Sąd zadecydował o trzymiesięcznym areszcie dla byłych prezesów Gant Development Karola K. i Dariusza M. oraz byłej dyrektor w tej spółce Danuty K. i Luizy B., która była z nią powiązana kapitałowo. Prokuratura postawiła im między innymi zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej. Zdaniem śledczych podejrzani mogli wyprowadzić niemal 650 milionów złotych.
Czworo podejrzanych zostało zatrzymanych w poniedziałek. - Przedstawiono im zarzuty popełnienia przestępstw polegających na udziale w zorganizowanej grupie przestępczej, wyrządzeniu Gant Development szkody majątkowej w wielkich rozmiarach, oszustwie w zakresie mienia wielkiej wartości na szkodę wierzycieli, w tym obligatariuszy Gant Development - przekazała Katarzyna Bylicka, rzecznik prasowy Prokuratury Regionalnej we Wrocławiu.
Cała lista zarzutów
I dodała, że podejrzani mieli wprowadzać wierzycieli w błąd co do wartości aktywów spółki. Mieli też - zdaniem śledczych - przedstawiać nieprawdziwe dane w sprawozdaniach finansowych. Podejrzani usłyszeli też zarzuty prania brudnych pieniędzy. Z wyliczeń prokuratorów wynika, że członkowie grupy mogli wyprowadzić, z Grupy Kapitałowej Gant Development, blisko 650 milionów złotych.
Prokuratura wnioskowała do sądu o zastosowanie wobec podejrzanych środków zapobiegawczych w postaci tymczasowych aresztowań. Sąd do wniosku się przychylił. A to oznacza, że byli prezesi Karol K. i Dariusz M. oraz była dyrektor Danuta K. i Luiza B. najbliższe trzy miesiące spędzą w areszcie.
"Duże prawdopodobieństwo popełnienia zarzucanych czynów"
- Sąd ocenił, że zgromadzony dotychczas materiał dowodowy wskazuje na duże prawdopodobieństwo popełnienia przez podejrzanych zarzucanych im czynów. Mając jednocześnie na uwadze surowe zagrożenie karą pozbawienia wolności, sąd uznał, że ze strony podejrzanych zachodzi obawa utrudniania postępowania - mówi TVN24 Marek Poteralski, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego we Wrocławiu. I dodaje, że postanowienie sądu jest nieprawomocne. To oznacza, że podejrzani mogą je zaskarżyć w ciągu siedmiu dni.
Pod koniec września Prokuratura Regionalna we Wrocławiu poinformowała, że został powołany specjalny zespół do prowadzenia śledztwa dotyczącego spółki Gant Development. Chodzi o wyrządzenie tej spółce wielomilionowych szkód. Śledztwo w tej sprawie prowadzone jest od maja 2016 roku. Obejmuje wiele postępowań prowadzonych wcześniej w prokuraturze okręgowej i prokuraturach rejonowych. Jak poinformowano, śledczy mają do przeanalizowania 800 rachunków i kilka tysięcy danych.
Nie mieli pieniędzy nawet na likwidację
W lipcu 2014 roku syndyk spółki Gant Development złożył do Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa działania na szkodę spółki i jej wierzycieli. Wówczas też wrocławski sąd postanowił zmienić postępowanie upadłościowe Ganta z układowego na likwidację i jednocześnie je umorzył. Zdaniem sądu nie było szans na zaspokojenie wierzycieli z majątku spółki Gant Development. Jej majątek nie wystarczał nawet na zaspokojenie kosztów postępowania, szacowanych na co najmniej 2,5 mln zł.
- Przedstawiciel Ganta cały czas zapewniał nas, że wszystko jest w porządku, a prace przebiegają w terminie - wspominała pani Ewelina, jedna z klientek dewelopera. Jak mówiła, gdy po kilku miesiącach okazało się, że na budowie nic się nie dzieje, deweloper tłumaczył się koniecznością ukończenia innej inwestycji. - Cały czas zbywali ludzi, chciałam rozwiązać umowę, ale oni zapewniali, że wszystko będzie dobrze. Chodziłam, krzyczałam, prosiłam, ale wszystko na nic - denerwowała się kobieta.
Autor: tam/gp / Źródło: PAP, TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: tvn24