Relacje sąsiedzkie tych dwóch mężczyzn nie należały do wzorcowych. Mariusz D., prawdopodobnie podczas kolejnej scysji, zaatakował swoją ofiarę. Złamał mu nos, a także poważnie ranił jego dłonie mieczem samurajskim, tnąc ostrzem aż do kości. Ciężkie obrażenia być może nigdy nie pozwolą ofierze powrócić do wykonywania zawodu.
Obaj mężczyźni są mieszkańcami Zgorzelca (woj. dolnośląskie). Jak przyznaje Tomasz Czułowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze, tłem całej sprawy może być sąsiedzki konflikt. W niedzielę nastąpiła jego eskalacja. 42-letni Mariusz D. zaatakował swojego sąsiada kataną.
- Zadawał mu ciosy pięściami w twarz, a także przy użyciu miecza japońskiego, typu katana, zadał mu szereg ciosów w ręce i głowę - mówi prokurator.
Pokrzywdzony doznał złamania nosa z przemieszczeniem kości. Poważniej ucierpiały jednak jego dłonie, szczególnie przy kciukach. Ostrze przecięło ścięgna, stawy i tętnice, powodując u ofiary, będącej chirurgiem, kalectwo uniemożliwiające pracę w zawodzie.
Skąd miecz?
Mariusz D. został zatrzymany. Prokurator przedstawił mu zarzut spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Sprawca przyznał się, ale prokuratura na razie nie chce zdradzać, jak się tłumaczył. Został tymczasowo aresztowany na trzy miesiące. Grozi mu do 15 lat więzienia.
Śledczy ustalają teraz, w jaki sposób 42-latek wszedł w posiadanie miecza. Na pewno nie był kolekcjonerem broni białej.
Pokrzywdzony cały czas przebywa w szpitalu, musiał być operowany. Prokuratura będzie ustalać, jaki dokładnie charakter mają obrażenia przez niego odniesione.
Do zdarzenia doszło w Zgorzelcu:
Autor: ib/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock