Wojewoda dolnośląski spotka się w niedzielę z włodarzami powiatu kłodzkiego. Cel: przyspieszenie wypłat zasiłków oraz jak najpełniejsza pomoc poszkodowanym w powodzi. Jak przekazał wojewoda, do tej pory tylko 27 z ponad 130 poszkodowanych gmin "w ogóle złożyło jakieś wnioski" o pomoc. - Jestem przekonany, że ten proces musi gwałtownie przyspieszyć - zapewnił Marcin Kierwiński, pełnomocnik rządu do spraw odbudowy po powodzi.
Trwają procedury związane ze składaniem wniosków i wypłatami zasiłków dla poszkodowanych w powodzi. Nie odbywa się to bez problemów. Wojewodowie zwracają uwagę na zastój ze strony gmin, natomiast samorządy tłumaczą się niewystarczającą liczbą urzędników.
- Wiele żeśmy ze swoich pieniędzy zrobili. Tutaj były podmyte fundamenty, pęknięte ściany. Spieszymy się przed zimą, ale już tych pieniędzy nie ma. A tutaj jeszcze trzeba kupić materiały, ocieplić fundamenty. Nie wiem, co zrobimy (...). Była komisja i od tamtej pory cisza - powiedziała reporterowi TVN24 jedna z mieszkanek Stronia Śląskiego.
Z informacji przekazanych przez Dolnośląski Urząd Wojewódzki wynika, że poszkodowanych we wrześniowej powodzi zostało 130 gmin, ale tylko 27 złożyło wnioski o zapomogi.
- Sam jestem zdenerwowany, że tak to wolno idzie. Apeluję do gmin o dobrą współpracę z administracją rządową, żebyśmy nie mieli takiej sytuacji jak teraz, że 27 gmin w ogóle wypełniło jakieś wnioski – przy czym samych zniszczonych gmin w różnym stopniu jest ponad 130. To oznacza, że albo nie ma tam poszkodowanych, albo nie zostały złożone wnioski - mówił podczas konferencji 15 listopada wojewoda Maciej Awiżeń.
"Jestem przekonany, że ten proces musi gwałtownie przyspieszyć"
- To, co najważniejsze, to pilna wypłata środków dla poszkodowanych. Tym zajmuje się MSWiA oraz bezpośrednio wojewodowie. (...) Tutaj jestem przekonany, że ten proces musi gwałtownie przyspieszyć - powiedział nam w sobotę Marcin Kierwiński, pełnomocnik rządu do spraw odbudowy po powodzi.
Jak powiedział, do tej pory udało wypłacić pierwszą transzę zasiłków z tzw. pomocy doraźnej. Chodzi o zapomogi w wysokości 2 i 8 tysięcy złotych. - Teraz czekamy na przyspieszenie wypłat zasiłków remontowych do 100 i do 200 tysięcy złotych. Natomiast to, co jest tym kluczowym obszarem, którym ja się zajmuję, to jest zbudowanie finansowania na właściwy proces odbudowy, czyli odtworzenie infrastruktury, która została uszkodzona - wyjaśniał Kierwiński.
Na jakie wsparcie mogą liczyć samorządowcy?
Kierwiński wskazał, że w pomoc powodzianom zaangażowanych jest kilka resortów. - Minister (edukacji - red.) Barbara Nowacka uruchomiła konkurs na remonty szkół, które ucierpiały w wyniku powodzi. Jest na to ponad 400 milionów złotych. Minister (sportu - red.) Sławomir Nitras uruchomił podobny program na odbudowę infrastruktury sportowej. Na bieżąco wypłacane są też środki na bieżące inwestycje. To wsparcie z rezerwy MSWiA - wyliczał w rozmowie z dziennikarzem TVN24.
Pełnomocnik rządu do spraw odbudowy powiedział również, że Bank Gospodarstwa Krajowego przygotował projekt dla samorządów dotyczący budowy nowych mieszkań komunalnych, które mogą posłużyć osobom dotkniętym powodzią.
- Przygotowujemy też z samorządowcami program odbudowy infrastruktury. Pieniądze z rezerwy MSWiA (100 milionów złotych - red.) zostały też skierowane do Wód Polskich, bo potrzebne jest oczyszczenie cieków wodnych, które wylały. To musi być zrobione przed zimą - dodał Marcin Kierwiński.
Wojewoda dolnośląski spotka się z włodarzami z powiatu kłodzkiego
W piątek RMF FM informowało, że minister MSWiA Tomasz Siemoniak oraz Marcin Kierwiński wezwali na rozmowę wojewodów dolnośląskiego oraz opolskiego. Chodziło o omówienie problemów lokalnych samorządowców w związku z formalnościami jakie muszą spełnić gminy, by mieszkańcy otrzymali zasiłki na odbudowę i remont domów oraz budynków gospodarczych. Jak podaje PAP, według nieoficjalnych informacji, ministrowie mieli zwrócić uwagę, że tempo wypłat zasiłków jest niezadowalające.
