59-latek z Dolnego Śląska usłyszał zarzut umyślnego zabicia swojego psa. Na posesji oprócz martwego zwierzęcia funkcjonariusze znaleźli drewniany kołek ze świeżymi śladami krwi. Mężczyzna był pijany. Grozi mu do 2 lat więzienia.
Do zdarzenia doszło w południe 19 grudnia, ale policjanci dopiero teraz informują o sprawie. - Dostaliśmy zgłoszenie o tym, że jeden z mieszkańców Czatkowic prawdopodobnie chwilę wcześniej zabił swojego psa - informuje nadkom. Sławomir Waleński z policji w Miliczu.
W zakrwawionym ubraniu, pijany i agresywny
Pod wskazanym adresem funkcjonariusze zastali 59-latka. Z ich relacji wynika, że miał zakrwawione spodnie i buty. - Jednak odmawiał odpowiedzi na pytanie, skąd na jego ubraniu wzięła się krew. Właściciel posesji nie chciał też pokazać kojców, w których miały przebywać jego psy - mówi Waleński.
Policjanci stwierdzili, że był pijany. Zachowywał się agresywnie. Nie wykonywał też poleceń wydawanych mu przez mundurowych. - Próbował się oddalić z miejsca interwencji, a funkcjonariusze zmuszeni byli użyć wobec niego siły fizycznej i kajdanek - relacjonuje policjant.
Zabity pies i narzędzie zbrodni
Na posesji 59-latka znaleziono martwego psa. Weterynarz stwierdził u zwierzęcia obrażenia głowy, m.in. złamanie kości czaszki. Ocenił, że właśnie to było bezpośrednią przyczyną śmierci zwierzęcia. - Według weterynarza obrażenia mogły powstać w wyniku uderzenia tępym narzędziem. Niedaleko leżał drewniany kołek ze świeżymi śladami krwi - mówi Waleński.
Mężczyzna trafił do aresztu. Miał ponad 1,7 promila alkoholu w organizmie. Usłyszał zarzut zabicia psa. Jak mówi rzecznik miejscowej policji działał umyślnie. 59-latkowi grozi do 2 lat więzienia.
Do zdarzenia doszło na terenie gminy Milicz:
Autor: tam / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu | Kelly Boesch