"Spędzili noc w górach, rano jeden z nich nie dawał oznak życia". Śmierć w chatce pod Śnieżnikiem

Chatka pod Śnieżnikiem
Śmierć mężczyzny w Chatce pod Śnieżnikiem
Źródło: Google Earth

Policja i prokuratura wyjaśniają okoliczności śmierci mężczyzny, którego ciało znaleziono w chatce pod Śnieżnikiem (województwo dolnośląskie). Akcja ratowników z Sudeckiej Grupy GOPR, którzy zajęli się transportem zmarłego, trwała kilkanaście godzin. Policja na czas prowadzenia swoich czynności zamknęła to popularne miejsce schronienia.

Ciało mężczyzny znaleziono w położonej w masywie Śnieżnika (w Sudetach Wschodnich) chatce, która jest miejscem wykorzystywanym przez piechurów do schronienia. Nie ma tam personelu, a turyści muszą radzić sobie sami, korzystając z pozostawionych tam sprzętów. Tak było też w przypadku 37-letniego mężczyzny i dwóch jego znajomych.

OGLĄDAJ TVN24 NA ŻYWO W INTERNECIE >>>

Prokuratura: nie obudził się rano

Nie wiadomo, dlaczego mężczyzna zmarł. - Ma to wyjaśnić postępowanie prowadzone przez prokuraturę – informuje Wioletta Martuszewska z policji w Kłodzku. Z nieoficjalnych informacji PAP wynika, że do śmierci turysty doszło nagle.

O sprawę zapytaliśmy w prokuraturze. - Mężczyzna był w towarzystwie dwóch kolegów. W trakcie ich pobytu przez to miejsce przewijali się także inni turyści. Mężczyźni spędzili w chatce noc. Rano okazało się, że jeden z nich, 37-latek, nie daje oznak życia – mówi tvn24.pl Tomasz Orepuk z Prokuratury Okręgowej w Świdnicy. I dodaje, że po wstępnych oględzinach nic nie wskazuje na to, by do śmierci 37-latka doszło w wyniku działania osób trzecich. Sekcję zwłok zaplanowano na wtorek.

Chatka pod Śnieżnikiem
Chatka pod Śnieżnikiem
Źródło: Ciacho5/ Wikipedia (CC BY-SA 4.0)

Akcja trwała kilkanaście godzin, policja tymczasowo zamknęła chatkę

Policja na czas prowadzenia czynności procesowych zamknęła chatkę pod Śnieżnikiem. Nie wiadomo, kiedy schronienie dla wędrujących w masywie Śnieżnika turystów zostanie ponownie otwarte.

Wyzwaniem okazało się sprowadzenie ciała zmarłego na dół. "Znaczne ilości świeżego śniegu, a także trudno dostępny teren, na którym położna jest Chatka wymagały zaangażowania do działań ponad 15 ratowników. Wyprawa rozpoczęła się ok. godziny 9:30, zaś ostatnie związane z nią działania zakończyły się po godzinie 22" – relacjonują na swoim facebookowym profilu ratownicy z Sudeckiej Grupy GOPR.

Źródło: Google Maps
Czytaj także: