3600 ton niebezpiecznych odpadów w tysiącach beczek i mauserów zalega na nielegalnym składowisku przy ulicy Południowej w Głogowie. To substancje ropopochodne, rozpuszczalniki, pozostałości po produkcji farb. W bliskim sąsiedztwie składowiska przepływa Odra.
Taka sytuacja trwa już siedem lat. Teraz ma się to zmienić. Minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska w czwartek w Głogowie przypomniała, że z budżetu państwa, środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej oraz środków unijnych udało się wygospodarować w tym roku 400 milionów złotych na usuwanie odpadów z nielegalnych składowisk.
– Miejsca, które wyznaczyliśmy do sprzątania w pierwszej kolejności, to miejsca, które w naszej ocenie potencjalnie stanowiły największe zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi, dla środowiska – mówiła Hennig-Kloska wskazując, że jedynym z takich miejsc jest składowisko w Głogowie.
Pieniądze na usunięcie odpadów z głogowskiego składowiska, podobnie jak z 13 innych w różnych częściach kraju, zostaną przekazane samorządowi miasta we wrześniu przez NFOŚiG.
"Nie będziemy pchać pieniędzy w kieszenie mafii śmieciowej"
Hennig-Kloska zapewniła przy tym, że wraz z samorządami, na terenie których znajdują się nielegalne wysypiska, będą podejmowane działania mające zabezpieczyć interes Skarbu Państwa czy gmin.
– W przypadku głogowskiego składowiska zostanie dokonany wpis na hipotekę tej nieruchomości, a w przypadku braku spłaty tego zadłużenia nastąpi jego przejęcie. Nie będziemy pchać pieniędzy w kieszenie mafii śmieciowej, będziemy skutecznie przejmować takie nieruchomości – mówiła minister podkreślając, że chodzi o zwrot kosztów związanych z usuwaniem odpadów i rekultywacją gruntów.
Prezydent Głogowa Rafael Rokaszewicz powiedział, że usunięcie odpadów ze składowiska przy ul. Południowej będzie kosztowało kilkadziesiąt milionów złotych. – Dofinansowanie na to przedsięwzięcie jest na poziomie 99 proc. kosztów – powiedział prezydent.
Właściciel składowiska w Głogowie został prawomocnie skazany w 2024 r. na sześć lat więzienia za kierowanie grupą, która zajmowała się nielegalnym sprowadzanie i składowanie odpadów.
Nie było zgody, ale jest odpowiedzialność
Władze miasta nie wydawały żadnej zgody na składowanie niebezpiecznych substancji. Od marca 2017 roku pojemniki z odpadami z innego nielegalnego składowiska w pobliskim Jakubowie, które zresztą niedługo potem spłonęło, wywożono na działkę przy ulicy Południowej w Głogowie.
Historie obu tych składowisk są identyczne – właściciel firmy Janusz G. ubiegał się o pozwolenie na zbieranie odpadów, ale takiej zgody nie otrzymał, ale mimo to składował tam chemikalia. Całą logistyką zajmował się jego syn Jarosław G.
- Ten proceder ma charakter mafijny. Tu pokazano wierzchołek góry lodowej. Panów, którzy mają nielegalne składowiska w iluś miejscach na Dolnym Śląsku. Przywieźli beczki toksycznych odpadów, zarobili pieniądze, nie wiadomo jakie, a samorządy zostają z tym problemem – komentował w 2023 r. Radosław Gawlik, ekolog i były wiceminister środowiska w rządzie Jerzego Buzka.
Autorka/Autor: FC/gp
Źródło: PAP/tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24