Prokuratura Rejonowa w Prudniku umorzyła postępowanie w sprawie znęcania się nad psem w typie labradora. Zwierzę było trzymane na łańcuchu, nie miało dostępu do jedzenia i picia. - Pies był zagłodzony, schorowany i nieleczony - mówi Dorota Jeleniewska, inspektor Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Opolu.
Historię Baloo opisywaliśmy pod koniec października. Po otrzymaniu zgłoszenia inspektorki Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Opolu udały się do niewielkiej miejscowości położonej w gminie Głogówek. - Na miejscu nasze dziewczyny zastały psa w stanie agonalnym, z drgawkami, bez dostępu do wody i pokarmu. Około 50-letni właściciel tłumaczył, że pies jest stary i od jakiegoś czasu nie chciał jeść, więc mu tego jedzenia nie dawał. Mężczyzna nie był agresywny czy wulgarny, ale w ogóle nie widział problemu. Twierdził, że nic złego się nie dzieje - relacjonowała Dorota Jeleniewska, inspektor TOZ Opole.
Właściciel zrzekł się zwierzęcia, a interweniujące kobiety przewiozły je do weterynarza. Psu pobrano krew do badań. Te wskazywały na wyniszczenie organizmu, wygłodzenie, mocną niedokrwistość, stan zapalny, ale żadnej choroby ogólnoustrojowej nie stwierdzono.
Baloo nie przeżył
- Taki pies w typie labradora powinien ważyć 30-35 kilogramów. Postawiłyśmy go na wadze. Wyszło 17 kilogramów. On nawet nie mógł samodzielnie stać, trzeba było go wspierać, żeby utrzymał pozycję. Nie potrafię określić, kiedy pies ostatni raz dostał posiłek. Brak mi słów. Nie wiem, jak można chodzić codziennie obok tak schorowanego zwierzęcia i mu nie pomóc - podkreślała wówczas lekarka Patrycja Krawiec.
Baloo otrzymał posiłek, który zjadł, ale organizm się poddał. Pies zmarł w nocy.
Przedstawiciele gminy Głogówek w asyście policji kilka dni później kontrolowali posesję, z której pies został zabrany. Rzecznik urzędu informował, że złożone zostało zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa w związku ze zgonem jednego z czterech psów znajdujących się na tej posesji. Inne - według kontrolujących - były w zadowalającej kondycji. Prudnicka policja prowadziła czynności w kierunku znęcania się nad zwierzęciem, za co grozi do trzech lat więzienia.
Biegły nie rozstrzygnął jednoznacznie
Dochodzenie trwało niespełna dwa miesiące. 22 grudnia policja przesłała pismo informujące o jego umorzeniu "wobec braku znamion czynu zabronionego".
- Rozstrzygnięcie opierało się na opinii biegłego, który przeprowadzał sekcję psa. Biegły nie rozstrzygnął jednoznacznie, a jedynie wskazał na prawdopodobieństwo, że stan zwierzęcia wynikał z jego niedożywienia. Jednocześnie biegły nie rozstrzygnął, czy niedożywienie było konsekwencją niedostarczania pokarmu, czy też nieprzyjmowania pokarmu. Z zeznań właściciela wynikało, że w ostatnich miesiącach pies przestał przyjmować pokarm - mówi Stanisław Bar, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Opolu.
Mężczyzna posiadał jeszcze trzy inne psy, które nie wykazywały oznak zaniedbania. To dla prokuratury był jeden z głównych powodów, aby ocenić zeznania właściciela jako wiarygodne.
- Pojawiły się wątpliwości w kwestii tego, czy nie mógł interweniować wcześniej, zgłosić się z psem do weterynarza. Odpowiedź była taka, że status materialny mężczyzny nie pozwalał na to, aby zapewnić zwierzęciu pomoc. W kontekście opinii, która nie rozstrzygnęła jednoznacznie, że doszło do zaniedbań z jego strony, wątpliwości zostały rozstrzygnięte na korzyść mężczyzny - dodaje Bar.
TOZ składa zażalenie
- Nie zgadzamy się z taką decyzją - mówi Dorota Jeleniewska, inspektorka TOZ Opole.
- Dzisiaj byłam w prokuraturze z prośbą o udostępnienie akt sprawy. Podpisałam klauzulę poufności, więc nie mogę przekazać, co było w środku. W każdym razie dużo rzeczy tam się nie zgadzało. Mogłam punktować pani prokurator, co zostało dobrze przeprowadzone, a co źle. Zdjęcia, które wykonaliśmy, przedstawiały zagłodzonego psa i mamy oparcie tego w twardych dowodach. Mówienie przez właściciela, że pies jadł i wymiotował albo w ogóle nie chciał jeść, jest nieprawdą. Mamy filmy, jak pies, już po odebraniu, je z apetytem papki na wzmocnienie - zaznacza Jeleniewska.
Pełnomocnik TOZ Opole już złożył do prokuratury zażalenie na umorzenie postępowania. Inspektorzy czekają na decyzję.
- Wiem, że mamy rację i będziemy dalej walczyć - konkluduje Dorota Jeleniewska.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TOZ Opole