Euforia", oznajmiła, że ​​w jej nowym paszporcie amerykańskim widnieje informacja o niej jako o mężczyźnie. Schafer przekazała, że przy wypełnianiu dokumentów zaznaczyła płeć żeńską - podała BBC.

Nowy paszport zszokował gwiazdę "Euforii". "Nie wierzyłam, że to się naprawdę wydarzy"

Nowy paszport zszokował gwiazdę "Euforii". "Nie wierzyłam, że to się naprawdę wydarzy"

Źródło:
BBC

Mieszkaniec Rzyków w powiecie andrychowskim stracił przytomność. Natychmiast zareagowali pozostali mieszkańcy budynku, którzy pod nadzorem strażaka po służbie prowadzili resuscytację krążeniowo-oddechową, tworząc "łańcuch przeżycia".

36-latek zasłabł, reanimowali go na zmianę sąsiedzi

36-latek zasłabł, reanimowali go na zmianę sąsiedzi

Źródło:
tvn24.pl

W sobotę wieczorem pracownicy rządu federalnego USA otrzymali e-maile z działu kadr Biura Zarządzania Personelem Stanów Zjednoczonych (OPM), z prośbą o przesłanie informacji co udało się im zrobić w pracy w minionym tygodniu - donosi Reuters. Brak odpowiedzi ma być podstawą do zwolnienia z pracy. Chwilę wcześniej Musk zapowiedział takie działanie w serwisie X.

"Co robiłeś w zeszłym tygodniu?" Musk przepytuje urzędników, za brak odpowiedzi grozi zwolnieniami

"Co robiłeś w zeszłym tygodniu?" Musk przepytuje urzędników, za brak odpowiedzi grozi zwolnieniami

Źródło:
Reuters, X, PAP, tvn24.pl

Ceny pączków w zbliżający się tłusty czwartek powinny zostać na stabilnym poziomie, pomimo, że koszty podstawowych produktów wykorzystywanych do ich smażenia, takich jak jaja, masło i mąka, wzrosły - ocenił BNP Paribas. Z kolei za cukier i olej piekarnie zapłacą mniej. Ile trzeba będzie zapłacić za pączki w zbliżający się Tłusty Czwartek?

Z lukrem, z konfiturą i te dietetyczne. Ile zapłacimy za pączki w Tłusty Czwartek?

Z lukrem, z konfiturą i te dietetyczne. Ile zapłacimy za pączki w Tłusty Czwartek?

Źródło:
PAP

- Przyszłość jest naturalną konsekwencją naszych działań tu i teraz. Tylko na nią jeszcze mamy wpływ. Dlatego tak ważne, żeby dobrze się do niej przygotować - mówi Natalia Hatalska, założycielka i dyrektorka infuture.institute – instytutu badań nad przyszłością. W rozmowie z tvn24.pl wskazuje, że kolejnym obszarem, który ludzkość będzie próbować cyfryzować są zmysły. -Doświadczenia cyfrowe mają w ten sposób stać się pełniejsze - wyjaśnia.

Po cyfryzacji informacji i relacji czas na zmysły. "Czy w przyszłości nie będą nam potrzebne ciała?"

Po cyfryzacji informacji i relacji czas na zmysły. "Czy w przyszłości nie będą nam potrzebne ciała?"

Źródło:
tvn24.pl

Skute lodem o tej porze roku jezioro White Bear Lake w stanie Minnesota to zwyczajny widok. Ale uwięziony w nim samochód marki Buick to, zdaniem miejscowych, "coś niezwykłego".

Auto uwięzione w zamarzniętym jeziorze. Właściciel zwleka, policjanci apelują

Auto uwięzione w zamarzniętym jeziorze. Właściciel zwleka, policjanci apelują

Źródło:
CBS News
Leki, psychodeliki i elektrowstrząsy. Jak naukowcy szukają źródła depresji

Leki, psychodeliki i elektrowstrząsy. Jak naukowcy szukają źródła depresji

Źródło:
tvn24.pl
Premium
Tak wytrenowano chińską AI

Tak wytrenowano chińską AI

Źródło:
tvn24.pl
Premium
Pan Schmidt daje żółtą kartkę, "księgowy" może stracić stołek. Dokąd zmierzają Niemcy?

Pan Schmidt daje żółtą kartkę, "księgowy" może stracić stołek. Dokąd zmierzają Niemcy?

Źródło:
tvn24.pl
Premium

W najnowszym "Kadrze na kino" Ewelina Witenberg podsumowała najważniejsze wydarzenia ze świata filmu i muzyki w mijającym tygodniu. W programie między innymi o remake'u klasycznego horroru "Nosferatu", wyczekiwanym powrocie serialu "Biały Lotos", nowej roli Cezarego Pazury i planowanym występie AC/DC tego lata w Polsce.

"Nosferatu" w nowej odsłonie, powraca "Biały Lotos", AC/DC zagra w Polsce

"Nosferatu" w nowej odsłonie, powraca "Biały Lotos", AC/DC zagra w Polsce

Źródło:
tvn24.pl