Rower jest pożyczony, a cel bardzo ambitny - przyjechać z Wrocławia do Lizbony. Maciej Pelc wyruszył w podróż przez Europę, aby zebrać pieniądze na operację starszego brata. Przejedzie osiem państw, sumie 4500 tysiąca kilometrów. - Jadę, sił mi nie brakuje. Z tyłu głowy mam to, że robię to w słusznym celu - powiedział w TVN24.
Maciej Pelc zamierza dojechać do Lizbony, żeby zebrać pieniądze na operację dla swojego starszego brata, Szymona, który od urodzenia cierpi na wrodzoną tłuszczakowatość, zanik mięśni lewej nogi i pośladka spowodowane neurofibromatozą. Przeszedł już kilka operacji. Lekarze w Polsce nie byli mu w stanie więcej pomóc.
Stan zdrowia Szymona pogorszył się po wypadku samochodowym, do którego doszło siedem lat temu. Na wózku jeździ przez nieudaną operację kręgosłupa.
W ubiegłym roku dzięki wsparciu darczyńców w Stanach Zjednoczonych przeszedł operację kręgosłupa. Aby mógł ponownie "stanąć na nogi" potrzebna jest operacja biodra. Aby zebrać na nią fundusze, brat Szymona, Maciej, wyruszył na pożyczonym rowerze w podróż z Wrocławia do Lizbony.
Zobacz materiał Faktów: Maciej Pelc jedzie pożyczonym rowerem do Lizbony, by zebrać pieniądze na operację brata
Dla brata przejedzie przez osiem państw, pokona 4500 kilometrów
Maciej jest w trasie od blisko trzech tygodni. W niedzielę przed południem był w miejscowości Maribor na granicy słoweńsko-austriackiej. Z liczącej 4500 tysiąca kilometrów trasy przejechał już 1000.
- Jedzie się naprawdę wspaniale. Nie patrzę na te kilometry, wsiadam na rower i jadę przed siebie. Mam ustawioną nawigację na odcinki. Jest tam oczywiście podany kilometraż, ale nie zwracam na to uwagi. Wsiadam na rower rano, dojeżdżam wieczorem, zanim się ściemni, się rozkładam. Nie patrzę na porę dnia, też nie patrzę po prostu na warunki pogodowe. Wsiadam, jadę - powiedział na antenie TVN24 Maciej Pelc.
- Jesteśmy w stu procentach przygotowani i naładowani dobrą energią, aby po prostu działać dalej - dodał.
"Zupełnie nie patrzę na zmęczenie"
W podróży kieruje się trasami Eurovelo. Przejedzie przez osiem państw, w sumie pokona 4500 tysiąca kilometrów. - To oficjalne rowerowe trasy europejskie, które posiadają znaki drogowe, przez co nie potrzebuję używać nawigacji. Jadę, nie patrzę nawet w telefon, jadę po znakach drogowych. Trasa jest rozłożona mniej więcej w takich punkcikach po 50, 60, 70, 80 kilometrów wzwyż, zależy od ukształtowania terenu, więc logistycznie jest to poukładane. Wiadomo też w praktyce nie wszystko wychodzi, ale energia, to wsparcie, że mogę sprawić, aby odciążyć moją rodzinę, przede wszystkim moją mamę i uratować mojego brata, zupełnie nie patrzę na zmęczenie. Jadę, sił mi nie brakuje, ponieważ z tyłu głowy mam to, że robię to w słusznym celu - opowiada podróżnik.
Możesz pomóc
Na portalu siepomaga.pl trwa zbiórka funduszy na operację Szymona Pelca. Cel to 430 tysięcy złotych na operację biodra w klinice w Stanach Zjednoczonych. W niedzielę przed południem na koncie było już ponad 200 tysięcy złotych.
- Jestem w stu procentach pewien, że akcja się powiedzie. Naprawdę dziękuję bardzo każdej osobie, która dołożyła swoją cegiełkę do tego, aby ta akcja się rozwinęła. Jest to naprawdę wspaniałe uczucie - komentuje brat Szymona, Maciej.
W rozmowie z TVN24 Maciej zaznacza, że zbiórka dotyczy tylko operacji biodra. W następnej kolejności Szymon ma mieć operowaną nogę. Do tego dochodzą koszty rehabilitacji - 30 tysięcy złotych miesięcznie. - Są to naprawdę ogromne pieniądze. Koszt leczenia nogi, operowanie jej, to też może wynieść od miliona w górę. Jest to droższa operacja. Jeszcze nie mamy kosztorysu, który miał przyjść z właśnie kliniki w Stanach Zjednoczonych. Czekamy dalej na kosztorys wtedy dowiemy się całościowej sumy, to może być nawet od półtora i dwa miliony wzwyż. Więc działamy, nie poddajemy się - opowiada Maciej Pelc.
I dodaje: - Jeżeli będzie trzeba, przejadę świat dookoła i zrobimy coś jeszcze większego.
Do końca zbiórki na portalu siepomaga.pl zostało siedem dni, pomóc może każdy chętny wpłacając dowolną kwotę na operację Szymona.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24