W niedzielę wojewoda dolnośląski wydał oświadczenie, w którym poinformował, że wraz z burmistrzem Kłodzka podjęli pilne działania, by przyspieszyć wypłaty zasiłków. Lokalne media informowały, że w Kłodzku nie wypłacono jeszcze ani jednego zasiłku na odbudowę lub remont. Burmistrz Michał Piszko mówił tvn24.pl, że do urzędu wojewódzkiego przesłano dotychczas sześć transz wniosków (pierwsza 6 listopada - przyp. red.) na łączną kwotę ponad 13 milionów złotych. Część z nich została w czwartek pozytywnie zaopiniowana.
"Środki dla pierwszych 107 rodzin na kwotę 10 254 000 złotych będą wypłacane już w pierwszych dniach tygodnia. Proces wypłat znacząco przyspieszy. Burmistrz zwrócił się też o wsparcie dodatkowymi urzędnikami, spoza gminy, by przyspieszyć działania Ośrodka Pomocy Społecznej. Wzorem wsparcia inżynierami budownictwa, w komisjach gminnych, także takie wsparcie zostanie udzielone jeszcze w tym tygodniu" - napisano w komunikacie.
Wojewoda Maciej Awiżeń wskazał, że tylko do tej pory 1050 rodzin z Kłodzka otrzymało pomoc doraźną, a więc zasiłki po 2 i 8 tysięcy złotych. Wypłacono również zasiłki po tysiąc złotych dla 550 rodzin.
Urząd wojewódzki poinformował również, że jeszcze w niedzielę odbędzie się spotkanie wojewody ze wszystkimi wójtami i burmistrzami powiatu kłodzkiego. "Celem naszych wspólnych działań musi być przyspieszenie wypłat zasiłków oraz jak najpełniejsza pomoc poszkodowanym w powodzi" - czytamy w komunikacie.
"Ludzie są tak zwyczajnie zmęczeni"
W rozmowach z dziennikarzami samorządowcy już od kilku dni wskazywali, że wypełnienie wszystkich procedur związanych ze złożeniem wniosków na zapomogi dla powodzian pochłania dużo czasu i wymaga zaangażowaniu wielu urzędników - przede wszystkim tych z Ośrodków Pomocy Społecznej, a są to jednostki, które mają też do wykonania inne zadania pomocowe.
Jak wygląda "ścieżka", którą muszą przejść urzędnicy i samorządowcy, by Kowalski mógł się ubiegać o zapomogę? U każdego z poszkodowanych przez powódź mieszkańców musi pojawić się komisja, która szacuje straty. W jej skład wchodzą pracownicy Ośrodka Pomocy Społecznej oraz inżynierowie z uprawnieniami budowlanymi. W Lądku-Zdroju już etap formowania komisji okazał się trudny.
- Jesteśmy małą gminą, nie mamy specjalistów z uprawnieniami, którzy mogliby szacować szkody, dlatego musieliśmy się zwrócić o pomoc. I stąd ta początkowa zadyszka. Ale zgłosiliśmy zapotrzebowanie i potrzebną pomoc otrzymaliśmy - tłumaczył burmistrz Lądka-Zdroju Tomasz Nowicki.
Komisje tworzą protokoły szacowania szkód, z których następnie trzeba wyliczyć kwotę zasiłku. Potem pozostaje wprowadzenie wniosku do systemu. - Musieliśmy poprosić o pomoc uprawnionych pracowników socjalnych, więc przyjeżdżali do nas ludzie z Kłodzka, z Wałbrzycha, z Wrocławia. My już jesteśmy od dwóch miesięcy w tym wirze pracy po kilkanaście godzin. Ludzie są już w urzędach i w ośrodku pomocy społecznej tak zwyczajnie zmęczeni i zaczynają się już też wykruszać - wskazywał Nowicki.
Dopiero, gdy wnioski znajdują się w systemie, urzędy wojewódzkie je opiniują i wnioskują o wypłatę środków z ministerstwa.
"To nie są sztampowe decyzje, każda jest inna"
Zastępca burmistrza Stronia Śląskiego, gdzie zakończył się dopiero etap prac komisji, tłumaczy, że świadczenia z pomocy doraźnej udawało się załatwiać szybciej niż zapomogi na odbudowę i remont, bo nie wiązały się z tak wieloma formalnościami.
- Te pierwsze wnioski na zasiłki dwóch i ośmiu tysięcy były bardzo prostymi wnioskami, na zasadzie uznaniowej: tak lub nie. Natomiast tutaj wnioski dotyczą strat. Przez każdą zniszczoną nieruchomość musi przejść specjalna komisja. U nas ten etap udało się już zamknąć, a teraz czeka nas typowo urzędnicza praca, czyli wydanie decyzji administracyjnej z uzasadnieniem. To nie są decyzje sztampowe, każda jest inna – tłumaczył w TVN24 Lech Kawecki, zastępca burmistrza w Stroniu Śląskim.
Z kolei burmistrz Lądka-Zdroju wspomniał, że mimo wszystko pewien "rytm administracyjny musi być utrzymany". - Mamy do czynienia z środkami publicznymi. Żaden pracownik komisji czy urzędu nie podpisze się pod decyzją, która nie jest pewna, bo my przecież też będziemy potem kontrolowani z wydatkowania tych środków - dodaje.
Popowodziowe zniszczenia na Dolnym Śląsku oszacowano na blisko 5 miliardów złotych.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24