Od momentu powstania biletomatów do drobnych kradzieży dochodzi regularnie. Mennica Polska traci we Wrocławiu około 40 tys. złotych miesięcznie. Złodzieje, czasem nawet bezdomni, a nawet dzieci okradają co drugą maszynę w mieście.
- Łupem padają drobne kwoty, od kilku do kilkunastu złotych. Biorąc jednak pod uwage skalę problemu, są to już tysiące złotych - wylicza Mariusz Przybylski, rzecznik prasowy Mennicy Polskiej, która jest właścicielem automatów.
Jak to robią?
Złodziejom wystarczy jedynie kawałek foli lub papieru. Niekiedy wykorzystują druty, nici lub plastelinę, żeby zapchać mechanizm. Pasażer korzystający z maszyny wrzuca monety do automatu. Nie dostaje jednak ani biletu, ani zwrotu pieniędzy czy reszty, ponieważ te utykają w zatkanym otworze. Później złodziej (zdarza się, że jest to bezdobny, a nawet dziecko), wydłubuje z biletomatu pieniądze. Czasem to się nie udaje i w blietomacie lądują narzędzia rabusiów: np. sztućce.
- Przykre jest to z punktu widzenia pasażera, bo myśli, że okradł go automat. Codziennie to mogą być kwoty około 200 złotych, miesięcznie natomiast jest to już kilka tysięcy złotych - mówi Przybylski.
Alarm nie pomógł
Jak podaje "Gazeta Wrocławska", kradzieże to już plaga. Złodzieje okradają biletomaty Mennicy Polskiej nawet 40 razy dziennie!
- Statystycznie uśredniając, tylko w maju mieliśmy 624 usterki spowodowane zapchaniem otworów na monety. To i tak mniej niż w zeszłym roku. Wówczas była plaga kradzieży, dlatego zdecydowaliśmy się na zamontowanie alarmu w dolnej części automatu. Ilość kradzieży spadła. Niestety, tylko na chwilę - ocenia Przybylski.
Złodzieje szybko znaleźli sposób. Zaczęli zatykać górny otwór, przez który automat przyjmuje monety. Te utykają w maszynie, nie przelatują przez licznik, więc pasażer traci pieniądze i nie dostaje w zamian biletu. Potem złodzieje próbują wyjąć pieniądze nożami, scyzorykami, psując tym samym impulsor elektryczny, który rozpoznaje monety. Bez tego urządzenia automat dalej nie może funkcjonować.
Policja łapie złodziei
Oprócz serwisantów, którzy codziennie sprawdzają na bieżąco wszystkie maszyny, uważniej biletomatom przypatruje się policja.
- Przeszkoliliśmy kilkudziesięciu policjantów. Bardzo szybko reagują na nasze zgłoszenia lub monitoring. Pojawiają się w ciągu 5 minut i łapią złodziei na gorącym uczynku. W tym roku trafiły już 43 wnioski do prokuratury - przestrzega Przybylski.
Niechlubny wyjątek
- Szczerze mówiąc nigdzie nie zarejestrowano takiej skali kradzieży jak we Wrocławiu. Dlatego też na nasze zlecenie zamontowano alarm. W tego typu biletomatach, na całym świecie nie ma alarmów. Tylko we Wrocławiu - tłumaczy dalej Przybylski.
Jak zdradził nam rzecznik podobna historia z zatykaniem biletomatów miała jakiś czas temu w Gdańsku. Tam, w podobny sposób automaty zostały okradzione z monet. Problem zarejestrowano w ciągu jednego dnia, kiedy to w Trójmieście odbywał się mecz... WSK Śląsk Wrocław.
Naprawa biletomatu to wydatek nawet tysiąca złotych - podaje "Gazeta Wrocławska".
Autor: balu/mz / Źródło: TVN24 Wrocław, Gazeta Wrocławska
Źródło zdjęcia głównego: Mennica Polska