Metropolita katowicki arcybiskup Wiktor Skworc zaapelował do Ministerstwa Edukacji Narodowej, by zajęcia z religii lub etyki były dla uczniów obowiązkowe. - Najwyższy czas tę sprawę uporządkować i wrócić do zamysłu organizatorów powrotu nauczania religii do szkoły: albo religia, albo etyka, jako zajęcia obowiązkowe - powiedział arcybiskup.
- Jednym z celów, dla których szkoła istnieje, jest kształcenie i wychowanie osoby ludzkiej, zaś integralnie z osobą, a więc i z wychowaniem, związana jest religia, która właściwie ustawia nie tylko relację człowieka do Boga, ale również relacje międzyludzkie - mówił arcybiskup w czasie środowej mszy w Archikatedrze Chrystusa Króla w Katowicach.
Jego zdaniem szkoła, jako instytucja publiczna, powinna wprowadzać ucznia w kulturę, a "obecność religii w kulturze jest faktem bezspornym".
Dlatego metropolita zaapelował do Ministerstwa Edukacji Narodowej o zmianę przepisów tak, by "młode pokolenie wychowywać do pokoju na lekcjach religii bądź etyki, które powinny być obowiązkowe dla wszystkich – z zachowaniem możliwości wyboru zgodnego z sumieniem".
- Najwyższy czas tę sprawę uporządkować i wrócić do zamysłu organizatorów powrotu nauczania religii do szkoły: albo religia, albo etyka, jako zajęcia obowiązkowe - powiedział arcybiskup.
Jego zdaniem "nauczanie religii w szkole i zajęcia z etyki będą odpowiedzią na poczucie zagubienia, dezorientacji, niezadowolenia i braku poczucia sensu wśród młodego pokolenia, czego krańcowym wyrazem są samobójstwa młodocianych".
Reforma edukacji nie pomogła
Zdaniem arcybiskupa przyczyn rezygnacji z religii jest wiele, między innymi sytuacje kryzysowe w Kościele, sytuacje rodzinne, niesprzyjająca organizacja zajęć w szkole.
- W naszym systemie szkolnym, kiedy dziecko czy młody człowiek wypisuje się z religii, otrzymuje niejako w prezencie czas wolny, gdyż nie ma obowiązku korzystania z zajęć etyki - stwierdził arcybiskup. Efektem tego jego zdaniem będzie "pokolenie nihilistów", nieuznających "wartości religijnych, ale również humanistycznych, wspólnych wspólnocie narodowej i całej ludzkiej rodzinie".
Abp Skworc zaznaczył, że choć "trwająca reforma systemu edukacji przypisuje decydujące znaczenie wychowaniu w klimacie wartości", to jednak "wielu młodych ludzi, uczniów szkół ponadpodstawowych z własnej woli czy wręcz przy akceptacji rodziców zeszło z tej drogi wzrastania, wypisując się z lekcji religii".
Szkoły z etyką i szkoły bez religii
Obecnie religia i etyka to przedmioty dodatkowe. Oznacza to, że jeśli rodzice lub pełnoletni uczniowie nie zgłoszą chęci udziału w zajęciach, szkoła ich nie organizuje. Uczniowie mogą uczęszczać na oba te przedmioty, mogą też nie wybrać żadnego z nich. Od roku szkolnego 2016/2017 przepisy oświatowe zakładają, że w średniej ocen ucznia, który uczęszczał zarówno na etykę, jak i na religię, uwzględniać należy oba stopnie.
Obecnie lekcje etyki prowadzą 2964 szkoły - najmniej od lat. Ale to efekt nie tyle spadku popularności przedmiotu, co przede wszystkim likwidacji gimnazjów.
Tymczasem w 1747 placówkach nie ma w ogóle lekcji religii, bo nie było na nie chętnych.
Z sondażu Kantar dla TOK FM, "Gazety Wyborczej" i Gazeta.pl z października 2019 roku wynika, że 42 proc. Polaków uważa, że lekcje religii powinny odbywać się poza szkołą i być finansowane przez kościoły i związki wyznaniowe. Żadnych zmian w tym zakresie nie chciałoby 30 proc. badanych. A 24 proc. uważa, że dzieci powinny nadal uczyć się religii w szkołach, ale za zajęcia powinien płacić Kościół.
Autor: Justyna Suchecka / Źródło: tvn24.pl