Do pożaru przyjechali pierwsi. Widząc, że osoby będące w środku palącego się domu mają odciętą drogę ucieczki, musieli działać niekonwencjonalnie. Jeden z policjantów wszedł na dach przybudówki i przez okno odebrał 5-letnią, a następnie 6-miesięczną dziewczynkę.
W niedzielę nad ranem policja w Bogatyni (woj. dolnośląskie) zostali poinformowanie o pożarze w jednym z domów przy ul. Głównej. Kiedy dojechali na miejsce, zobaczyli, że z głównych drzwi wejściowych wydobywa się dym. Zostawili radiowóz na kogutach i zaczęli interweniować.
- Z uwagi na to, że drzwi wejściowe były zamknięte od wewnątrz, a w środku widoczne były płomienie, policjanci szukali innej drogi wejścia do budynku. Okazało się, że z tyłu znajdowały się drugie drzwi do mieszkania położonego na parterze, z którego dwie kobiety samodzielnie już opuściły mieszkanie - relacjonuje Agnieszka Goguł, oficer prasowy policji w Zgorzelcu.
Na pierwszym piętrze pozostały jednak osoby, które nie zdołały same uciec z płonącego budynku. Ogień i duże zadymienie nie pozwoliły funkcjonariuszom wejść na klatkę schodową. Trzeba było poszukać innej drogi ewakuacji.
Wyciągnął dzieci w pożaru
Wtedy jeden z policjantów zdobył się na czyn heroiczny. Wdrapał się na dach przybudówki domu, aby pomóc dzieciom. Najpierw odebrał przez okno 5-latkę, chwilę później przejął 6-miesięczną dziewczynkę.
Kiedy dzieci były bezpieczne - już z wykorzystaniem drabiny - funkcjonariusze ewakuowali resztę mieszkańców. Dzięki sprawnej reakcji, nikt nie został poszkodowany. Jedynie 97-letnia lokatorka jednego z mieszkań została przewieziona do szpitala na obserwację z uwagi na podeszły wiek.
W międzyczasie na miejsce przybyło 6 zastępów straży pożarnej, która szybko poradziła sobie z ogniem.
Do pożaru doszło w Bogatyni:
Autor: ib/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: KPP Zgorzelec