"Sprzedam stare poniemieckie tablice nagrobne z 1891 roku" - takie ogłoszenie trafiło do internetu. Oburzeni użytkownicy sieci zaalarmowali policję i dzięki nim zabytkowe płyty wrócą na swoje miejsce. - Ksiądz pozwolił je zabrać - tłumaczył policji niedoszły sprzedawca, a konserwator zabytków ostrzega: - Takie działanie to przestępstwo.
- Zobaczyłem w internecie ogłoszenie i zdębiałem. Ktoś chciał sprzedać kamienne płyty nagrobne, prawdopodobnie ze starego ewangelickiego cmentarza w Dusznikach-Zdroju - opowiada Łukasz Kazek, który zajmuje się ratowaniem zabytków Dolnego Śląska. To właśnie dzięki niemu udało się ocalić zabytkowe tablice.
"W dobrym stanie, 100 zł sztuka"
Zaczęło się od tego, że jeden z mieszkańców Dusznik-Zdroju zamieścił w sieci ogłoszenie: "Sprzedam stare tablice poniemieckie, 100 zł sztuka". Dodał zdjęcia tablic wykonanych z marmuru i piaskowca.
- Każda jest dobrze zachowana, widać dokładnie napisy. Datowane są na rok 1891 - zachwalał "towar" pan Janusz, gdy rano zadzwoniliśmy do niego, podając się za klienta z Wrocławia.
Tłumaczył, że płyty pozwolił mu zabrać katolicki ksiądz. Miał rzekomo robić porządki na przykościelnym starym cmentarzu. - Wie pani, pracuję w takiej firmie zajmującej się porządkami. On chciał je wyrzucić na wysypisko. Pomyślałem, że szkoda takich tablic. Liczyłem, że kupi je jakiś miłośnik historii, jemu się bardziej przydadzą. Ale tego księdza już nie ma - wyjaśniał.
Policja na tropie "sprzedawcy"
Kilka godzin później pan Janusz był już w rękach policji. Łukasz Kazek zaalarmował internautów na jednym z portali społecznościowych i powiadomił policję oraz konserwatora zabytków. Niedoszłego handlarza udało się szybko namierzyć, mimo że ogłoszenie zniknęło z internetu.
- Takie działanie jest nielegalne. Nie można sprzedawać, handlować ani obracać takimi obiektami. Ze wstępnych oględzin wynika, że są zabytkowe. Dlatego złożyliśmy doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa - mówi Maria Ptak, konserwator zabytków z Wałbrzycha. - Z całą pewnością tablice powinny stać w tym miejscu, z którego zostały zabrane - dodaje.
Wątpliwości co do tego nie mieli również internauci: "Gdzie sięga ludzka bezmyślność i głupota?", "pandemonium" i "profanacja" - pisali oburzeni użytkownicy sieci.
Tablice wracają na miejsce, ksiądz pouczony
Sprzedawca został już przesłuchany przez policjantów. Dzięki szybkiej akcji zabytkowe tablice wrócą teraz na swoje miejsce, a przed kościołem powstanie lapidarium.
- Z tego co wiem, to obecnie urzędujący ksiądz został pouczony, jak należy postępować ze starymi nagrobkami. Tłumaczył, że nie wiedział nic o sprawie - relacjonuje Kazek.
Ciche przyzwolenie
Tego typu ewangelickich pozostałości na Dolnym Śląsku jest mnóstwo.
- Często borykamy się z podobnymi problemami. Niestety, jest takie ciche przyzwolenie społeczeństwa, że to co poniemieckie, to można niszczyć - mówi ks. Waldemar Pytel, luterański duchowny, biskup diecezji wrocławskiej kościoła ewangelicko-augsburskiego. I przypomina, że należy pamiętać o wszystkich zmarłych.
- Przecież sami troszczymy się o groby zmarłych, widać to co roku 1 listopada. W nagrobkach jest historia życia tych, którzy dawniej mieszkali na naszych ziemiach - podkreśla.
Autor: balu / Źródło: TVN 24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: olx.pl