Od przeszło trzech lat w różnych sądach trwa debata, czy Marcin G. - skazywany za gwałty - powinien zostać objęty przepisami "ustawy o bestiach" i trafić do specjalnego ośrodka w Gostyninie. W tym czasie przestępca zdążył opuścić więzienie, zgwałcić po raz kolejny, aby ostatecznie znów trafić za kratki.
Marcin G. po raz pierwszy skazany został za gwałt oraz usiłowanie gwałtu, których dopuścił się w 2008 roku. Jednej kobiecie w trakcie jego ataku udało się wyswobodzić i uciec. Druga nie miała tyle szczęścia. Sprawca był wyjątkowo brutalny. Dostał karę 3 lat i 8 miesięcy więzienia.
Biegli przewidzieli przyszłość
Pod koniec odbywania przez niego kary, dyrektor Zakładu Karnego w Goleniowie złożył do sądu wniosek o izolację mężczyzny w specjalnym ośrodku w Gostyninie. Tym samym, gdzie przebywa m.in. Mariusz T., pedofil skazany w 1989 roku za zabójstwo czterech chłopców na karę śmierci, zamienioną potem na mocy amnestii na 25 lat więzienia.
Kadra więzienna uznała, że G. spełniał wszelkie warunki, które wskazane były w tzw. "ustawie o bestiach" i powinien zostać odseparowany od społeczeństwa. Zdanie to podzielił jeleniogórski sąd okręgowy. Biegli stwierdzili, że istnieje duże prawdopodobieństwo popełnienia podobnego czynu.
Kiedy zapadł wyrok, mężczyzna był już na wolności. Jego obrona odwołała się od tej decyzji. Sąd apelacyjny miał już jednak wątpliwości, czy sama ustawa o niebezpiecznych przestępcach jest zgodna z konstytucją. Skierował zatem zapytanie do Trybunału Konstytucyjnego. Sprawa utknęła w miejscu.
Gwałciciel ponownie skazany
Zwłoka doprowadziła do kolejnej tragedii. Wymienieni wyżej biegli nie pomylili się - Marcin G. znów zgwałcił. 17 września 2014 roku zaczaił się na spacerującą kobietę, zaszedł ją od tyłu i przewrócił na ziemię. Jedną ręką zakrył jej usta, drugą zaczął dotykać przez ubranie jej piersi i ud. Do stosunku seksualnego co prawda nie doszło, ale polski kodeks karny pod pojęciem gwałtu rozumie też inne czynności seksualne, którym towarzyszy przemoc lub groźba. Ofiara bez cienia wątpliwości wskazała swojego oprawcę. Wyraźnie zapamiętała wygląd Marcina G. Został aresztowany.
Napastnika po raz kolejny oskarżono o gwałt, tym razem w warunkach recydywy. W lutym 2016 roku został skazany na 5 lat więzienia. Apelację do tego wyroku złożył obrońca oskarżonego, ale sąd II instancji utrzymał wyrok.
Interwencja prokuratury
W tym czasie cały czas toczyło się postępowanie dotyczące uznania mężczyzny za osobę niebezpieczną. Fakt, że Marcin G. ponownie trafił do zakładu zamkniętego, spowodował, że dyrektor więzienia w Goleniowie wycofał swój wniosek o uznanie go za niebezpiecznego. Wyszedł z założenia, że skoro i tak jest osadzony, to nie ma co dłużej ciągnąć tej sprawy, tym bardziej, że TK nadal jeszcze nie wydał orzeczenia, czy "ustawa o bestiach" z 2013 roku jest konstytucyjna. Zrobił to dopiero w listopadzie 2016 roku.
Sąd apelacyjny w grudniu 2016 roku umorzył to postępowanie, wskazując, że kolejne skazanie za czyn popełniony już po złożeniu wniosku przez dyrektora czyni wniosek bezprzedmiotowym. Tym samym nie zgodził się na objęcie G. ustawą o osobach niebezpiecznych.
Tu wkroczyła Prokuratura Regionalna, która nie zgodziła się z orzecznictwem sądu II instancji. Wywiodła kasację do Sądu Najwyższego. I wygrała. Apelacja Marcina G. została uchylona, a jego sprawa przekazana do ponownego rozpoznania. Dokumenty już wpłynęły do sądu, sprawa ruszyć powinna na początku przyszłego roku. G. będzie przebywał w więzieniu na pewno do września 2019 roku.
Autor: ib / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: tvn24