Szybowcem nad Himalajami. Zobacz trening przed wielkim wyczynem

Sebastian Kawa w Sudetach przygotowuje się do przelotu nad Himalajami
Sebastian Kawa w Sudetach przygotowuje się do przelotu nad Himalajami
Źródło: D. Wudniak | TVN24 Wrocław

Sebastian Kawa chce szybowcem przelecieć nad najwyższymi górami na świecie. Na razie jednak trenuje w dolnośląskich Sudetach. Ćwiczeniom jednego z najlepszych pilotów przyglądał się reporter TVN24.

- Przygotowujemy się tutaj, bo nie ma w Polsce drugiego takiego lądowiska, gdzie może być trudno wylądować – mówi Sebastian Kawa, pilot szybowców i dziewięciokrotny mistrz świata w konkurencjach związanych z lotami na tego typu samolotach.

– Jesteśmy na obozie dla pilotów fascynujących się przelotami w górach. Takich, którzy lubią coś więcej, niż tylko zwyczajne latanie nad płaskim terenem – dodaje.

Pierwszy taki wyczyn

Jak wyjaśnia, w Himalajach nikt jeszcze szybowcem nie latał.

- Było kilka przelotów nad Mount Everestem za pomocą silnika, albo lotniami czy paralotniami. Albo też ktoś wszedł i zleciał z Himalajów. Ale nikt przy pomocy prądów powietrznych na szczyty jeszcze się nie dostał – tłumaczy.

Przyznaje też, że w tamtym rejonie świata lotnictwo szybowcowe nie istnieje. Ludzie korzystają tam z lotni i paralotni. Do przemieszczania używają małych samolotów pasażerskich.

- Latanie na szybowcach to sport, który narodził się w Europie i Europa w nim przoduje – podkreśla Kawa.

Liczą na pogodę

Według planów szybowcowa wyprawa nad Himalajami ma się odbyć w listopadzie. Ale jej początek nastąpi dużo wcześniej. Już w przyszłym tygodniu w trasę ma wyruszyć samolot, który dotrze na lotnisko… drogą morską.

- Z lotniska do najbliższych szczytów będzie około 70 km. Do najwyższych zaś około 300 kilometrów – wylicza pilot. - Ale to dla szybowca nie jest znaczna odległość. Na takich samolotach przelatywano już nawet 3000 km w ciągu dnia – przyznaje.

Według niego trudnością mogą być warunki pogodowe.

- W listopadzie zaczynają się tam potężne wiatry, prądy strumieniowe – mówi Kawa. - Takie wiatry, powstające na granicy cieplnych i chłodnych mas powietrza, potrafią się rozpędzić do przeszło 400 km na godzinę – dodaje. I tłumaczy, że zbyt intensywne będą przeszkadzały w lotach.

- Ale turbulencje i wiatr o prędkości około 100 km na godzinę, który utrudnia latanie na paralotni, dla szybowca nie jest przeszkodą. Liczymy, że w takie warunki trafimy – przyznaje z nadzieją.

Tu trenuje Sebastian Kawa:

Mapy dostarcza Targeo.pl

Autor: dr/mz / Źródło: TVN24 Wrocław

Czytaj także: