W Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Legnicy (woj. dolnośląskie) wdrożono nową procedurę przyjmowania pacjentów, będących pod wpływem alkoholu lub środków odurzających. Mają oni trafiać na Szpitalny Oddział Ratunkowy (SOR) osobnym wejściem i do ich dyspozycji będą osobne sale.
- W mojej ocenie, a także w ocenie całego personelu, problem jest ogromny. Statystycznie, od początku roku do 30 września, w naszym Szpitalnym Oddziale Ratunkowym hospitalizowano 700 pacjentów pod wpływem alkoholu i 500 pod wpływem narkotyków, przy czym niektórzy mieli obie te substancje we krwi - informuje Rafał Gałuszka, zastępca dyrektora do spraw lecznictwa Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Legnicy.
To odpowiedź szpitala na rosnącą liczbę przypadków agresji i konieczność zapewnienia bezpieczeństwa wszystkim pacjentom oraz personelowi medycznemu.
- Od czasu kiedy otwarto nowy Szpitalny Oddział Ratunkowy, mamy osobne pomieszczenia, gdzie ci pacjenci przebywają w trakcie diagnostyki po to, żeby nie narażać bezpieczeństwa pozostałych pacjentów, którzy przyszli tutaj uzyskać pomoc, a także, żeby zapewnić bezpieczeństwo również tym pacjentom, którzy są pod wpływem środków psychoaktywnych - dodaje Gałuszka.
"Mamy pacjentów, którzy trafiają do nas stale"
SOR z nowymi pomieszczeniami i wejściem działa od miesiąca.
- Jeśli pacjent jest agresywny w stosunku do personelu i do innych osób, w tym momencie dla niego są przeznaczone osobne sale, w których jest udzielana opieka medyczna takim pacjentom. Mamy pacjentów, którzy trafiają do nas stale - zwykle są to osoby bezdomne, które pod wpływem alkoholu są przywożone przez zespoły ratownictwa medycznego. Jest im udzielana opieka medyczna, przeprowadzana diagnostyka. Taki pacjent jest hospitalizowany przez kilka, kilkanaście godzin i wypisywany jest ze Szpitalnego Oddziału Ratunkowego - podkreśla zastępca dyrektora placówki.
- Na chwilę obecną działamy od miesiąca i widzimy, że ci pacjenci, którzy przychodzą do nas i nie są pod wpływem alkoholu czy narkotyków - czują się bezpieczniej. Wydaje mi się, że personel trochę czuje się bezpieczniej, ponieważ te sale są monitorowane, nie musimy przebywać w nich 24 godziny na dobę i staramy się ograniczać ryzyko również dla personelu - wyjaśnia.
Zastępca dyrektora również zwraca uwagę na trudności diagnostyczne związane z zatruciem alkoholem.
- Niestety, ponieważ objawy zatrucia alkoholem są podobne do objawów urazu głowy, pacjenci ci często mają wykonywaną diagnostykę obrazową, która nie wykazuje żadnych zmian - mówi Rafał Gałuszka.
Ataki na ratowników medycznych stają się codziennością
Ostatnio coraz częściej w całej Polsce zdarzają się przypadki pacjentów zachowujących się agresywnie wobec personelu medycznego.
Kilka dni temu w szpitalu w Sejnach na Podlasiu 49-letni mężczyzna, będący pod wpływem alkoholu, zaatakował pielęgniarkę podczas wykonywania przez nią czynności medycznych - uderzył ją w twarz i klatkę piersiową, krzyczał i zachowywał się agresywnie wobec personelu. Badanie alkomatem wykazało ponad 2,5 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Po zatrzymaniu i wytrzeźwieniu usłyszał zarzut.
W sobotę, 4 października, do szpitala w Suchej Beskidzkiej trafiła 37-letnia mieszkanka Zawoi, która była agresywna wobec personelu medycznego. Kobieta wszczęła awanturę z lekarką i pielęgniarką, a następnie brutalnie zaatakowała pielęgniarkę, chwytając ją za włosy i uderzając głową o podłogę. Poszkodowana doznała wstrząśnienia mózgu. Pacjentka była pod wpływem alkoholu, trafiła do izby wytrzeźwień.
Na początku września do szpitala w Starachowicach trafił nietrzeźwy mężczyzna, który podczas udzielania mu pomocy zaatakował pielęgniarkę metalowym stojakiem na kroplówki, groził jej śmiercią i znieważał inne pracownice. Po ucieczce ze szpitala został odnaleziony przez policję.
W maju w szpitalu w Gdyni 28-letnia pacjentka zaatakowała personel medyczny - lekarkę, lekarza i ratowniczkę. Kobieta była pod wpływem alkoholu i narkotyków, wtargnęła do dyżurki lekarskiej, gdzie zadawała ciosy pięściami i kopała. Po zatrzymaniu przez policję usłyszała zarzut naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego.
Autorka/Autor: SK/tok
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24