Nie wiadomo, jak długo dwa psy z Ratowic na Dolnym Śląsku pozostawały bez opieki. Przez wiele miesięcy dokarmiała je starsza kobieta. Za schronienie służyła im jedna, niczym nieocieplona buda. Jeden pies nie wytrzymał siarczystych mrozów. Drugi - Roger - wałęsał się po wsi ze starym, źle zrośniętym złamaniem łapy, sprawiającym mu ciągły ból.
O psach pozostawionych na pastwę losu dowiedziała się wolontariuszka Jelczańskiego Stowarzyszenia dla Zwierząt mieszkająca w Ratowicach. Starsza kobieta - również mieszkanka wsi - przekazała jej, że od dłuższego czasu dokarmiała zwierzęta na jednej z posesji.
- Według relacji tej pani jeden pies zamarzł. Na posesji była tylko jedna, nieocieplona buda. Właściciele wyjechali za granicę. Kontaktowaliśmy się z nimi, ponoć zostawili psy pod opieką kuzyna, przekazywali mu pieniądze na ich utrzymanie. Staramy się obecnie to zweryfikować i ustalić dane tego mężczyzny – mówi Karolina Piech z jelczańskiego stowarzyszenia.
Źle zrośnięte złamanie
Roger - tak został nazwany kundelek, który przeżył srogą zimę - jadł resztki obiadowe, rozmokniętą karmę, mleko. Co tylko mu przyniesiono. Starszej kobiecie zdarzało się nie zamknąć furtki po odwiedzinach, pies potrafił błąkać się godzinami po wsi. Nie dość, że Roger został bez swojego kompana, to doskwierało mu jeszcze stare, źle zrośnięte złamanie przedniej łapy, sprawiające chroniczny ból i utrudniające poruszanie się.
Podczas jednej ze swoich samotnych wędrówek po ulicy Roger został złapany i przewieziony do weterynarza. Bał się, próbował gryźć. Rentgen wykazał, że złamanie może mieć dwa, trzy lata. Niezbędna będzie operacja. Wyniki krwi nienajgorsze. Został odrobaczony i zaszczepiony.
Kundelek przebywa obecnie w domu tymczasowym we Wrocławiu. Kiedy wróci do formy fizycznej i psychicznej, stowarzyszenie postara się znaleźć mu dom stały. Na razie zbiera pieniądze na jego leczenie.
Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Jelczańskie Stowarzyszenie dla Zwierząt