Łukasz R., jeden z byłych policjantów skazanych za przekroczenie uprawnień i znęcanie się nad pozbawionym wolności Igorem Stachowiakiem, chciał ułaskawienia. Wniosek o akt łaski sporządziła żona mężczyzny. Pismo nie trafi jednak na biurko prezydenta, bo nie zostało pozytywnie zaopiniowane przez sąd.
Łukasz R. to policjant, który Igora Stachowiaka raził paralizatorem. Mężczyzna został prawomocnie skazany na dwa lata i sześć miesięcy pozbawienia wolności. R. dostał także ośmioletni zakaz wykonywania zawodu policjanta. Wniosek o ułaskawienie Łukasza R. złożyła jego żona. Wniosek nie trafi jednak na biurko prezydenta Andrzeja Dudy, bo nie dostał pozytywnej opinii od wrocławskiego sądu. Sprawę jako pierwszy opisał portal onet.pl. OGLĄDAJ NA ŻYWO W TVN24 GO >>>
Wniosek o ułaskawienie nie trafi do prezydenta
Biuro prasowe Sądu Okręgowego we Wrocławiu - w rozmowie z redakcją TVN24 - potwierdza, że ułaskawienia dla R. nie będzie. Wszystko dlatego, że Sąd Rejonowy dla Wrocławia Śródmieście negatywnie zaopiniował wniosek żony skazanego policjanta. A sąd okręgowy wydał postanowienie o podtrzymaniu tej opinii. - To postanowienie zamyka dalszą drogę dla sprawy – słyszymy w biurze prasowym wrocławskiego sądu. Jak pisze onet.pl, "gdyby wniosek o ułaskawienie uzyskał choć jedną opinię pozytywną, sprawa trafiłaby do Wydziału ds. Ułaskawień Prokuratury Krajowej, która zdecydowałaby, czy skierować ją dalej do prezydenta".
To on raził zatrzymanego paralizatorem
Sąd tak opisywał zachowanie R. wobec Stachowiaka: - Działając w zamiarze bezpośrednim, wspólnie i w porozumieniu (...), przekroczył uprawnienia w zakresie realizacji zadań ustawowych policji oraz znęcał się fizycznie i psychicznie nad pozbawionym wolności Igorem Stachowiakiem, trzykrotnie użył z odległości wobec zatrzymanego urządzenia taser (...), co spowodowało u pokrzywdzonego cierpienia fizyczne wywołane przez prąd elektryczny przepływający przez jego ciało".
Obrońca Łukasza R. w mowie końcowej podkreślał, że zgromadzony w sprawie materiał dowodowy wskazuje jedynie na to, że jego klient naruszył zasadę niełączenia środków przymusu bezpośredniego. - Bez wątpienia oskarżony nie miał prawa łączyć dwóch środków przymusu bezpośredniego, w tym tak zwanego tasera – mówił mecenas Zbigniew Piątkowski. Według prawnika, R. i pozostali oskarżeni nie mieli zamiaru znęcać się nad 25-latkiem. - Działali zaś w stanie wyższej konieczności – podkreślał Piątkowski.
Chcą kasacji od wyroku
W lutym do Sądu Najwyższego trafiła kasacja Rzecznika Praw Obywatelskich w sprawie śmierci Igora Stachowiaka. RPO chce ponownego rozpoznania sprawy policjantów skazanych za przekroczenie uprawnień i znęcanie się nad 25-latkiem. RPO uważa, że sądy obu instancji popełniły błędy przy ustalaniu przyczyn zdarzenia. Wcześniej, jesienią 2020 roku, kasację od wyroku złożyło też trzech z czterech byłych już policjantów. Wśród nich był także Łukasz R.
Śmierć w komisariacie
25-letni Igor Stachowiak został zatrzymany 15 maja 2016 roku na wrocławskim Rynku. Kilka godzin później zmarł. Do nagrań pokazujących, jak wyglądała policyjna interwencja, dotarł Wojciech Bojanowski, reporter "Superwizjera" TVN.
Na nagraniach z kamery umieszczonej w paralizatorze widać leżącego na podłodze policyjnej toalety 25-letniego Stachowiaka. Jest skuty kajdankami i kilkukrotnie rażony prądem. Śledztwo w sprawie śmierci mężczyzny prowadziła Prokuratura Okręgowa w Poznaniu. Po jego zakończeniu oskarżono czterech - byłych już - policjantów. Zdaniem śledczych mężczyźni przekroczyli uprawnienia i znęcali się nad pozbawionym wolności zatrzymanym. Byłym mundurowym groziło do 12 lat więzienia.
W lutym 2021 roku Prokuratura Regionalna w Poznaniu podtrzymała decyzję o umorzeniu śledztwa w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci mężczyzny. Rozgoryczenia nie krył ojciec chłopaka. - Bez wątpienia, gdyby nie spotkał policjantów, toby nadal żył – uważa Maciej Stachowiak.
Źródło: TVN24 Wrocław, onet.pl
Źródło zdjęcia głównego: Superwizjer TVN