Po wtorkowym wstrząsie w kopalni Rudna w Polkowicach (woj. dolnośląskie) ratownicy szukają sześciu zaginionych górników. Z dwoma z nich mają kontakt wzrokowy. Do zawału doszło w magazynie w którym nie prowadzono eksploatacji. - Tam teoretycznie nie powinno się to wydarzyć. To było nie do przewidzenia. To klęska z naturą, przegraliśmy z naturą - mówił na antenie TVN24 Jerzy Markowski, ekspert ds. górnictwa.
Dwie osoby nie żyją, dziewięć zostało poszkodowanych, a sześć jest wciąż poszukiwanych - to tragiczny bilans wstrząsu do jakiego doszło we wtorkowy wieczór na terenie zakładów górniczych Rudna w Polkowicach. Trwa akcja poszukiwawcza i próby dotarcia do zaginionych górników. Szuka ich kilkudziesięciu ratowników. - Ważne, by uratować tych, którzy są do uratowania, a nie pozabijać tych którzy ratują - podkreślał na antenie TVN24 Jerzy Markowski, ekspert ds. górnictwa.
"Górnicy muszą wiedzieć, że nie zostaną sami"
Zlokalizowano sygnały z nadajników górników, a to powinno ułatwić pracę ratowników. Jednak ze względu na trudne warunki panujące pod ziemią dotrzeć do nich nie jest łatwo. Wyrobiska są zasypane skałami po strop. - Ponad tysiąc metrów pod ziemią całkowicie zakopanego wyrobiska to czasem droga do przebycia w kilkanaście godzin - mówił Markowski. Dlatego tak naprawdę trudno przewidzieć kiedy grupy ratownicze dotrą do zaginionych mężczyzn.
- Niezależnie od tego ile potrwa to ratownicy ich nie zostawią. Górnicy muszą wiedzieć i wiedzą o tym, że nigdy nie zostaną pod ziemią sami - podkreślał gość "Wstajesz i Wiesz".
Wstrząs naturalny, niezależny od człowieka
Ekspert tłumaczył, że w górnictwie miedzi wstrząsy czasami prowokowane są przez górników. Wszystko po to, by rozładować koncentrujące się w górotworze napięcie. I uniknąć samoistnego zawału. - Tutaj doszło do wstrząsu w miejscu, gdzie nie prowadzi się eksploatacji (w magazynie maszyn ciężkich - przyp. red.). Tam teoretycznie nie powinno być żadnej przyczyny powodującej wstrząs. Jednak do niego doszło, a siła była olbrzymia i nieporównywalna z tym co działo się dotychczas - relacjonował Markowski. To co się stało nazwał "podziemnym trzęsieniem ziemi". - Tego nie można było przewidzieć - podkreślał.
Autor: tam/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: tvn24