Prokuratorzy z Wałbrzycha (woj. dolnośląskie) prowadzą śledztwo w sprawie śmierci 2-letniego chłopca, który na początku kwietnia wpadł do szamba. Zabezpieczono nagranie z monitoringu, na którym widać jak dziecko idzie ścieżką prowadzącą do zbiornika, a później do niego wpada. Poszukiwania chłopca trwały niemal godzinę.
Do tragedii doszło 5 kwietnia w Witkowie. 2-letni chłopiec ze swoim starszym o rok bratem bawili się w ogrodzie koło domu. W tym czasie matka chłopców, z koleżankami, była w środku.
- W pewnym momencie przyszedł do niej starszy z synów i zapytał, czy nie widziała jego brata. Kobiety rozpoczęły poszukiwania dwulatka - informuje Bożena Jażdzryk, szefowa Prokuratury Rejonowej w Wałbrzychu.
"Udział osób trzecich wykluczono"
Dziecka szukano na posesji i na terenie wokół niej. Niemal po godzinie zauważono, że chłopiec wpadł do szamba. Nie dawał oznak życia, a wezwane na miejsce pogotowie stwierdziło zgon dziecka. Śledczy zabezpieczyli zapis z kamery monitoringu, która umieszczona była na sąsiedniej posesji.
- Nagranie wyklucza udział osób trzecich. Widać na nim, jak dziecko samo idzie ścieżką prowadzącą do szamba, a następnie do niego wpada - relacjonuje prokurator. Zbiornik ma głębokość 1,8 metra.
Niewłaściwe zabezpieczenie
Śledztwo prowadzone jest w dwóch kierunkach. Prokuratorzy sprawdzają, czy nie doszło do nieumyślnego spowodowania śmierci oraz czy nie doszło do narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia przez osobę, która miała obowiązek opieki. - Postępowanie prowadzone jest w sprawie. Na razie nikt nie usłyszał zarzutów. Czekamy na wyniki sekcji zwłok dziecka - mówi Jażdrzyk.
Wiadomo, że po oględzinach miejsca wypadku stwierdzono, że szambo było zabezpieczone w niewłaściwy sposób.
Do tragedii doszło w Witkowie na Dolnym Śląsku:
Autor: tam/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: tvn24