Legnicka prokuratura oskarżyła Jerzego J. o nieupilnowanie swojej drużyny, w wyniku czego jedna z harcerek doznała obrażeń ciała. Śledztwo wykazało, że drużynowy zorganizował zbiórkę w budynku będącym w przebudowie, a następnie zostawił sześcioosobową grupę bez opieki. W trakcie wykonywania zadania 15-letnia Dominika spadła z wysokości prawie 3 metrów przez otwór w stropie.
W październiku 2017 roku J. zorganizował zbiórkę na terenie Muzeum Techniki i Motoryzacji w Legnicy, w dawnym budynku inwentarskim. W tamtym czasie prowadzony był tam remont. Śledczy podkreślają, że obiekt nie był bezpieczny z uwagi na jego stan techniczny.
Drużynowy podzielił harcerzy na dwie grupy - z jedną udał się do innej miejscowości, aby przeszkolić ich w zakresie szyfrów. Druga, sześcioosobowa, grupa została bez opieki w miejscu zbiórki. W tym między innymi 15-letnia wówczas Dominika.
Spadła do garażu
- W czasie nieobecności drużynowego Jerzego J. zastęp ten miał za zadanie sporządzenie tarczy strzelniczej do strzelań z łuku sportowego. Po wykonaniu zadania harcerze przenosili nieporęczny przedmiot na strych. Przechodząc z innymi harcerzami przez nieoświetlone pomieszczenie, małoletnia Dominika spadła przez jeden z otworów w stropie do garażu, pomiędzy zaparkowane tam pojazdy, skutkiem czego doznała uszkodzenia ciała - mówi Lidia Tkaczyszyn, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Legnicy.
Dziewczyna spadła z wysokości dokładnie 2,6 metra, prosto na betonową posadzkę. Pierwszej pomocy udzieliła jej drużynowa prowadząca zajęcia ze swoją grupą w innej części obiektu. Również ona wezwała karetkę. 15-latka trafiła do szpitala. Prokuratura nie podaje, jakich dokładnie obrażeń doznała, ale biegły wykazał, że "naruszyły one czynności ciała na okres powyżej siedmiu dni".
Drużynowy oskarżony
Przeciwko Jerzemu J. skierowany został do sądu akt oskarżenia. Śledczy zarzucili mu nieumyślne narażenie mających pozostawać pod jego opieką małoletnich harcerzy na bezpośrednie niebezpieczeństwo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, a także nieumyślne przyczynienie się do upadku z wysokości jednej z harcerek, skutkiem czego doznała ona obrażeń ciała. Grozi mu za to do pięciu lat więzienia.
- Jerzy J. nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu. Wyjaśnił, że pozostawił swoich małoletnich bez opieki osoby dorosłej, mając zaufanie, iż są na tyle odpowiedzialni i samodzielni, że nie ma możliwości, aby im coś groziło - informuje prokurator Tkaczyszyn.
Do zdarzenia doszło w Legnicy, w budynku przy ulicy Sudeckiej:
Autor: ib/gp / Źródło: TVN24 Wrocław