Prawie dwieście pustych krzeseł, a obok nich zapalone znicze, jako symbol umierającej branży gastronomicznej. W ten sposób wrocławscy restauratorzy protestują przeciwko wprowadzanym przez rząd obostrzeniom. Od soboty restauracje, puby i kawiarnie nie będą mogły prowadzić działalności stacjonarnej.
Piątkowy protest zapowiedziany został dzień wcześniej. Wrocławscy restauratorzy zaplanowali happening, który miał zwrócić uwagę na dyskryminowanie przez rząd branży gastronomicznej. Jak zaznaczali, restauracje, puby czy kluby od marca nie mogą prowadzić działalności w sposób ciągły, aby generować przychody umożliwiające utrzymanie. Część właścicieli musiało zwinąć interes w ostatnich miesiącach. Ci, którzy jeszcze przetrwali, martwią się o swoje jutro.
- My w żaden sposób nie łączymy się z żadnymi antycovidowcami czy foliarzami. Patogen jest. Kwestia naszego protestu, pokojowego, zupełnie spokojnego, polega na tym, że rząd się zupełnie nie przygotował do tej drugiej fali. My dzisiaj nie możemy stać przed sytuacją, że nie otrzymamy żadnych środków pomocowych - mówił chwilę przed wystąpieniem premiera prezes stowarzyszenia Nasz Rynek i właściciel jednej z restauracji w centrum Andrzej Dobek.
"Nie ma szans, by bez jakiejkolwiek pomocy państwa przetrwał polski biznes "
Jako środek ekspresji organizatorzy wymyślili instalację artystyczną "Martwe krzesła". Prawie dwieście pustych siedzisk z różnych lokali zostało ustawionych obok siebie na wrocławskim rynku. Przy krzesłach zapalono znicze. Happening został zaplanowany na godzinę 12. Niespełna godzinę wcześniej restauratorzy dowiedzieli się, że ich sytuacja stanie się jeszcze trudniejsza niż zakładali dzień wcześniej. Premier Mateusz Morawiecki na konferencji prasowej poinformował, że od soboty restauracje, puby i kawiarnie nie będą mogły prowadzić działalności stacjonarnej.
- My cały czas obserwowaliśmy to, co się dzieje, więc jesteśmy w wielkim zdziwieniu, że rząd polski nie jest dzisiaj do tego przygotowany. Nie nam rządzić, nie po to się zbieramy, nie po to prowadzimy swoje biznesy, żeby jeszcze doradzać. My po prostu potrzebujemy osłony. Można parafrazować słowa Sienkiewicza - "niebo płacze, gastronomię polską będą chować". Jeszcze raz przypominam: nie ma szans, by bez jakiejkolwiek pomocy państwa przetrwał polski biznes - powiedział Dobek już po wysłuchaniu słów premiera Morawieckiego.
Dobek zwraca uwagę, że obostrzenia nie dotyczą sklepów czy kościołów, gdzie gromadzi się znacznie więcej ludzi. Natomiast cała branża gastronomiczna jest wykluczana z obrotu gospodarczego.
Jedna z restauratorek w rozmowie z reporterem TVN24 przyznała, że dziewięć osób zatrudnionych u niej w lokalu w najbliższym czasie zostanie pozbawionych pracy. - Bardzo się martwimy, chcemy być odpowiedzialni za naszych pracowników - przyznała.
Postulaty restauratorów to m.in. wsparcie w kwestiach kosztów pracowniczych (objęcie pracowników tzw. "postojowym"), zaniechanie składek ZUS oraz wstępna pomoc dla branży w liniach kredytów bezzwrotnych i nisko oprocentowanych.
Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław