Tłumy sfrustrowanych pasażerów koczujących godzinami, oczekujących na swój lot i setki nieodebranych bagaży - tak od prawie tygodnia wyglądają niektóre lotniska w Stanach Zjednoczonych. Największy od dekad atak zimy pokrzyżował świąteczne plany wielu Amerykanom. Od środy odwołano nawet 17 tysięcy krajowych lotów. Z największymi problemami muszą liczyć się klienci przewoźnika Southwest Airlines, który anulował trzy czwarte rejsów. Władze linii przyznają, że ta sytuacja ich przerosła i zapowiadają zwrot kosztów. Departament Transportu USA zapowiedział, że skontroluje działania przewoźnika w ostatnich dniach.
Dzień przed Wigilią w Stany Zjednoczone, w tym z największą siłą w stan Nowy Jork, uderzyła burza śnieżna, którą uznano za największą od kilkudziesięciu lat. Pasażerowie lotów zaczęli odczuwać nadciągający kataklizm w środku ubiegłego tygodnia.
17 tysięcy odwołanych lotów, jedna z linii anulowała trzy czwarte rejsów
Do piątku, jak poinformowała stacja CNN, w całym kraju było odwołanych ponad pięć tysięcy lotów, dzień później odwołano ponad 3400 kolejnych połączeń i ponad 3100 w Boże Narodzenie. Według serwisu FlightAware, w poniedziałek, drugi dzień świąt, do godziny 22.50 czasu lokalnego anulowanych zostało ponad 3900 lotów w obrębie USA. Według telewizji CNBC od środy amerykańskie linie anulowały w sumie 17 tysięcy rejsów.
Szczególnie rozgoryczeni mają prawo być klienci Southwest Airlines, jednego z największych na świecie tanich przewoźników. Żadna z innych amerykańskich linii nie odwołała tylu lotów, co przewoźnik z siedzibą w Dallas - wskazują media. Spośród prawie czterech tysięcy odwołanych lotów do poniedziałkowego wieczoru, co najmniej 2800, a więc prawie 75 procent, to połączenia obsługiwane przez Southwest. Tylko w poniedziałek po południu w ciągu pół godziny odwołano około 300 rejsów. Z kolei od czwartku anulowanych zostało około ośmiu tysięcy połączeń.
W poniedziałek wieczorem na lotnisku w Denver ogłoszono, że zmiana rezerwacji dla pasażerów, którzy nie mogli odbyć wcześniej zaplanowanej podróży, będzie możliwa dopiero w piątek. Podano również, że nowych rezerwacji nie będzie można dokonywać do 3 stycznia.
Pasażerowie skarżyli się, że wielu osobom nie udało skontaktować się z obsługą klienta przez telefon przez cały dzień, a strona internetowa przewoźnika przestała działać. Jedna z pasażerek powiedziała w rozmowie z CNN, że jej bliscy, próbując uzyskać informacji na temat swojego lotu, spędzili na linii telefonicznej 10 godzin.
"Nigdy nie doświadczyliśmy czegoś takiego"
Także ludzie podróżujący w ciągu ostatnich dni po USA z innymi liniami nie kryją frustracji z powodu pokrzyżowanych planów i długich godzin oczekiwania na lotniskach.
- Nigdy nie doświadczyliśmy czegoś takiego - skarżyła się jedna z pasażerek w Los Angeles w Kalifornii. - Chyba już nigdy nie polecę samolotem, który zimą przelatuje przez Chicago - stwierdziła.
Zdjęcia z portu lotniczego w Chicago pokazały setki nieodebranych walizek. W niektórych przypadkach nie wiadomo, kiedy na lotnisko dotrą ich właściciele. Niektórzy maja szansę na powrót dopiero za cztery lub pięć dni. Służby próbują grupować walizki na przykład według miasta wylotu, ale sprawę komplikuje dalszy napływ bagażu.
- Dwa moje loty zostały odwołane - mówiła inna z kobiet. - Czekałam w kolejce przez około półtorej godziny, aby zarezerwować kolejny lot na innym lotnisku. Przyjechałam tu i musiałam stać jeszcze w kolejce, a później lot został odwołany - relacjonowała.
Jak opowiadała Harriet Kingsbury z Oakland w Kalifornii, czekająca na swój lot, "nigdy nie było tak tłoczno" - To szalone - powiedziała.
Kapitan w Southwest Airlines o "porażce na każdym poziomie"
Przedstawiciele Southwest Airlines poinformowali, że zakłócenia będą trwać także w ciągu dni kolejnych dni, poprzedzających Nowy Rok. Jak przekazano, realizowana będzie ponad jedna trzecia standardowego rozkładu. Na wtorek z harmonogramu usunięto 60 proc. lotów.
O chaosie mówią również władze portu lotniczego. - Mieliśmy trudny dzień. Najprawdopodobniej będziemy mieli kolejny ciężki dzień jutro - mówił w poniedziałek wieczorem dyrektor generalny linii Bob Jordan, cytowany przez "The Wall Street Journal". - To wydarzenie o największej skali, jakie kiedykolwiek widziałem - przyznał.
Kapitan w Southwest i prezes stowarzyszenia pilotów tego przewoźnika Casey Murray określił sytuację związaną z wieloma odwołaniami i opóźnieniami rejsów "porażką na każdym poziomie". - To było katastrofalne - ocenił. - Nasze procesy, nasza infrastruktura po prostu nie były tam, gdzie powinny wspierać operacje i niestety nasi klienci ponoszą tego konsekwencje - przyznał.
Przewoźnik zapowiada zwrot kosztów, będzie kontrola
Ryan Green, dyrektor handlowy Southwest Airlines, zapewnił, że pokryte zostaną koszty, jakie klienci linii ponieśli w związku z nieodbytymi podróżami, w tym te związane z biletami na połączenia realizowane przez innych przewoźników i nocleg w hotelach. Dodał, że klienci, których loty zostały odwołane, są uprawnieni do zwrotu pieniędzy. Poproszono jednocześnie o śledzenie sytuacji na bieżąco.
Departament Transportu USA zapowiedział w poniedziałek, że skontroluje działania linii lotniczych Southwest w ciągu ostatnich dni, przyglądając się wyjątkowo dużej liczbie odwołanych i opóźnionych rejsów. Sytuację określono jako "nie do przyjęcia".
Źródło: Reuters, CNN, "The Wall Street Journal", CNBC News, tvnmeteo.pl